Mieszkańcy z niepokojem patrzą na rozwój budownictwa w Bobrowcu. Gmina przymierza się do ograniczenia zapędów deweloperów w miejscowych planach zagospodarowania.
Podczas ostatniej sesji Rada Miejska przystąpiła do uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania dla liczącego blisko 130 ha obszaru w Bobrowcu. Chodzi o teren położony na zachód od ulicy Mazowieckiej, na którym obecnie głównie znajdują się obszary rolnicze. Plan został podzielony na dwa etapy. Pierwszy, liczący blisko 90 ha, nie ma żadnego planu, co dopuszcza niekontrolowaną zabudowę w oparciu o warunki zabudowy. I właśnie temu gmina chce zapobiec, bo już teraz zabudowa nie zawsze jest zgodna z oczekiwaniami mieszkańców i władz gminy. Teren ten w studium jest przeznaczony pod tereny rolnicze i taką funkcję gmina będzie chciała ochronić w planie. Etap drugi to obszar o powierzchni 39 ha, przeznaczony w studium pod usługi związane z przebiegiem trasy S7. Tu skonkretyzowane zostaną wskaźniki zagospodarowania terenu oraz zabezpieczone kwestie jego obsługi komunikacyjnej.
To blok czy bliźniak?
To kolejny krok po podjętej we wrześniu ubiegłego roku decyzji o zmianie mpzp dla Bobrowca na terenach po drugiej stronie ul. Mazowieckiej. Boom inwestycyjny dla tego obszaru bowiem nie tylko generuje dla gminy koszty związane z infrastrukturą, ale też rodzi opór dotychczasowych mieszkańców.
– To nie jest tak, że my się tu sprowadziliśmy, bo jest przyjemnie, cicho, spokojnie i blisko do Warszawy, a następni już nie powinni. Chodzi nam o to, by nie zamienić naszej wsi w drugi Józefosław – mówi jeden z przedstawicieli Stowarzyszenia Bobrowiec. – Staramy się walczyć o zrównoważony rozwój wsi uwzględniający potrzebę zachowania środowiska naturalnego i harmonii architektonicznej – podkreśla Rafał Muc. To właśnie mieszkańcy, wspierani przez sołtysa, interweniowali zarówno w gminie, jak i w powiecie w sprawie kolejnych inwestycji, które ich zdaniem powstają niezgodnie z mpzp, nie mówiąc już o kwestiach ładu architektonicznego.
– Moim zdaniem deweloperzy naginają przepisy ze szkodą dla społeczeństwa – zauważa Tomasz Cegiełka. W tym obszarze plan dopuszcza zabudowę jednorodzinną wolnostojącą, bliźniaczą lub szeregową, ale pod pewnymi warunkami. – Dla zabudowy szeregowej wyznaczona jest minimalna powierzchnia działki dla segmentu w wysokości 350m2, zaś – z tego co mi wiadomo – deweloperzy uzyskali pozwolenia na 2 osobne lokale mieszkalne dla dwóch segmentów, przez co stawiają pojedynczy segment na znacznie mniejszej powierzchni działki niż przewiduje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Ponadto, każdy segment, nie mając garażu, powinien mieć teoretycznie 2 miejsca parkingowe na podwórku, ale w przypadku szeregowca na ul. Bajecznej trudno sobie wyobrazić, aby mogły tam wjechać dwa normalnej wielkości samochody – mówi Tomasz Cegiełka.
Czytaj także: Groził śmiercią trzem kobietom
Starostwo współdecyduje o zabudowie
Burmistrz przyjrzał się planom i realiom i zaproponował doprecyzowanie zapisów mpzp tak, by uniemożliwić dowolną interpretację pojęcia „zabudowa bliźniacza”. Po podjęciu uchwały w sprawie przystąpienia do zmiany planu 16 września ub. r. mieszkańcy zwrócili się do gminy z pismem, w którym precyzują swoje oczekiwania względem planu i zwracają uwagę na dodatkowe kwestie, między innymi związane z koniecznością zachowania spójnej stylistyki architektonicznej, liczby wymaganych miejsc parkingowych czy ochrony znajdującego się po drugiej stronie ulicy Głównej obszaru leśnego, gdzie bytuje wiele zwierząt. Które uwagi zostaną uwzględnione w pracach planistycznych, przekonamy się na etapie wyłożenia, na co trzeba będzie czekać prawdopodobnie jeszcze kilka miesięcy. Długość procedury również budzi niepokój mieszkańców.
– Zanim plan się zmieni, nam tu wytną pół lasu i postawią 20 bloków – mówi Rafał Muc. – Starostwo kieruje się literalnie przepisami prawa, zezwalając na dowolną zabudowę nie wczytując się w ducha obecnego mpzp. Tym samym przyczynia się do degradacji naturalnego charakteru wsi, słuchając wyłącznie interesu deweloperów, a w konsekwencji promując betonozę i kulturę inwestycji charakterystyczną dla krajów postsowieckich. W powiecie brakuje architekta, który spojrzałby kompleksowo na architekturę przestrzenną uwzględniającą komfort życia mieszkańców – podsumowuje.
Napisz komentarz
Komentarze