Reklama

Letnia fala COVID-19 zbliża się do apogeum. Czy wrócą maseczki i testowanie?

Nawet oficjalne dane mówią o rosnącej liczbie zakażeń. Minister Zdrowia prognozuje, że apogeum szóstej fali koronawirusa należy spodziewać się w okolicach połowy sierpnia. Czy i kiedy może wrócić obowiązek noszenia maseczek i powszechnego testowania?
Letnia fala COVID-19 zbliża się do apogeum. Czy wrócą maseczki i testowanie?
W aptekach sprzedawanych jest około 40 tys. testów dziennie

Źródło: www.unsplash.com

Według oficjalnych ministerialnych statystyk obecnie mamy około 3,5 tys. nowych przypadków zakażeń odnotowywanych każdego dnia. Liczby te rosną od jakiegoś czasu i zgodnie z prognozami ministra zdrowia Adama Niedzielskiego apogeum szóstej fali koronawirusa przypadnie prawdopodobnie około połowy sierpnia. Przewidywane jest nawet 10 tys. zakażeń dziennie. Drugi scenariusz mówi, że nastąpi to za około tydzień. Pamiętać jednak należy, że oficjalne liczby w żaden sposób nie odzwierciedlają rzeczywistej skali zakażeń. W tej chwili testowane są bowiem niemal wyłącznie osoby trafiające do szpitali. Niewielka część wykonywanych testów realizowana jest na zlecenie POZ. Według wirusologów realnie liczba zakażeń w społeczeństwie może być nawet kilkadziesiąt razy wyższa od tej raportowanej przez Ministerstwo Zdrowia. 

Statystyki versus rzeczywistość

Liczba zakażeń rośnie, nowy wariant koronawirusa atakuje bowiem również osoby zaszczepione oraz te, które przeszły zakażenie wcześniejszymi wariantami wirusa.

Część zakażonych testuje się sama testami domowymi. Jak informuje Marcin Repelewicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej, dziennie, tylko w aptekach, sprzedaje się ponad 40 tys. testów do samodzielnego wykonania. 

- Mamy więc szybko narastającą "falę widmo", bo według oficjalnych statystyk — spokój. Dwa równoległe światy: oficjalnie w systemie 14 tys. testów dziennie, ok. 3-5 tys. zakażeń; poza systemem 40 tys. testów dziennie kupowanych w aptekach, ok. 20-30 tys. zakażeń, a w rzeczywistości 100-150 tys. Letnia fala zakażeń jak w połowie stycznia '22 r., co potwierdzają badania ścieków – pisze w mediach społecznościowych dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19. 

O co chodzi z badaniami ścieków? Monitoring ścieków pod kątem obecności materiału genetycznego SARS-CoV-2 pozwala ocenić obecności wirusa w danej społeczności. Badania takie prowadzone były między innymi w Poznaniu, są szeroko stosowane do oceny skali zakażeń we Francji, Włoszech czy Niemczech. Analiza ścieków pod kątem obecności RNA wirusa pozwala bowiem określić realną skalę zakażeń, uwzględniając również osoby bezobjawowe, które nie mają pojęcia o swoim zakażeniu a mogące zakażać innych. Główny Inspektorat Sanitarny poinformował niedawno, że „wraz z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego PZH-PIB prowadzi intensywne prace mające na celu utworzenie krajowego systemu monitoringu wirusa SARS-CoV-2 w ściekach".

Powrót do powszechnego testowania?

Badanie ścieków, w sytuacji, gdy od 1 kwietnia 2022 r. w Polsce nie ma już powszechnego testowania w kierunku zakażeń koronawirusem, może być jedynym miarodajnym wskaźnikiem zasięgu epidemii. Na początku lipca minister Adam Niedzielski mówił, że nie widzi uzasadnienia dla powrotu do powszechnego testowania w sytuacji, gdy nie wiąże się to z nakładaniem obowiązkowej izolacji czy kwarantanny. Podkreślił, że obecnie kluczowe jest monitorowanie sytuacji w szpitalach i zajętości miejsc covidowych. Dopóki nie przekroczy ona 5 tysięcy łóżek, raczej nie należy spodziewać się powrotu do powszechnego testowania i nakładania kolejnych obostrzeń. Na dzień dzisiejszy (raport z 30 lipca 2022 r.) w ciągu ostatniej doby wykonano 10 814 testów, w tym odnotowano 3687 zakażeń (czyli aż 1/3 daje wynik pozytywny, a mówimy o testach wykonywanych przede wszystkim przy przyjęciach do szpitali). W związku z COVID-19 w ostatniej dobie zmarło 14 osób. W szpitalach przebywa obecnie w związku z COVID-19 blisko 2 tys. pacjentów. 

Maseczki zalecane, ale nie obowiązkowe

Czy w związku z rozpowszechnianiem się obecnie w całej Europie wyjątkowo zakaźnego wariantu Omikronu BA.5. należy się spodziewać powrotu do części obostrzeń, czyli np. korzystania z maseczek w komunikacji publicznej czy sklepach?

- We wrześniu mogą pojawić się impulsy do zwiększenia zakażeń koronawirusem, np. powrót dzieci do szkół; wtedy będziemy się zastanawiali, czy jakichś regulacji, chociażby dotyczących maseczek w środkach transportu, nie zastosować - powiedział w czwartek 28 lipca minister zdrowia Adam Niedzielski. Podkreślał już kilkakrotnie, że kraje takie jak Niemcy, Francja czy Hiszpania, które odnotowywały w ostatnim czasie nawet 100 tys. zakażeń dziennie nie zdecydowały się na powrót do obostrzeń. Przyznaje jednak, że ministerstwo zaleca stosowanie maseczek ochronnych w pomieszczeniach zamkniętych.

Obecnie jedynym miejscem, gdzie stosowanie maseczek jest wymagane, są placówki służby zdrowia. Co ciekawe z badań przeprowadzonych w drugim tygodniu lipca na zlecenie portalu wPolityce.pl wynika, że zdania na temat powrotu maseczek są podzielone, ale więcej osób (46 %) uważa, że w przypadku wzrostu zakażeń, należałoby do nich powrócić, przynajmniej w sklepach i komunikacji, niż jest zdania, że rząd nie  powinien wprowadzać żadnych ograniczeń (41%).

Wśród wyborców PiS za przywróceniem obowiązku noszenia maseczek w sklepach i komunikacji publicznej w przypadku wzrostu zakażeń opowiedziało się 59 proc. badanych. Za zastanowieniem się nad wprowadzeniem w takiej sytuacji lockdownu opowiedziało się 27 proc. Tyle samo, czyli 27 proc. wskazało na odpowiedź "rząd nie powinien wprowadzać żadnych ograniczeń". 23 proc. uważa, że należałoby wprowadzić naukę zdalną. Można było wybrać więcej niż jedną odpowiedź, dlatego wyniki się nie sumują si do 100. Wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej za wprowadzeniem obowiązkowych maseczek w sklepach i komunikacji w razie wzrostu zakażeń jest 71 proc. badanych, 33 proc. jest za wprowadzeniem w takiej sytuacji nauki zdalnej, 23 proc. uważa, że należałoby zastanowić się nad wprowadzeniem lockdownu, a 17 proc. uważa, że rząd nie powinien wprowadzać żadnych ograniczeń.

Czwarta dawka na razie dla seniorów

Trwają szczepienia tzw. czwartą dawką, czyli drugą dawką przypominającą. Do niedawna były one dostępne jedynie dla osób powyżej 80 roku życia oraz osoby z obniżona odpornością. Od 22 lipca na szczepienie przypominające mogą się już zapisywać również osoby w wieku 60-79 lat. Minister Niedzielski na konferencji prasowej podkreślał, że zainteresowanie szczepieniami w ostatnim czasie wzrosło i dotyczy nie tylko zapisów na czwartą dawkę, ale również osób, które dotąd się nie zaszczepiły. 

Do dyspozycji są nadal dwa preparaty – Moderny i Pfizera, przy czym jako czwartą dawkę powinniśmy przyjąć tę samą szczepionkę co w przypadku trzeciej. Na razie są to szczepionki we wcześniejszych wersjach. Szczepionki aktualizowane, skierowane przeciwko dominującemu obecnie wariantowi Omikron, wciąż nie zostały bowiem dopuszczone do użytku.

Czytaj także: Wysokie ceny paliw. Jakie są sposoby na drożyznę na stacjach?

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama