W niedzielny wieczór w sali Domu Kultury wystąpiła Katarzyna Groniec z zespołem w składzie: Łukasz Damrych – klawisze, Łukasz Sobolak – perkusja, Tomasz Pierzchniak – kontrabas. Koncert był częścią trasy promującej płytę „ZOO z piosenkami Agnieszki Osieckiej”.
Z Katarzyną Groniec rozmawia Agnieszka Piechowska.
AP: Czy pracując nad tekstami Agnieszki Osieckiej, udało się pani odciąć od poprzednich interpretacji?
KG: Tak. Poza tym starałam się znaleźć takie piosenki, które nie zapadły głęboko w pamięć publiczności. W przestrzeni publicznej jest bardzo dużo Agnieszki Osieckiej. Powtarzanie kolejny raz „Wariatki”, „Niech żyje bal”, czyli sztandarowych piosenek, nie wydało mi się dobrym pomysłem. Z drugiej strony pozbawienie tego koncertu przebojów też nie byłoby najlepsze, bo ludzie, którzy przychodzą posłuchać tekstów Osieckiej, chcą usłyszeć również coś, co znają. Chciałam więc znaleźć takie piosenki, które spełnią oczekiwania publiczności, czyli np. otwierajaca koncert „Wielka woda” - i już na początku czują ulgę, bo znają ten utwór.
Kluczem do szukania właściwych piosenek do tego koncertu tak naprawdę nie były teksty, tylko melodie. Potrzebowaliśmy takich piosenek, które nie będą się opierać nowemu brzmieniu. Nie wszystkie te, które wybrałam, chciały się zmienić. Czuliśmy, że niektóre stawiają opór, a nie chcieliśmy ich „mordować”. Chciałam wydobyć coś nowego z tych piosenek nie maltretując ich. Z kilku trzeba było zrezygnować.
AP: Dlaczego Osiecka?
KG: No właśnie z tego samego powodu co inni, którzy ostatnio interpretowali jej teksty. Okularnicy (fundacja im. Agnieszki Osieckiej – przyp. AP) co roku organizują Festiwal „Pamiętajmy o Osieckiej” , przyjeżdżają młodzi ludzie i stają do konkursu interpretacji. Podczas drugiej części festiwalu występuje gość śpiewający pełny koncert i w zeszłym roku ja dostałam taką propozycję. Miałam w pamięci, jak bardzo wiele osób zaśpiewało już te piosenki i zrobiły to bardzo dobrze. Pracowaliśmy wówczas nad nowym materiałem, trzeba więc było podjąć decyzję czy odłożyć tę pracę i ruszyć w przygodę z piosenkami Agnieszki Osieckiej, co wszystkim nam się wydawało nieco ryzykowne, czy za propozycję podziękować i o niej zapomnieć. Prawdę mówiąc, myślałam, że zagramy najwyżej 20 koncertów i wrócimy do pracy nad nowymi piosenkami. Tymczasem za chwilę zagramy setny koncert.
AP: Kim jest dla pani Agnieszka Osiecka? Czy utożsamia się pani ,z jej tekstami?
KG: Miałam problem. Zdarzało mi się śpiewać piosenki Agnieszki Osieckiej w teatrze, na przedstawieniach, ale to nie do końca był mój świat. Zaczęłam więcej rozumieć po trzydziestce, ale ten cały świat otworzył się dla mnie, kiedy zaczęłam pracować nad „ZOO”. Może to, że zdążyłam przeżyć więcej przez te wszystkie lata, spowodowało, że między wierszami wyczytałam to, czego kiedyś nie rozumiałam. Teraz było mi dużo łatwiej. Myślę, że to była dzika osoba. Trudna, trochę szalona, fascynująca.
AP: To jest pani drugi koncert w Piasecznie. Chciałam zapytać, jak podobała się pani atmosfera i publiczność?
KG: Bardzo. Zresztą pamiętam, że ten poprzedni też był bardzo dobrze odebrany. Atmosfera świetna, to jest bardzo miłe miejsce. Małe, kameralne, zresztą lubię takie przestrzenie. Oczywiście czasem jest mi żal, że nie można wtedy pokazać tego koncertu tak jak może on wyglądać, bo niewątpliwie zyskuje w większej przestrzeni.
AP: Przed panią jeszcze wiele koncertów w związku z promocją „ZOO”, ale czy ma pani już jakieś plany, pomysł co dalej?
KG: Tak, to ten sam pomysł, który rodził się, zanim zaczęliśmy pracę nad „ ZOO” . Wracam do płyty autorskiej.
AP: Marzenie artystyczne?
KG: Nie mam. To, co niektórym wydaje się bardzo smutne, u mnie spowodowało poczucie wolności. Mam plany, które staram się realizować.
Fot. Alex Lua
Napisz komentarz
Komentarze