Rozpoczął się proces 18-letniej obecnie Martyny S. oraz 27-letniego Patryka B. Oboje są oskarżeni o zamordowanie 16-letniej Kornelii w lutym 2020 r. w lesie obok Konstancina-Jeziorny. On oskarża ją o zaplanowanie i zamordowanie koleżanki. Ona twierdzi, że kiedy on zabijał, była tylko biernym obserwatorem.
W poniedziałek 18 października rozpoczął się proces w głośnej sprawie zamordowania 16-letniej Kornelii z Piaseczna w lesie obok Konstancina-Jeziorny. Na ławie oskarżonych zasiadła koleżanka zamordowanej - Martyna S. oraz jej ówczesny chłopak Patryk B.
Oboje po odczytaniu zarzutów nie przyznali się do winy.
- Przyznaję się, że brałem w tym udział, ale nie zabiłem – powiedział Patryk B.
- Nie przyznaję się do winy, nie będę składać wyjaśnień, będę odpowiadać tylko na pytania Sądu – powiedziała Martyna S.
Wobec tego Sąd odczytywał zeznania składane przez obojga w trakcie trwającego ponad rok postępowania przygotowawczego. Patryk B. odpowiadał również na pytania zarówno Sądu, Prokuratury, jak i adwokatów zarówno oskarżonej, jak i występujących w roli oskarżycieli posiłkowych rodziców Kornelii.
Dwie wersje, a nawet więcej
Pewne fakty oboje oskarżeni podtrzymują, bo zaprzeczyć im byłoby trudno. Przyznają się do tego, że wieczorem 11 lutego 2020 r. wraz z Kornelią udali się do lasu obok Rezerwatu Łęgi Oborskie, gdzie ostatecznie nastolatka została zamordowana i zakopana w wykopanym wcześniej przez Patryka B. dole. Pozostałe zeznania dotyczące tego, co zdarzyło się między przybyciem na miejsce a zakopaniem ciała Kornelii, ale również przygotowań do tej zbrodni, znacząco się różnią. I to nie tylko między tym, co oboje oskarżeni mają do powiedzenia na temat własnej i współoskarżonego roli w zdarzeniu, ale również w zeznaniach, które składali w toku śledztwa. Przede wszystkim dotyczy to zmiany zeznań przez Patryka B. Twierdzi, że pierwsze zeznania, złożone krótko po zatrzymaniu, w których nie ujawnił wszystkich szczegółów dotyczących udziału Martyny zarówno w planowaniu przestępstwa, jak i jej głównej roli w jego dokonaniu, wynikały z tego, że bał się przesłuchujących go śledczych i chciał chronić Martynę.
Zbrodnia w imię miłości?
Patryk B. zeznał, że to Martyna zaplanowała zabicie Kornelii. Powodem miała być zazdrość o to, że nastolatka sprzedaje narkotyki, czyli prowadzi działalność przestępczą, o czym miała marzyć Martyna S. i że Kornelia ma więcej luzu.
- Martyna miała taki charakter, że chciała żyć jak przestępca, chciała być jak Harley Quinn – zeznał przed Sądem Okręgowym w Warszawie Patryk. B. – Ja to zrobiłem z miłości, bo bardzo kochałem Martynę.
27-latek twierdzi, że próbował odwieść swoją dziewczynę od tego pomysłu, między innymi mówić jej, że Kornelia prawdopodobnie w rzeczywistości nie sprzedaje narkotyków, tylko wrzuca zdjęcia na snapchat.
- Ale za każdym razem kończyło się to awanturą - mówił. Na miejscu przestępstwa miał niepostrzeżenie wysunąć z wiatrówki magazynek, a następnie „strzelić” Kornelii w brzuch.
- Kornelia myślała, że to taki żart i się śmiała. Zapytałem, czy potrafi się bronić i potem zacząłem ją dusić. Martyna się wściekła, że broń nie wypaliła, wyrwała mi ją i ponownie załadowała. Potem się przewróciliśmy z Kornelią, ja ją dalej dusiłem, w pewnym momencie mnie mocno zadrapała i nagle zza pleców Martyna strzeliła Kornelii w głowę. Ja się przestraszyłem, bo prawie oberwałem w głowę i odsunąłem się na bok – relacjonował. Następnie mieli uznać, że dziewczyna nie żyje i wspólnie wrzucić ją do dołu. Z ostatnich zeznań Patryka B. wynika, że odszedł kawałek dalej, a kiedy okazało się, że Kornelia się nadal rusza, Martyna uderzyła ją jeszcze ostrą stroną szpadla, po czym pomógł jej zasypać ciało.
Pozbyli się przedmiotów należących do ofiary oraz szpadla, po jakimś czasie odsprzedali wiatrówkę.
- Martyna S. chciała zabić jeszcze drugą koleżankę, z którą się pokłóciły. Powiedziała mi to kilka dni po śmierci Kornelii – zeznał Patryk B.
Poszło o rynek narkotykowy?
Martyna S. z kolei twierdzi, że to Patryk B. był zazdrosny o Kornelię, a konkretnie o to, że sprzedaje narkotyki, robiąc mu konkurencję. Chciał więc ją przestraszyć, tak aby przestała handlować marihuaną albo przyłączyła się do nich.
- Chcieliśmy ją tylko przestraszyć, ale to się wymknęło spod kontroli. W pewnym momencie wycelował broń w głowę Kornelii, zapytał: „dla kogo pracujesz?”, nie strzelił, powiedział, że to taki test. Potem złapał ja za szyję i głowę, myślę, że dalej myślała, że to taki test. Potem oboje upadli i zobaczyłam, że z buzi leci jej krew – zeznawała w toku śledztwa Martyna S. – Potem Patryk wziął broń i strzelił jej w czoło. Nie wiem ile razy. Potem wrzucił ją do dołu, uderzył jeszcze dwa razy łopatą i zasypywał. Powinnam była zareagować, ale stałam jak sparaliżowana – zeznała.
„Nie ma żadnego przepraszam”
Za swój brak reakcji chciała przeprosić rodziców Kornelii. Jak zeznała, na początku lutego br. napisała list do mamy Kornelii, ale ten do niej wrócił.
W dniu 18 października Sąd wysłuchał też zeznań rodziców Kornelii, którzy w procesie występują w roli oskarżycieli posiłkowych. W zeznaniach wspominali o procesie poszukiwań zaginionej córki i ponownie zgłosili wiele zastrzeżeń do działań podejmowanych przez piaseczyńską policję po zgłoszeniu zaginięcia córki.
Po zakończeniu zeznań Marleny K., mamy zamordowanej Kornelii, Martyna powiedziała, że chciałaby wydać oświadczenie.
- Wiem, że dramat jaki przeżyli rodzice Kornelii, jest niewybaczalny, ale pragnę z całego serca przeprosić, że nie dałam rady wtedy pomóc Kornelii, jeśli w ogóle miałabym jakieś szanse. Całe życie będę miała o to do siebie pretensje - powiedziała Martyna S.
- Nie, żadnych przeprosin nie będzie! – odpowiedziała stanowczo matka Kornelii.
Prokurator oskarża oboje
W akcie oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Warszawie, winą za śmierć Kornelii, obciąża oboje oskarżonych.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie winą za śmierć Kornelii obciąża oboje oskarżonych o to, że działali wspólnie i w porozumieniu w zamiarze bezpośrednim zabójstwa Kornelii K.
- Patryk B. zastosował przemoc w postaci duszenia za szyję, po czym Martyna S. oddała do niej z bliskiej odległości 3 strzały w głowę z broni pneumatycznej, tzw. wiatrówki, a następnie wspólnie wrzucili pokrzywdzoną do przygotowanego wcześniej dołu, po czym Patryk B. uderzył ją dwukrotnie w głowę łopatą, po czym przysypał ją ziemią, czym spowodowali uduszenie gwałtowne w wyniku dostania się ziemi w drogi oddechowe i unieruchomieniem klatki piersiowej – odczytała akt oskarżenia prokurator Natalia Zajc-Nowakowska.
Patrykowi B. grozi dożywocie. Martynie S. 25 lat więzienia, ponieważ w momencie popełnienia przestępstwa była niepełnoletnia. Oboje nadal będą przebywali w areszcie.
Napisz komentarz
Komentarze