O zaprószenie ognia w pustostanach często podejrzewani są bezdomni. Zaczął się najtrudniejszy dla nich okres w roku, kiedy szukają schronienia przed chłodem. Niestety nie zawsze chcą przyjąć pomoc urzędników.
Należące do gminy pustostany są od jakiegoś czasu zabezpieczane przed dostępem osób niepowołanych. Okazuje się jednak, że bezdomni usiłują się dostawać nawet do budynków, których okna i drzwi są szczelnie zabite czy nawet zamurowane na parterze. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda z prywatnymi posesjami. Mieszkańcy Piaseczna martwią się zwłaszcza o los opuszczonych drewnianych budynków. Zaprószenie w nich ognia mogłoby mieć tragiczne skutki nie tylko dla budynku, ale również przebywających w nim osób.
Niestety interwencje straży miejskiej na niewiele się zdają. Bardzo często przebywające na terenie gminy osoby bezdomne są osobami przyjezdnymi. Z zgodnie z przepisami zaś gminą właściwą do przyznania im miejsca w schronisku jest ta, w której bezdomny ostatnio był zameldowany na pobyt stały. W większości przypadków bezdomni i tak nie chcą pomocy polegającej na umieszczeniu ich w schronisku. A nawet jeśli tam trafią, systematycznie wracają na ulice. Urzędnicy przyznają, że czasem to wręcz styl życia. W Piasecznie zdarzył się nawet przypadek odmowy przyjęcia niewielkiego lokalu mieszkalnego przez osobę bezdomną. Niezależnie od tego warto zwracać uwagę na bezdomnych i alarmować straż miejską. To ważne zwłaszcza zimą, kiedy łatwo o wychłodzenie organizmu.
– Strażnicy zostali przez nas również zobowiązani do objeżdżania przed zakończeniem pracy (o godzinie 22.00 – dop. red.) wszystkich pustostanów i sprawdzania, czy nikt w nich nie przebywa – informuje wiceburmistrz Hanna Kułakowska-Michalak.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze