Reklama https://www.designeroutletwarszawa.pl/

Bobry apokalipsy

Bobry apokalipsy

To wszystko zaczęło się od bobrów, które uszkodziły przewody i pozbawiły moją wieś prądu. Brak światła zastał mnie w sytuacji trudnej – w obliczu ważnego spotkania nie mogłam ułożyć włosów w jakąkolwiek przyzwoitą fryzurę.

A fryzura – jak wiadomo – jest kluczem do sukcesu każdego spotkania. Zaimprowizowałam, spotkanie odbyło się bez przeszkód.

Tymczasem prąd nie wracał.

Co tu zrobić w obliczu nagłego i przedłużającego się zaciemnienia? Telewizora i tak nie używam, ale komputera – jak najbardziej. Co oczywiście przy braku zasilania jest niemożliwe. Pogoda nie sprzyja spacerom, czytanie książki przy świecy na dłuższą metę nie wchodzi w grę, bo wzrok szybko się męczy. Z powodów oczywistych odpadają takie rozrywki jak puzzle. Nawet nie można muzyki posłuchać. Gdybym była w jakimkolwiek stopniu muzykalna, może wyciągnęłabym gitarę i pobrzdąkała, ale moje umiejętności w tym względzie kończą się na zagraniu na flecie „Ody do radości”. Po kilku godzinach w ciemnościach poczułam taką cofkę cywilizacyjną, że miałam ochotę rysować mamuty na ścianach. Można pomyśleć, że mieszkając na wiejskich przedmieściach powinnam być przyzwyczajona do znikającego zasilania, tymczasem prąd zniknął, pozostawiwszy mnie w obliczu ciszy, ciemności i poczucia bezradności.

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, co by się stało, gdyby teraz, nagle, zabrakło nam prądu? Nie mówię oczywiście o chwilowych przerwach w dostawie. Mam na myśli permanentne odcięcie, powrót do czasów sprzed Edisona i Tesli. „Nic takiego” – powiecie? „Ludzkość radziła sobie przez setki lat”? Guzik prawda. Owszem, wówczas ludzkość siłą rzeczy dawała sobie radę bez prądu. Ale od tamtej pory umościliśmy się wygodnie między włącznikami, żarówkami i kabelkami.

Popuśćmy na chwilkę wodze fantazji i spróbujmy sobie wyobrazić taką sytuację: z jakiegoś powodu – czy to z powodu globalnego przeciążenia, czy to w wyniku wybuchu na Słońcu, czy to wskutek klęski żywiołowej na światową skalę – następuje potężna awaria, która odcina nas od elektryczności. Pomińmy tak banalne sprawy jak pozbawienie rozrywek w postaci telewizji czy gier komputerowych, bo to byłoby najmniejsze z naszych zmartwień. Na pierwszy ogień idzie komunikacja – Internet przestaje istnieć, telefony przestają działać. Owszem, baterie w komórkach wytrzymają jeszcze dzień lub dwa, ale i tak zdadzą się psu na budę, gdy zabraknie prądu do obsługi sieci. Zatem nagle tracimy kontakt ze światem. Następnie przychodzi czas na żywność – urodzeni i wychowani w świecie, gdzie na jedzenie poluje się w markecie, mamy zgromadzone potężne zapasy, przechowywane w lodówkach i chłodniach. Ile czasu wytrzymają, zanim wszystko pokryje pleśń, a po świecie rozejdzie się smród zgnilizny? Trzy dni? Cztery? Przetrwa tylko to, co zostało naszpikowane chemikaliami po samą skórkę. Ceny żywności poszybują w górę, jak niedawna rakieta NASA – i jak wspomniana rakieta błyskawicznie eksplodują z braku środków płatniczych. Bo co nam po korzystnie oprocentowanym koncie oszczędnościowym, skoro bank nie działa? Wszystkie swoje środki trzymamy wszak w wirtualnej rzeczywistości, symbolizuje je jedynie płaski kawałek plastiku i umowa społeczna, na mocy której określone rzędy cyferek reprezentują określoną wartość. I oto jesteśmy – bez jedzenia, bez ogrzewania, bez kontaktu z bliskimi poza tymi najbliższymi, za to z ogromną ilością czasu; miażdżąca większość z nas nie ma już przecież pracy. Ile czasu nam zabierze, zanim przyzwyczaimy się do nowych warunków?

To tylko wierzchołek tej wyimaginowanej góry lodowej. Globalny brak prądu pociągnąłby za sobą nieprawdopodobne konsekwencje i przewrócił nasze życie do góry nogami w każdej możliwej sferze. Nie chcę nawet myśleć o osobach izolowanych od społeczeństwa w więzieniach, gdzie zamki są sterowane elektrycznie.

Oczywiście, to wszystko tylko wizje, efekt znudzenia i dezorientacji, jakie ogarnęły mnie, kiedy zabrakło prądu. Ale zastanówcie się przez chwilkę nad tą projekcją. Czy nie uzależniliśmy się przesadnie od impulsów, spływających do nas codziennie po przewodach? Pomyślcie o tym, kiedy następnym razem będziecie włączać komputer, by puścić przelewami płatności za czynsz i rachunki. Miejcie to w głowie, kiedy o północy otworzycie lodówkę, myszkując za późną przekąską.

A przede wszystkim – pamiętajcie, by trzymać bobry z dala od przewodów elektrycznych.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama