Ta historia jest jak z filmu. Niestety zdarzyła się naprawdę. Jest w niej bezsensowna śmierć dziewczyny u progu dorosłości. Dwójka młodych zabójców. I żal rodziny ofiary do policji.
Niedzielne popołudnie 26 kwietnia. Mężczyzna spacerujący z psem w Rezerwacie Łęgi Oborskie trafia na ciało przysypane ziemią i liśćmi.
Wtorkowy wieczór 11 lutego. Nastolatka wychodzi z domu spotkać się nieopodal kościoła przy ul. Jarząbka w Piasecznie z przyjaciółką, która następnego dnia ma urodziny.
Zanim oficjalnie te dwa zdarzenia zostaną połączone przez policję i prokuraturę, myśl taka narodzi się w głowach wielu osób.
13 lutego na stronie piaseczyńskiej policji pojawia się komunikat o poszukiwaniach niewysokiej, szczupłej blondynki. W ogłoszeniu publikowanym przez bliskich zaginionej pojawia się informacja, że ostatnie potwierdzone miejsce, w którym przebywała w dniu zaginięcia Kornelia, to konstancińskie osiedle Grapa. Tuż obok miejsca, w którym znaleziono ciało. Dopasowanie tych dwóch puzzli nasuwa się samo.
28 kwietnia wieczorem policja informuje o zatrzymaniu w tej sprawie 7 młodych osób. W tym gronie, jak się okaże następnego dnia, jest dwójka zabójców – 25-letni Patryk B. oraz jego dziewczyna – 17-letnia Martyna S.
Czy tak szybkie i skuteczne wytypowanie osób odpowiedzialnych za tę zbrodnię ma związek z prowadzonym wcześniej śledztwem w sprawie zaginionej nastolatki? Na to pytanie policja nam nie odpowiada. Piaseczyńska komenda w ogóle z mediami o tej sprawie nie rozmawia, dziennikarze są odsyłani do Komendy Stołecznej. Powód? Krążące w sieci oskarżenia pod adresem piaseczyńskich policjantów o nieskuteczność w sprawie poszukiwania Kornelii.
Policja znaleźć już mogła tylko ciało
12 lutego matka informuje policję o tym, że 16-latka nie wróciła na noc do domu. Policja decyduje, że będzie prowadzone tzw. poszukiwanie opiekuńcze. Dlaczego przyjęto taki tryb w tym przypadku? Na to pytanie również policja nam nie odpowiada. Kwestię przypisania danego przypadku do stopnia poszukiwań regulują przepisy. Decyzję podejmuje osoba przyjmująca zgłoszenie w oparciu o zebrane od zgłaszającego informacje. Poszukiwanie opiekuńcze dotyczy osób małoletnich powyżej 14 r.ż., które samowolnie oddaliły się z miejsca zamieszkania lub ośrodka o charakterze opiekuńczo-wychowawczym. Zdaniem bliskich ofiary, policja zaniedbała poszukiwania nastolatki.
– Stereotypy i rutyna sprawiły, że potraktowano to zaginięcie jako ucieczkę z domu (…) Nie ma bardziej dobitnego dowodu zaniedbań w tym śledztwie niż fakt, że w miejscu, które w pierwszej kolejności powinno być starannie sprawdzone, po 75 dniach przechodzień wyręczył policję w odnalezieniu ciała – napisała jedna z komentujących. – Pewnie szybkie działanie nie uratowałoby dziewczynce życia, ale oszczędziłoby 75 dni niepewności rodzinie.
– Zapewniam, że policjanci z Piaseczna wykonali wszystkie możliwe czynności. Dotarli do wielu osób. Sprawdzili każdy sygnał, m.in. nawiązano współpracę z holenderską policją. Do sprawy zaangażowano policjantów z Wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw, gdy było jasne, że mamy do czynienia ze zbrodnią – poinformował nas rzecznik Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwester Marczak. – Dzisiaj już wiemy, że gdy otrzymaliśmy zawiadomienie o zaginięciu, Kornelia już nie żyła. Zapewniam jednak, że przez cały ten czas policjanci z Piaseczna szukali żywej Kornelii.
„Prawie tak, jak w filmach”
„Powiedział może byśmy tak kiedyś... może dzisiaj? powiedział
Tak, zróbmy to, tak, by nikt nie widział
Może w parku, pod lasem, na torach, przy garażach
Tam, gdzie zawsze jest ciemno i gdzie prawie nikt nie chodzi”
Sprawę zabójstwa 16-latki z Piaseczna prowadzi Prokuratura Rejonowa w Piasecznie. Zarzuty usłyszał 25-latek z kryminalną przeszłością Patryk B. oraz jego dziewczyna Martyna S., która w dniu zabójstwa miała jeszcze 16 lat. Oboje przyznali się do winy. On trafił na 3 miesiące do aresztu, ona do ośrodka wychowawczego. W przypadku Martyny S. sąd zdecyduje, czy powinna odpowiadać jak osoba dorosła, co ma miejsce w przypadku przestępstwa popełnionego po ukończeniu 17 roku życia.
Jest wieczór 11 lutego. Kornelia w towarzystwie przyjaciółki Martyny S. oraz jej chłopaka Patryka B. udaje się do Konstancina-Jeziorny. Wkrótce potem on strzela dziewczynie kilka razy w głowę z wiatrówki. Dla pewności oboje ją podduszają. Ciało zakopują w płytkim grobie w lesie i przysypują liśćmi.
– To nie była decyzja spontaniczna, lecz przygotowana i zaplanowana zbrodnia. Dokonano jej z błahego powodu – powiedziała “Wyborczej” prokurator Mirosława Chyr, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Gdyby to był film, kamerzysta zrobiłby przebitkę na profil społecznościowy ofiary. 4 stycznia – na zdjęciu profilowym pojawia się napis „niezniszczalny wybraniec boga”. Przejście na profil zabójcy, który 4 marca publikuje fragment piosenki Kali x Magiera „Hamlet”: „Będę sam sobie panem/ i znowu popłynę pod prąd/ Legalnym kanałem/ wykorzystam uliczną mądrość/ Mówię dość życiu na przypale/ Już mnie tępy gadzie nigdy nie zobaczysz w kryminale”.
W najbliższych dniach, trzy miesiące po zaginięciu córki, zrozpaczona matka pochowa brutalnie zamordowane dziecko.
Cytaty pochodzą z piosenki zespołu Myslovitz „To nie był film”
Reklama
„Ale to nie był film”
- 06.05.2020 03:59
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze