Reklama

Tu zaszła zmiana - tajemnice piaseczyńskiego kościoła św. Anny

Pytania o tłuściutkie anioły, dlaczego tynk był, a nie ma, czy były tablice epitafialne w podłodze kościoła?
Tu zaszła zmiana - tajemnice piaseczyńskiego kościoła św. Anny
Pocztówka ze zbiorów Małgorzaty Szturomskiej

Dziś w cyklu „Tu zaszła zmiana” temat nawiązujący do dnia 26 lipca, czyli święta wszystkich Ann, Anek i Anulek, i oczywiście tej św. Anny, co to pod wezwaniem jest kościół w Piasecznie, perła naszych zabytków. 

Patrząc na kościół dziś i na jego zdjęcie z 1914 r. zauważymy ze zdziwieniem, że dawniej świątynia wyglądała inaczej, mury z zewnątrz były otynkowane, brakuje kaplicy od strony północnej. 

Regotyzacja kościoła św. Anny

Co do tynku. Kilka lat temu dostałam w korespondencji bardzo interesującą opowieść pana Wojciecha Markowskiego. Opowieść fascynującą, bo zawsze cenię sobie relacje naocznych świadków wydarzeń historycznych, a regotyzacja kościoła św. Anny takim wydarzeniem była. Oto co napisał pan Wojciech: „Tak naprawdę renowacja kościoła zaczęła się w 1957 roku po przyjściu do parafii św. Anny ks. Tadeusza Zakrzewskiego, który stwierdził, że coś z okrywą tynkową na murach kościelnych trzeba zrobić, gdyż ta pękała i odpadała, grożąc parafianom. Dokonano kilku odkrywek, pod którymi okazał się mur z cegły gotyckiej, trochę przybrudzony wapnem, ale w dalszym ciągu piękny. Zapadła decyzja, że powinna nastąpić regotyzacja kościoła. Do tego potrzeba było fachowców i w miejscach gdzie cegła była skruszona konieczna była wymiana na nową cegłę gotycką. Ja nie wiem, jak to zrobił ks. Zakrzewski (zwłaszcza w tamtym okresie), ale pewnego dnia do starszej młodzieży powiedział, że jedziemy do Obór po odbiór cegły. Przywieźliśmy kilka tysięcy sztuk tej cegły i złożyliśmy ją na cmentarzu kościelnym przy murze oddzielającym go od plebanii oraz wzdłuż ogrodzenia od ul. Kościelnej i można było przystąpić do regotyzacji. Cegłę niezniszczoną wymywano kwasem solnym i wybarwiano krwią bydlęcą, którą otrzymywaliśmy z masarni PSS Społem w Piasecznie, dziś już nieistniejącej. To był taki oryginalny przepis jeszcze sprzed wieków. Tam gdzie cegła była zmurszała, wycinano ją i wstawiano nową cegłę gotycką, sztramując tak, jak kiedyś złożonymi palcami, ale dziś były już odpowiednio przygotowane narzędzia. Wtedy też okazały się piękne okna oraz fronton kościoła, na szczycie którego powstał obraz Matki Bożej Częstochowskiej wykonany w tzw. mokrym tynku. Obraz ten dziś jest już bardzo wyblakły”.

Dziwny zabieg artysty

Bardzo ciekawym elementem wschodniej ściany świątyni jest nisza z rzeźbą św. Nepomucena i okno nad niszą w kształcie sześciokątnej rozety z witrażem. Duże wrażenie robią na mnie te elementy na zdjęciu z 1914 r. Zdjęcie jest unikatem i mamy szczęście, że takie właśnie się zachowało w Towarzystwie Opieki nad Zabytkami Przeszłości. Zdjęć jest kilka i przedstawiają kościół po zniszczeniach w czasie działań wojennych.

Zdjęcie wschodniej ściany kościoła św. Anny w Piasecznie, rok 1914. Fot: TonZP

Co z tym tablicami w posadzce i aniołami obok Nepomucena? Czasami lubię zapraszać do Piaseczna naukowców, goszczę ich wówczas, robię wywiady i pytam o zdanie na temat tego, co w Piasecznie ich zainteresowało. Jeszcze przed pandemią koronawirusa gościłam naukowca z Politechniki Warszawskiej, panią dr Monikę Neff. Stałyśmy na cmentarzu kościelnym, lub jak kto woli, na dziedzińcu, patrzyłyśmy na rzeźbę św. Nepomucena i zastanawiałyśmy się dlaczego część rzeźby na wysokości tłuściutkiego putta z globusem jest pusta. Dziwne to, bo ten zabieg artysty zaburza symetrię. 

 

Tłuściutkiego aniołka nigdy tam nie było?

Symetria nie jest obowiązkowa, ponoć nawet jest porządkiem idiotów, jak twierdził klasyk, ale warto się nad jej brakiem zastanowić, bo analiza może prowadzić do eureki (znalazłem). Czyżby po lewej stronie, tam gdzie jest wolna przestrzeń w niszy, był kiedyś drugi putto? Może od 1736 r. kiedy to książę Aleksander Sułkowski wstawił tę rzeźbę w niszę odremontowanego kościoła, a minęło od tego wydarzenia do roku 1914 aż 178 lat, ktoś odrąbał część rzeźby? A może starosta piaseczyński Sułkowski i rzeźbiarz Johann Georg Plersch nie lubili symetrii w sztuce i nigdy tłuściutkiego aniołka tam nie było? A może było zupełnie co innego? Oczywiście były to całkowicie wolne rozważania, zainspirowane pięknem rzeźby i naszą fantazją. Zagadka to niejedna z serii rozmyślań o kościele św. Anny.

Kościół św. Anny współcześnie, ściana wschodnia. Fot: Małgorzata Szturomska

Pamiętać też trzeba, że idąc przez środek świątyni stąpamy po grobach obywateli Piaseczna. Jeszcze w dawnych przewodnikach można znaleźć informacje o tablicach w posadzce. Te tablice zniknęły. Może być tak, że informacje na nich wytarły się i kolejni proboszczowie robiąc remonty podłogi zrezygnowali z nich?

 Na koniec napiszę, korzystając z tego, że cykl „Tu zaszła zmiana” jest wymyślony po to, żeby snuć wodze fantazji i wspomnień, wspominajmy więc.

 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama