W tym meczu było po prostu wszystko – derby Konstancina-Jeziorny pomiędzy Kosą Konstancin i drużyną RKS Mirków wróciły w wielkim stylu.
W sobotę 8 sierpnia pierwszy raz od dłuższego czasu odbyły się derby gminy Konstancin-Jeziorna. Wystąpili w nich seniorzy Kosy Konstancin, czyli akademii byłego wielkiego piłkarza Romana Koseckiego i RKS Mirków, najstarszego klubu piłkarskiego w gminie. Ostatnim razem oba zespoły w lidze spotkały się 21 kwietnia 2010 roku. Kosa rozgromiła wtedy Mirków 5:1. Podobnie jak i 10 lat temu, tym razem na boisku również nie zabrakło goli, a piłkarze dostarczyli kibicom wielu emocji.
Powrót po 7 latach
Mimo podwyższonej liczby zakażeń koronawirusem, na stadionie przy ulicy Bielawskiej w Konstancinie zebrała się duża liczba sympatyków lokalnego futbolu. Kibice RKS Mirków, ze względu na ograniczenia Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej związane z pandemią, na stadion wejść nie mogli, ale licznie zgromadzili się na torach za stadionem i przygotowali niesamowitą oprawę, gorąco dopingując swoich piłkarzy przez cały mecz. Swoje ostatnie ligowe starcie Mirków rozegrał w 2013 roku, przed utworzeniem KS Konstancin. Fani z pewnością więc czuli ogromny głód piłki. Zawodnicy obu klubów idealnie wpasowali się w świetną atmosferę panującą na meczu i zaserwowali widzom doskonały spektakl piłkarski.
Reaktywowany jakiś czas temu RKS Mirków tworzą przede wszystkim zawodnicy związani z Konstancinem, którzy jeszcze do niedawna występowali na stadionie w Oborach, przywdziewając niebiesko-żółte trykoty KS Konstancin. W składzie Mirkowa znaleźli się między innymi: bramkarz Jakub Manowski, obrońcy Dariusz Styczek i Piotr Barcikowski, grający w akademii KS Konstancin w roczniku 2004 Kacper Gącikowski, pomocnicy Grzegorz Witek i Adam Mikołajczak, a na ławce rezerwowych, tym razem jako zawodnik, zasiadł zaś były trener seniorów KS Michał Madeński. Wielu z tych graczy niegdyś występowało także w Kosie.
Jako pierwszy na prowadzenie wyszedł klub Romana Koseckiego, nota bene wychowanka RKS Mirków. Po nieporozumieniu i pechowej interwencji golkipera ekipy trenera Edwarda Brzezińskiego piłkę do pustej bramki skierował Damian Warchoł. Gospodarze nie cieszyli się zbyt długo z prowadzenia, ponieważ w 38. minucie meczu uderzeniem z bliskiej odległości wyrównał Adrian Oklej. Kilka minut później RKS stanął przed doskonałą szansą, gdy arbiter spotkania podyktował rzut karny. Jedenastki nie udało się jednak wykorzystać. Niewykorzystane sytuacje się mszczą – w końcówce pierwszej połowy na 2:1 dla Kosy podwyższył Damian Warchoł.
„Adi” show
Początek drugiej odsłony meczu lepiej zaczęła Kosa. Po indywidualnej akcji Patryka Ostrowskiego bramkę strzelił Kacper Młynarczyk. Wydawało się, że zawodnicy ze stadionu przy Bielawskiej mają mecz pod kontrolą. Później jednak do głosu doszli gracze w niebieskich koszulkach.
Najpierw fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się Sławomir Bojańczyk, bramkarz Kosy nie miał najmniejszych szans, aby obronić uderzenie. Dosłownie 2 minuty później po rajdzie skrzydłem wyrównał Adrian Oklej. Kwadrans przed końcem napastnik RKS, zagrzewany przez kibiców okrzykami „Adi gol!”, pewnie wykorzystał rzut karny, kompletując hat-tricka. RKS Mirków nie oddał już prowadzenia i po końcowym gwizdku sędziego mógł cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w B-klasie w tym sezonie.
Napisz komentarz
Komentarze