Do tego, że w szkołach wprowadzone zostały oszczędności w zakresie ogrzewania czy zużycia energii elektrycznej, rodzice i uczniowie już się przyzwyczaili. Jednak pojawienie się informacji o tym, że w nowym roku szkolnym miałby zniknąć podział na grupy przede wszystkim na zajęciach językowych, ale również wychowania fizycznego czy informatyki, wywołało prawdziwą burzę.
- W szkole dzieciaki mają dwie grupy angielskiego (dla tych, u których widać większą łatwość do nauki języków i mogą zgłębiać bardziej skomplikowany materiał i dla tych, którzy potrzebują więcej czasu do nauki, ale jednocześnie są utalentowani w innych obszarach), są 2 grupy WF-u (dziewczynki/chłopcy) oraz 2 grupy informatyki (by każdy z dzieciaków miał dostęp do komputera i by nauczyciel mógł poświęcić im więcej czasu) – napisał tata uczniów szkoły w Zamieniu na jednym z lokalnych forów internetowych. - Teraz gmina planuje zrezygnować z podziału na grupy i wrzucić wszystkich do "jednego worka". Oczywiście dla gminy to oszczędność, bo nie będzie musiała płacić nauczycielom za dodatkowe godziny, ale nikt nie patrzy jak to uderzy w dzieciaki i ograniczy możliwości ich rozwoju – dodał.
Podział konieczny, ale od 24 uczniów
Rzeczywiście w szkołach bardzo często podział klasy na grupy językowe opiera się na testach określających poziom zaawansowania uczniów. Utworzone w ten sposób grupy następnie osobno mają informatykę. W szkołach raczej nie ma bowiem pracowni informatycznych wyposażonych w wystarczającą dla całej klasy liczbę komputerów. Wymóg prawny dzielenia klasy na grupy dotyczy klas liczących więcej niż 24 uczniów. Jednak w większości szkół podział obowiązuje nawet przy mniej licznych klasach. Rodzice obawiają się, że ze względu na konieczność minimalizowania wydatków bieżących, władze gminy będą oczekiwały od dyrektorów zmniejszenia liczby grup, czyli w konsekwencji godzin lekcyjnych dla nauczycieli. Nietrudno się domyślić, że mniejszy przydział godzin i większe grupy podczas zajęć językowych, nie ucieszą też nauczycieli, którzy w ten sposób zarobią mniej przy większym wysiłku uczenia języka obcego czy informatyki w liczącej dwudziestu kilku uczniów klasie. Dlatego też „plotka” o planowanych zmianach w lesznowolskich szkołach spowodowała natychmiastową mobilizację rodziców, którzy rozpoczęli zbieranie podpisów pod listami protestacyjnymi w tej sprawie.
Gmina studzi nastroje
Na reakcję gminy nie trzeba było długo czekać. Na stronie internetowej urzędu pojawiło się oświadczenie podpisane przez sekretarza gminy Jana Wysokińskiego.
- W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej informacjami, jakoby Gmina Lesznowola – jako organ prowadzący szkoły i przedszkola – podjęła decyzję w sprawie likwidacji w roku szkolnym 2023/2024 podziału na grupy na lekcjach języków obcych, informatyki oraz wychowania fizycznego, oświadczamy, że informacje te są nieprawdziwe – podkreśla sekretarz. - Aktualnie trwają analizy związane z organizacją roku szkolnego 2023/2024, co jest standardową procedurą przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego – zapewnia. I dodaje, że przed zatwierdzeniem arkusza organizacyjnego przez organ prowadzący (czyli gminę), dokument ten musi zostać zaopiniowany zarówno przez związki zawodowe, jak i Mazowieckiego Kuratora Oświaty.
Identyczne oświadczenia, podpisane przez dyrektorów szkół, pojawiły się na stronach lesznowolskich podstawówek. Rodziców to jednak nie uspokaja i zamierzają złożyć do gminy swoje wystąpienia w sprawie ewentualnych planów likwidacji podziałów na grupy do władz gminy.
- Nie chcemy czekać biernie na rozwój wydarzeń i wyraźnie pokazać władzom gminy, że nie zgadzamy się na oszczędzanie na edukacji naszych dzieci – mówi jeden z rodziców ze Zgorzały.
Napisz komentarz
Komentarze