Władze gminy zastanawiają się nad nowymi rozwiązaniami, które miałyby pozytywnie wpłynąć na gospodarkę odpadami, w tym również zapobiegać kolejnym podwyżkom opłat.
Gmina zleciła jakiś czas temu firmie doradczej przeanalizowanie funkcjonowania systemu gospodarki odpadami na terenie Góry Kalwarii. Efekty jej pracy radni poznali w ostatni poniedziałek.
Z analizy wynika, że harmonogram odbioru odpadów i trasy przejazdu śmieciarek są zoptymalizowane. Znacznie gorzej wygląda kwestia segregacji odpadów przez mieszkańców oraz PSZOK. Wprawdzie dostępność punktu przy ul. Skierniewickiej została oceniona jako dobra, ale już sposób jego funkcjonowania budzi sporo zastrzeżeń.
– Niestety PSZOK nie jest wyposażony w infrastrukturę pozwalającą na odpowiednie przechowywanie poszczególnych frakcji – zwrócił uwagę wiceburmistrz Mateusz Baj. Brakuje też sytemu kontroli nad tym, kto i w jakich ilościach oddaje śmieci, co pozwala na korzystanie z punktu przez firmy czy osoby prowadzące działalność gospodarczą.
– W związku z tym, że lokalizacja punktu nie budzi kontrowersji, konieczna jest modernizacja istniejącego PSZOK przy ul. Skierniewickiej – mówił wiceburmistrz. – Potrzebna jest waga, zadaszone kontenery i system ewidencji przywożonych odpadów.
Czytaj także: Leśne wycinki budzą niepokój
Kolejnym problemem jest rosnąca ilość odpadów i niewystarczająca segregacja, zwłaszcza w zabudowie wielorodzinnej. Szukając rozwiązań, które pomogłyby poprawić wskaźniki segregacji, a co za tym idzie obniżyć koszty gospodarki odpadami, burmistrzowie sprawdzili osobiście funkcjonowanie dwóch różnych systemów – w Nakle nad Notecią i Ciechanowie. W tym pierwszym mieście funkcjonują mini-PSZOK, w których zatrudnione osoby dokonują dodatkowej segregacji odpadów, wyodrębniając frakcje konkretnych surowców. Rozwiązanie to jednak radni uznali za zbyt wsteczne. Stosowany w Ciechanowie nowoczesny system pozwalający na identyfikowanie przez kod kreskowy śmieci z każdego lokalu, jest znacznie bardziej nowoczesny i efektywny. Jednak koszt jego wprowadzenia to około 6 mln zł. Gmina sprawdzała też, czy opłacałoby się zlecenie odbioru odpadów własnej spółce komunalnej. Zdaniem doradców koszty w porównaniu z ponoszonymi obecnie, gdy robi to Remondis, byłyby o milion złotych wyższe.
Jednym z zaproponowanych przez doradców rozwiązań jest stworzenie bazy przeładunkowej, która mogłaby zachęcić do udziału w przetargu również firmy spoza okolicy, oraz utworzenie kompostowni. Frakcja BIO wciąż stanowi aż 20% w odpadach zmieszanych, a własna kompostownia pozwoliłaby obniżyć koszty i przetwarzać bioodpady w nawóz.
– Kompostownia to rozwiązanie kompromisowe, pozwalające zagospodarować część odpadów na miejscu – podkreślił burmistrz Arkadiusz Strzyżewski. Ten pomysł ma wstępną akceptację radnych, pozostaje szukanie ewentualnej lokalizacji. Część radnych zwracała uwagę, że gmina powinna szukać rozwiązań długofalowych. Jednym z nich mogłaby być budowa zakładu utylizacji na terenie gminy.
– Jak wiadomo, nie ma społecznego przyzwolenia na budowę takiego zakładu – zauważył wiceburmistrz Baj. – W związku z tym nie mamy takich planów.
Bez wątpienia radni będą dalej dyskutować nad założeniami do nowego przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów. Celem jest powstrzymanie rosnących kosztów, a co za tym idzie – podwyżek opłat dla mieszkańców. Samorząd chciałby ogłosić nowy przetarg już jesienią. W czwartek 18 lutego z kolei otwarte zostały oferty w przetargu dotyczącym odbioru śmieci przez rok od kwietnia br. - Śmieci prawdopodobnie nie podrożeją.
Napisz komentarz
Komentarze