Bez wątpienia najpiękniejsze są plaże naturalne, tylko nieco dotknięte ręką człowieka, bez zbytniej ingerencji w dziewicze środowiska. Niestety kąpiel w dzikiej rzece jest mało bezpieczna, może dlatego dziś nad Jeziorka plaż nie ma. W czasach mojego dzieciństwa topiłam się w Jeziorce raz, nikt się tym specjalnie nie przejął, od tego czasu byłam bardziej ostrożna przy wybieraniu miejsca wchodzenia do wody. Nie pamiętam też utonięć dzieci w czasie wakacji, ale mogę się mylić. Natomiast tysiące mieszkańców Piaseczna może oświadczyć: nauczyłem się pływać w Jeziorce.
Pamiętam czasy lat 50. do 70., w których rowerami lub pieszo przybywaliśmy od rana nad rzekę zaopatrzeni w koła ratunkowe, materace dmuchane, kompot, jajka na twardo i bułki. Plaż nad rzeką było kilka i każdy Piasecznianin, mieszkaniec Zalesia Dolnego i Żabieńca mieszkał kiedyś w pobliżu którejś z nich. Nazwy plaż przechodziły z pokolenia na pokolenie i jak jakiś Janek czy Zosia oświadczali, że idą na „koński dół” czy „nad skarpę”, to wszyscy wiedzieli, gdzie ich można tego dnia spotkać. Idąc od strony Górek Szymona, była plaża „zakręt”, dalej „upust” z kaskadą spadającej wody na jazie, potem wchodziliśmy na „Żabią plażę”, tu była łąka, dalej „przy moście” plaża z piaszczystym brzegiem. Idąc w dół rzeki, była plaża „nad skarpą”, a potem do „Pekinu”, przy moście do Żabieńca, były plaże o nazwie „biele” albo „białe” i „koński dół”. Wszystkie te nazwy odcinków brzegu rzeki były nazwami utrwalonymi w tradycji okolic. Większość z tych plaży była piaszczysta, usunięte były krzaki, rosły tu prastare drzewa dające w upał zbawienny cień. Można było wybrać też plażę bez wysokich drzew, taką jak „nad upustem” czy „zakręt”.
Rzeka była krystalicznie czysta. Płycizny niezwykle urokliwe, woda po kostki, żółty piasek na dnie, na tle którego przepływały ławice małych, błyszczących rybek. Barwne ważki jak helikoptery o wielkiej urodzie, ganiały się nad głowami kąpiących. Sprytne, drapieżne owady niedające się łatwo złapać nawet w siatkę na motyle. Ulubionym miejscem wycieczek nauczycielek z półkolonii organizowanej w wakacje w szkole podstawowej przy ul. Świętojańskiej była plaża „przy skarpie” lub inaczej zwana „przy karpie”, chyba najbezpieczniejsza z wymienionych (niedaleko mostu kolejowego) tuż przy ul. Paprociowej. W zakolach rzeki plaż nie było, bo były doły, niebezpieczne wiry i tam nikt się nie kąpał, no może desperaci.
Jak wspominają starsi mieszkańcy Jeziorkę i wakacje w latach 50. - 70. XX w.? Oto wspomnienia:
Pani Teresa: Całe wakacje spędzało się nad Jeziorką. Za Eris przez miedzę tam był „koński dołek” lub „na białego”, tak się mówiło, nie wiem dlaczego. Była duża łąka i zejście do rzeki. Wspaniałe wspomnienia, nikt się nie utopił, każdy się pilnował siebie i nawzajem.
Pan Andrzej: A czy pamiętasz przystań kajakową i "... podaj mi, podaj bananów kosz"?
A czy pamiętasz Stasia Kłosa, wodę z sodą i "... bomba w górę, daj Boże, daj Boże"?
A czy pamiętasz plażę "na cyplu"?
A czy pamiętasz plażę "nad karpą" koło przedszkola Pani Różyckiej?
A czy pamiętasz ... zawody motokrosowe na Górkach Szymona?
A czy pamiętasz tańce "na dechach" u podnóża Szymona?
Czy pamiętasz ...?
Pan Janusz: W czasie wakacji chodziłem nad Jeziorkę z psami i moim radyjkiem w miejsce, gdzie Jeziorka z lekka zakręcała. To był właściwie kawałek niewielkiej łąki z zejściem do wody. Tam było znakomite miejsce, by kąpać psy. Kiedy psy już były dostatecznie mokre i zziajane aportowaniem patyków z wody, kładłem się na kocu, czytałem jakąś książkę i na swoim "tranzystorku" słuchałem "Lata z Radiem."
W latach 70. posiadanie małego odbiornika radiowego na plaży było obowiązkowe. Kto pamięta polkę, czyli sygnał „Lata z Radiem”, ten będzie wiedział, o czym pisze pan Janusz. W 2022 roku audycja „Lato z Radiem” będzie obchodzić 51 lat. W latach 70. plażowanie bez „Lata z Radiem” to duża strata." Lato z Radiem" wymyślił wiosną 1971 roku Aleksander Tarnawski — twórca innych tak popularnych audycji Polskiego Radia jak "Sygnały Dnia" i "Cztery pory roku". Audycję nadawał program pierwszy Polskiego Radia, który miał duży zasięg i co najciekawsze: audycja była prowadzona „na żywo” co w latach, w których powstała, było czymś niezwykłym.
Wesołych wakacji.
Napisz komentarz
Komentarze