Reklama

Gołkowskie opowieści, część 2

Gołkowskie opowieści, część 2

Autor: Modlitwa przed bitwą – Chełmoński

Link do pierwszej części


Koloryt lipca w Gołkowie tworzą łąki, zagajniki olszynowe, małe stawy no i oczywiście Jeziorka. W leszczynowych krzewach uwijają się rude wiewiórki, małe akrobatki jak nierealne ogniki, na widok których człowiek staje zafascynowany. Tylko szum samochodów od strony szosy zaburza ciszę. Ale i ten bliżej rzeki staje się cichszy, aż zanika. Kiedyś, jeszcze w latach 60. były tu bagna, niedopilnowana krowa utopiła się, zanim ją wyciągnięto z trzęsawiska.

Mieszkańcy


Mieszkańcy wsi Gołków to spadkobiercy gospodarzy osiadłych tu od kilku pokoleń. Spadkobiercy rodu Kowalskich dają świadectwo historii miejsca. Seniorka rodu śp. Helena, zwana przez nas Ciotką Helenką, lubiła opowiadać o swojej młodości paląc papierosy w szklanej fifce i częstując zawsze wyborną kawą z Wiednia. Opowiadała też wiele historii rodzinnych. Często mówiła, że Gołków od wieków był i jest enklawą spokoju i ciszy, najbezpieczniejsze miejsce na Ziemi. Najwidoczniej nie znała historii bitwy z XVIII w. Rodzina Kowalskich zakupiła w Gołkowie ziemię w połowie XIX wieku, pieczołowicie przechowywane są carskie pożółkłe dokumenty, pisane cyrylicą, pięknie kaligrafowane, jako dowód, że jesteśmy tu 160 lat. Dlaczego bitwa nie przetrwała w pamięci pokoleń? Może dlatego, że nie było mogiły poległych? Na którą nosi się kwiatki i zapala znicze?

Poznając historię wydarzeń z 9 i 10 lipca 1794 roku dowiedziałam się ku mojemu zdziwieniu, że przez miejsce, w którym mieszkam, przemaszerowały tysiące żołnierzy, a potem w bitewnym kurzu i huku armat zginęło kilkuset młodych mężczyzn i zupełnie odmieniło to mój punkt widzenia na gołkowski spokój.

W Gołkowie wskazówką do badań historii wsi są nazwy ulic: ul. Pod Bateriami, ul. Szaniec, ul. Gen. Zajączka to pokłosie i pamięć tej bitwy. Okrutnej bitwy, odbywającej się w lipcowym kurzu piaszczystego gościńca, huku armat, krzyku konających i tonących w bagnach żołnierzy. Generał Zajączek, który bitwą dowodził pisze w jej opisie, że zginęło w Gołkowie 129 żołnierzy i około 100 zaginęło, ze strony wroga poległo około 500 żołnierzy. Tej bitwie poświęcone jest miejsce pamięci z głazem i tablica przy ul. 11 listopada, nie jest nazywane mogiłą. Pytanie czy w tym miejscu pochowano poległych? Ciągle nie ma na nie odpowiedzi.

Mnie zainteresowało dwóch kawalerzystów dowodzących prawym i lewym skrzydłem szyku bojowego ustawionego w Gołkowie. Józef Kopeć w swoich pamiętnikach pisze: „Wyszkowski komenderował kawalerią na lewem, a ja na prawem skrzydle”. Kopeć i Wyszkowski. Zadałam sobie pytanie: skąd przybyli na gołkowską ziemię ci dwaj bohaterowie? W odpowiedzi dostałam opowieść nadającą się na scenariusz filmowy.

Fragment z książki „Dzieje Insurekcji Kościuszkowskiej” z 1902 r. Kazimierza Bartoszewicza

Opowieść


W południowej i wschodniej Kijowszczyźnie znajdowały się polskie pułki, wcielone do wojsk rosyjskich. Nie miały zmienionego korpusu oficerskiego. W kwietniu 1793 roku zmuszono je do przysięgi na wierność carycy Katarzynie. Oficerowie byli jednak przygotowani do przyłączenia się do powstania, jeśli ono wybuchnie. I nadszedł rok 1794, Rosjanie stali się czujni. Przyszła wiadomość, że część polskich pułków ma być rozbrojona, część wysłana na Krym. Przyszedł rozkaz Suworowa, by byli gotowi do wymarszu. To było zachętą aby zamiast na Krym przedrzeć się do Warszawy. W "Historii IK" czytamy (opracowanie):

„Pierwszy obrał ten kierunek Józef Kopeć, starszy major dawnej brygady Pińskiej wojska litewskiego, zostającej pod komenda brygadiera Słomińskiego. Nosił się on z tą myślą od dawna, ale nie zwierzał się Słomińskiemu, uważając go za człowieka słabego ducha... Porozumiał się z oficerami rozrzuconych szeroko szwadronów, a ci tajemnie »sklejali związek« odbierając przysięgę. Praca była utrudniona, gdyż Rosjanie, wietrząc buntownicze zamiary, ścisnęli swoimi wojskami pułki polskie. Kopeć wysłał potajemnie za kordon na zwiady oficera, a ten przywiózł mu gazetę z wiadomością o wyruszeniu Madalińskiego spod Ostrołęki. Właśnie w tym czasie polecono Kopciowi, aby objechał szwadrony, z wiadomością o łasce carowej, która poleciła oficerom opłacić rangi i zaległości dwuletnie od rządu polskiego należne, a żołnierzom przyrzekła »sprawiedliwość«, żołd zaległy i wynagrodzenie za mundury. Kopeć wyzyskał dzielnie wyborną sposobność do porozumienia się z całą brygadą... 22 kwietnia zebrały się szwadrony w sile tysiąca koni w Owruczu, rozdano im ostre ładunki, co wywołało ogólny zapał; przemówił następnie gorąco kapelan i ruszono ku Uszomierzowi. W klasztorze uszomirskim przebywał słynny z proroctw i patriotyzmu konfederat barski Ojciec Marek, karmelita. Do niego o godzinie drugiej po północy zgłosił się Kopeć, prosząc o błogosławieństwo dla powstańców; choć chory, zwlókł się z łoża mąż święty i wyszedłszy z krzyżem w ręku przed ustawione szeregi, błogosławił je mówiąc: »Idźcie w imię Boże a przeżyjecie«".

I wyszli... W pochodzie śpiewali starodawną pieśń „Bogurodzica”, a siła tej pieśni dodawała im odwagi.

Rycina z z książki „Dzieje Insurekcji Kościuszkowskiej” z 1902 r. Kazimierza Bartoszewicza


Hrabia Franciszek Ksawery Wyszkowski, dawny rotmistrz austriacki, w 1794 r. major brygady. Dowiedział się o powstaniu na jarmarku w Berdyczowie ułożył plan przedostania się do Kościuszki. Zgromadził szwadron i w sile tysiąca kilkuset ludzi dotarł do Pohrebyszcz i nocą wyruszył wielkim traktem do Starego Konstantynowa. W czwartym dniu, czyli 1 maja pod Pohoryłem napotkał batalion pułku grenadierskiego Jekaterynosławskiego z siedmioma armatami. Doszło do pięciogodzinnej walki, która skończyła się zwycięstwem Wyszkowskiego. Nieprzyjaciel uciekał w popłochu, zostawiając resztę armat. Wzięto 18 jeńców, 4 wozy amunicji, 2 karety, kasę pułkową zawierającą 856 tys. zł itd. Ilość pieniędzy potem w opowieściach zmieniała się nieco, w zależności od fantazji opowiadającego.

Rosjanie złapanych przy przeprawie przez kordony żołnierzy traktowali jak dezerterów. Aby wystraszyć innych chętnych do przedostania się do Kościuszki „uciekinierów” torturowali w bestialski sposób, łamali kołem lub wieszali.

Epilog


Wracając do bitwy pod Gołkowem. Dla Józefa Kopcia (1762-1833(?)) i hrabiego Franciszka Ksawerego Wyszkowskiego (1764-1824) bitwa pod Gołkowem była jedną z wielu walk Insurekcji Kościuszkowskiej. Obaj zostali nagrodzeni złotymi obrączkami „Ojczyzna Obrońcy Swemu”. Kopeć ciężko ranny pod Maciejowicami, został skazany na zesłanie na Kamczatkę, gdzie prowadził badania kultury ludów dalekiej północy. Wyszkowski po powstaniu podróżował po Europie, działał w emigracyjnej lewicy. Wrócił w 1797 r. i osiadł na Litwie.

W październiku 2019 roku nowo powstałe rondo w Gołkowie nazwano Bitwy pod Gołkowem 1794.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama