W sobotę Towarzystwo Przyjaciół Tarczyna (TPT) zorganizowało w Ośrodku Kultury dyskusję panelową na temat powstania styczniowego i jego przebiegu w najbliższej okolicy.
Na pomysł organizacji dyskusji wpadł Piotr Prawucki, młody historyk, odpowiedzialny m.in. za akcję sprzątania kirkutu w Tarczynie. Panelistami byli dr Marek Gieleciński, Dawid Miszkiewicz, Zbigniew Budnicki, Piotr Prawucki, a także Krzysztof Majewski. Dyskusję prowadził Kazimierz Porębski. W organizacji pomógł również Ośrodek Kultury, a patronatem objęła ją burmistrz Tarczyna.
Dyskusja o powstaniu miała na końcu odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego Tarczyn stracił prawa miejskie?
Uzyskał je bowiem w 1353 roku, a po powstaniu, w 1870 roku, utracił. Odzyskał je dopiero współcześnie, 1 stycznia 2003 roku. Obecna pani burmistrz podczas swojej pierwszej kadencji była zresztą wójtem.
Temat powstania styczniowego mógłby się wydawać mało atrakcyjny, zwłaszcza dla młodzieży. Dawno i nudno, w dodatku przegrane. Jednak paneliści pokazali powstanie styczniowe w taki sposób, że stało się realne. Osadzili je w okolicy. Pokazali stare mapy, opowiedzieli o bitwie pod Przypkami (wieś obok Tarczyna) i wskazali miejsca, w których można znaleźć ślady tych walk (akty zgonu powstańców w tarczyńskim kościele, pomnik na cmentarzu, mogiła w Henrykowie, kamień przy kościele w Przypkach, krzyże w Pracach, pomnik w Jazgarzewie). Opowiedzieli o ludziach, m.in. o Janie Jeziorańskim, powieszonym na stokach Cytadeli razem z Romualdem Trauguttem, i o jego córce Zosi, która ostatnie lata życia spędziła w Tarczynie, w którym umarła na odrę i tu jest pochowana. O Aleksandrze Złotkowskim, który wystąpił z policji carskiej, przeszedł na stronę powstańców i wziął udział w bitwie pod Przypkami, w wyniku której w szpitalu w Grójcu amputowano mu rękę i skazano go na śmierć przez rozstrzelanie.
Opowiedzieli o pośrednich i bezpośrednich przyczynach wybuchu powstania, ale także o tym co się działo w jego trakcie w gospodarce. Okazuje się, że niewiele się zmieniło, tak jakby powstanie, bitwy, kosynierzy i kozacy nie mieli żadnego wpływu na gospodarkę. Zmiany, które nastąpiły, wynikały ewidentnie z sytuacji na świecie (toczyła się wówczas wojna secesyjna).
Omówili także kwestię tego, dlaczego chłopi nie przystąpili do powstania i czy to w ogóle miało znaczenie dla przegranej.
– Prawda jest taka, że kiedy my walczyliśmy z kosami, w Londynie otwierano pierwszą linię metra – zauważył Kazimierz Porębski.
A dlaczego Tarczyn stracił prawa miejskie? Każdy, kto choć trochę zna historię, odpowiada, że za karę. Ale jak zauważył Dawid Miszkiewicz, Góra Kalwaria w tym czasie dostała na krótko awans i została miastem powiatowym. Oczywiście mieszkańcy Tarczyna brali udział w powstaniu, a niektórzy pomagali powstańcom, a carat karał za to miasta, jednak prawda jest bardziej prozaiczna. Niemożliwe bowiem stało się utrzymywanie burmistrza i rady miejskiej z budżetu miasta.
Zbigniew Budnicki zwrócił też uwagę, że Tarczyn był bardzo wyeksploatowany przez przejścia wojsk. Od średniowiecza bowiem był węzłem południowych dróg Mazowsza.
Debata była żywa i niezwykle ciekawa, dlatego czekamy na kolejne tematy, a mieszkańcom Tarczyna bardzo polecamy udział w przyszłych panelach.
Dlaczego Tarczyn stracił prawa miejskie
- 20.02.2019 05:00
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze