Michał Żyro to zdecydowanie jeden z najbardziej znanych piłkarzy, którzy przygodę z futbolem rozpoczynali w Piasecznie. Wychowanek trenera Bartosza Kobzy z czasów KS Piaseczno (obecnie MKS Piaseczno) ma na swoim koncie 4 mecze w seniorskiej reprezentacji Polski oraz bogatą karierę klubową – po opuszczeniu Piaseczna występował między innymi w takich klubach jak: Legia Warszawa (2 tytuły mistrza Polski i 4 krajowe puchary), Wolverhampton Wanderers, Charlton Athletic, Pogoń Szczecin i Piast Gliwice.
Praktycznie cały ostatni sezon (nie licząc pierwszych 4 kolejek w Piaście Gliwice) Żyro spędził w Jagiellonii Białystok, gdzie 13 razy pojawił się na boisku, notując łącznie 563 minuty. Podczas pobytu w tej drużynie udało mu się strzelić jedną bramkę i zaliczyć 2 asysty. Jego kontrakt z zespołem z Białegostoku dobiegał końca wraz z ostatnim dniem czerwca, a obie strony nie zdecydowały się na kontynuowanie współpracy. Teraz 29-latek będzie miał za zadanie przywrócić świetność jednemu z największych klubów w Polsce.
Trzeba robić swoje
Środkowy napastnik, który gra również na skrzydle, podpisał kontrakt z I-ligową Wisłą Kraków. Umowa obowiązuje do 30 czerwca 2024 roku. Debiut zawodnika w koszulce Białej Gwiazdy miał miejsce podczas towarzyskiego spotkania przeciwko Garbarni Kraków. Okazja do zaprezentowania się krakowskim kibicom w I lidze nastąpi zaś 16 lipca w domowym starciu z Sandecją Nowy Sącz.
– Ze wszystkich stron można usłyszeć, że pierwsza liga jest bardzo specyficzna i zdecydowanie różni się od tego, z czym mamy do czynienia w Ekstraklasie. Uważam jednak, że piłka nożna jest na tyle powtarzalną dyscypliną, że trzeba po prostu robić swoje i być jednością. Niezależnie od poziomu rozgrywkowego drużyna musi wypracować pewne automatyzmy, by każdy zawodnik wiedział, jak zachować się w danej sytuacji na boisku. To jest właśnie nasze zadanie, dlatego trzeba wykorzystać każdy dzień, by być lepszym od rywali nie tylko pod kątem jakości piłkarskiej, ale też intensywności – powiedział Michał Żyro oficjalnej stronie internetowej Wisły.
Napisz komentarz
Komentarze