Wpłaty za śmieci nie równoważą kosztów gospodarki odpadami. Samorząd szuka rozwiązań, które pozwolą uszczelnić system. Rozważana jest również zmiana sposobu rozliczania opłat w odniesieniu do zużycia wody.
W ubiegłym roku koszty gospodarki odpadami w gminie Piaseczno wyniosły blisko 39 mln zł, przy niespełna 32 mln wpływów do budżetu z tytułu opłat za odbiór śmieci. Podwyżka zaczęła obowiązywać dopiero od października 2020 roku, na razie trudno więc do końca przewidzieć, jak sytuacja będzie wyglądać w roku bieżącym. Analizy oparte o dane finansowe za pierwszy kwartał br. wskazują, że nadal brakować będzie co najmniej 2 mln złotych.
Dlaczego brakuje pieniędzy?
Główną przyczyną zbyt niskich wpływów jest ukrywanie rzeczywistej liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość. Opłaty są bowiem wnoszone w oparciu o deklarację złożoną przez właścicieli nieruchomości.
Największy problem z weryfikacją prawdziwości oświadczeń dotyczy oczywiście zabudowy wielorodzinnej. W tym wypadku wspólnoty mieszkaniowe zgłaszają do gminy liczbę mieszkańców zbiorowo. Oczywiście w oparciu o deklaracje, które złożą właściciele poszczególnych lokali.
– Te deklaracje zmieniają się nawet co miesiąc – tłumaczy Barbara Wysocka, naczelnik Wydziału Gospodarki Odpadami. – W przypadku zabudowy jednorodzinnej mamy np. możliwość zweryfikowania, czy nowonarodzone dziecko zostało zgłoszone do deklaracji. W przypadku wspólnot nie dostajemy danych dotyczących lokatorów. W tym wypadku tylko wspólnota ma możliwość zweryfikowania prawdziwości podanych w deklaracji danych.
Na spotkaniu z radnymi urzędniczki w Wydziału Gospodarki Odpadami podkreślały, że oczywiste jest, że z systemu umykają głównie mieszkańcy wspólnot, bo mimo oddawania do użytku kolejnych nieruchomości dane się nie zwiększają, a w przypadku nowych bloków bywają zupełnie niewiarygodne.
– W dwóch sektorach „wiejskich” przybyło nam 700 osób w roku ubiegłym, a globalnie patrząc w deklaracje, mieszkańców ubyło – zauważyła Barbara Wysocka. Oczywiście problemem są też mieszkania wynajmowane, z których korzysta wiele osób, a deklaracja jest złożona na jednego właściciela.
Czytaj także: Uwaga na fałszywego hydraulika i „panią z administracji”!
Alternatywa – rozliczenia według zużycia wody
Wyjściem może być zmiana systemu rozliczania na ten uzależniony od zużycia wody. Ostatnio rozwiązanie to przyjęła, nie bez oporu mieszkańców, Warszawa. System ten ułatwia weryfikację prawdziwości deklaracji, ale ma wiele wad. Nie budzi entuzjazmu ani radnych, ani urzędników. Między innymi ze względu na „niesprawiedliwość”. Zauważają, że np. rodziny z małymi dziećmi z pewnością zużywają znacznie więcej wody niż seniorzy, nawet jeśli będą produkować podobną ilość odpadów. Dodatkowo z analiz wynika, że nawet przy założeniu maksymalnej stawki przy rozliczeniu „od wody”, aby system się samofinansował, minimalne średnie zużycie na mieszkańca musiałoby wynosić 3,2 m3 na miesiąc.
Gmina będzie więc w pierwszej kolejności próbowała zmobilizować wspólnoty mieszkaniowe do wewnętrznej weryfikacji deklaracji.
– Wspólnoty mogą podjąć uchwały, które zezwolą na wewnętrzną kontrolę realnej liczby mieszkańców poszczególnych lokali – mówiła Wysocka.
Radni z Komisji Finansów zgodzili się, że celem nadrzędnym powinno być uszczelnienie systemu i domknięcie finansowania gospodarki odpadami.
– To jest kwestia 4500 mieszkańców, którzy po wejściu w system „załatają” lukę w finansowaniu – wyliczył Artur Maicki.
Jeśli współpraca ze wspólnotami w zakresie weryfikacji prawdziwości deklaracji śmieciowych nie przyniesie pożądanego efektu, gmina rozważy zmianę sposobu wyliczania należności.
Napisz komentarz
Komentarze