Reklama

Święta z Anną Jagiellonką

Dywagacje na temat piwa, jedzenia, picia, postu i drożdży, bez których nie wyobrażam sobie ŚWIĄT WIELKANOCNYCH.
Święta z Anną Jagiellonką
Stara Karczma z ulicy Warszawskiej, zniknęła w początkach lat osiemdziesiątych XX wieku fot: dokumentacja zabytków GEZ

Na początek o drożdżach

Co z drożdżami? Czyste drożdże, pracowite grzyby sprzyjające fermentacji były znane już w starożytnym Egipcie. Legenda głosi, że w czasie jednego z wylań Nilu woda zalała magazyny z mąką. Przy odpowiedniej wilgotności powietrza i w sprzyjających warunkach atmosferycznych zauważono, że objętość mąki się powiększyła. Mieszanka wody z mąką stworzyła możliwości rozwoju bakterii występujących w powietrzu. Uważna obserwacja tego procesu i jego wykorzystanie zmieniła sposób odżywiania się ludzi na tysiąclecia. Zrobiony z takiego ciasta chleb był smaczniejszy i lepiej strawny niż płaskie placki zbożowe. Wypiek chleba przy pomocy drożdży rozpoczął też drogę do warzenia piwa. Bo piwo i chleb to dwa artykuły, których matką i ojcem są drożdże, ziarno i woda. Mają też wspólną cechę: są dla człowieka wystarczające do dłuższego przeżycia. W starożytności żołnierz wyposażony w te dwa produkty, mógł przeżyć kilka miesięcy. Do grobu, na podróż do wieczności, starożytni wkładali zmarłym dzban piwa i chleb. Bochen chleba stał się fetyszem w wielu religiach i wierzeniach ludowych. Jezus Chrystus podniósł chleb do najwyższej godności.

Co ciekawe w wielu kulturach, w których bazą wyżywienia był chleb i piwo, stworzenie odpowiedniej bazy drożdżowej, czyli „matki” było tajemnicą każdej piekarni, każdego browaru. Można ją było przechowywać dziesiątki lat. Od tego, jakiej jakości była baza, zależał smak, jakość i piwa, i chleba. Przed świętami Wielkiej Nocy, gdy produkcja bab wielkanocnych była w Piasecznie obowiązkowa, babcia wysyłała mnie do piekarni Okrasy przy ulicy Kościuszki vis-a-vis ulicy Żabiej po drożdże. Wchodziło się głęboko w podwórko, stukało w drzwi drewnianej sieni, wychodził piekarz biały jak to piekarz i dostawało się kilka dekagramów drożdży piekarskich, podstawy ciasta drożdżowego. Gdy piekarze skończyli pieczenie chleba świątecznego, można było przynieść blachy z surowym ciastem. Pieniądze z pieczenia ciast dla piaseczyńskich gospodyń szły do kieszeni pracowników piekarni jako premia świąteczna. Można było dawać tyle grosza piekarzowi, w jakim stopniu było stać gospodynię. A ciasto z pieca piekarniczego było znakomite. Kładziono je w chłodnym miejscu i jeśli łakomczuchy go wcześniej nie wyczaiły, mogło leżeć nawet miesiąc, ciągle pyszne i niespleśniałe.

 Wśród zamieszania świątecznego, zapachu ciasta i wiosny, jawi się postać Anny Jagiellonki siedzącej w piaseczyńskim dworze i czekającej wieści z Warszawy i Krakowa. Czy Anna spędzała święta Wielkiej Nocy w Piasecznie ? Myślę, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVI wieku było to możliwe. Z różnych postaci historycznych związanych z Piasecznem, ostatnia z rodu Jagiellonów na tronie polskim jawi się jako postać ze wszech miar interesująca. Po walce o schedę po Jagiellonach w 1584  Anna uchwałą sejmową z 1581 dostaje dobra mazowieckie z Piasecznem włącznie. Zanim to się stanie, przejdzie drogę poniżeń. Córka Zygmunta I Starego i Bony Sforza, siostra króla Zygmunta Augusta, w końcu zostanie królową Polski, żoną jednego z najmądrzejszych władców – renesansowej Europy, króla Polski Stefana Batorego. Rola Infantki, jaka jej przypadła w udziale, wymagała od niej niebywałej równowagi psychicznej. Musiała zgodzić się na rolę panny-dziewicy pozostającej w cieniu atrakcyjnych sióstr. Siostrą brata, który decydował o jej zamążpójściu i postępował z nią dość okrutnie. Córka matki oskarżanej przez własnego syna o trucie kolejnych jego żon. Matki, która w końcu umiera w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, otruta prawdopodobnie przez wieloletniego sługę. Mimo mądrości i gospodarności nigdy nienazwanej w Polsce ukochaną królową. Pięćdziesięcioletnia Anna zakochana w o połowę od niej młodszym Francuzie Henryku Walezym, który nie miał zamiaru przestrzegać pacta conventa i żenić się z nią, żałosna, była tematem głównym rozmów w całym kraju. O czym myślała, osamotniona w piaseczyńskim pałacu? Jak wyglądały jej przed i świąteczne dni?

Podwórze w Piasecznie ul. Kościuszki 32b, jeszcze na ścianach domów widać zarys piekarni Okrasy fot: ms

Na pewno poprzedzone były postem

Wielki Post przed Wielkanocą w domach magnackich nie był w XVI wiecznej Polsce zbyt surowy. W ogóle post za Jagiellonów był traktowany dość rozsądnie. Dniami postnymi była środa, piątek i sobota oraz dni poświęcone patronom kościelnym. Na stypie po śmierci ojca naszej piaseczyńskiej królewny, Zygmunta Starego w 1548 roku , która to stypa odbyła się właśnie w środę, podano do stołu mięso. Powodem była spora grupa Niemców, uczestników biesiady, którzy nie mieli obyczaju poszczenia w środy.

Jeśli nie mięso to, co jedli? Jadano wymyślnie przyrządzone ryby i warzywa. Bona Sforza  przywiozła do Polski sałatę i kalafiory. Piaseczno otrzymało od królowej Bony całe połacie ziemi przeznaczonej na ogrody, w których rozwijała się hodowla warzyw i drzew owocowych. Ulokowane były w okolicach ulicy Chyliczkowskiej na północ i wschód miasta.

Jedzono grzyby przyprawione na kilka wymyślnych sposobów. Ciekawostką w postnej diecie były ogony bobra i mięso wydry, które to zwierzęta do końca XIX wieku uważano za ryby. Wielość potraw na stole dochodziła do kilkunastu półmisków, nawet w czasie ścisłego postu. Staropolskie dania spływały tłuszczem mięs i wyrafinowanym smakiem dziczyzny (głównie zające i kuropatwy) przyprawionej ziołami cząbru, majeranku, migdałów, mleczka kokosowego, jagód jałowca. W okolicach Piaseczna były znakomite tereny łowieckie, więc można przypuszczać, że dziczyzna była często podawana na stół chylickiego dworu. Codziennym wyżywieniem była kapusta kwaśna z wędzoną słoniną, kasza jęczmienna, pierogi, kluski z serem, łazanki gryczane z makowym mlekiem, ser, śmietana, owoce, cukry i groch roztarty ze słoniną. Wspomniane ryby płynęły z Gdańska. W mieście Piasecznie miał swój dom Stanisław Ostrołęcki, zajmujący się spławianiem drewna z dóbr starosty piaseczyńskiego Stanisława Oborskiego (około roku 1560 ) i w drodze powrotnej zabierał na pokład beczki śledzi. O czym dowiadujemy się z dokumentów celnych we Włocławku. Beczki śledzi, sztokfisze, czasami łososie.

W miejscowych wodach, rzeki Jeziorki i stawach łowiono szczupaki, karpie, kiełbie, liny, leszcze i węgorze. Jedzono te smakołyki palcami, palce wycierano w haftowane obrusy i podawane ręczniki. Widelce były mało używane. Jagiellonowie rozbudowali system kuchni. Nawet małżeństwa miały osobne spiżarnie i osobnych kucharzy. Do historii przeszła awantura Bony z synową Elżbietą Habsburżanką, która pożyczyła z jej spiżarni ser parmezan. Bonie nie spodobały się te pożyczki i kłótnia gotowa.

Anna Jagiellonka dokument z 1684 r. fot: Polona

Piaseczyński dwór

Smakołyki popijano polewką z grzanego lub zimnego piwa. Wiosenne chłody w dworze piaseczyńskim, który słynął z kiepskiego ogrzewania, o czym Anna pisała w listach do siostry, były pretekstem do podawania grzańca. Co jak wszystkim od stuleci wiadome - uspakajał, działał nasennie i rozgrzewał. Podawano też zupę piwną, zwaną birembrutem.

No dobrze, a skąd mieli piwo? Piwo było w tym czasie napojem podstawowym. Było – napojem, walutą, rzemiosłem, sztuką i lekarstwem. Piwo podawano nawet dzieciom, ponieważ było pożywne i działało odkażająco, zawierało sporo witamin. Z tym, że piwa te były niskoalkoholowe.

Przywilej wyrobu piwa dla piaseczyńskich mieszczan był w XVI wieku nieograniczony. Właściwie każdy, kto posiadał nieruchomość w mieście, mógł piwo warzyć. Czy było to zyskowne? Tak, mimo sporych kosztów. Pierwsze koszty to zapłata w młynie za słód i podatek czopowy dla państwa. W 1537 roku, gdy Piaseczno zostało przejęte przez administrację królewską z rąk księżniczki Anny Mazowieckiej, plasowało się za Warszawą i Błoniem na trzecim miejscu wśród miast mazowieckich w płaceniu czopowego.

Organizacja piwowarstwa w mieście była sprawna. Młynów w okolicy był dostatek – pierwszy nad Jeziorką na Pólku, następny o kilometr dalej nad stawami w okolicach dzisiejszej Nadarzyńskiej, w Chylicach i Jesówce.  Piaseczyński młyn w 1565 roku dawał tyle słodu, że można było rocznie wyprodukować 10125 beczek piwa. Z czego około połowa, to piwo warzone przez mieszczan. Reszta przypadała na karczmarzy i kilka dworów szlacheckich. We dworze królewskim piwa w tym czasie nie produkowano, co jest jasnym dowodem na to, że Anna Jagiellonka korzystała z piwa warzonego w okolicy. Niejasne są informacje, z jakiego rodzaju zboża produkowano słody. W wieku XVI dominowało piwo pszeniczne, jęczmienne i orkiszowe. Ciekawe jest też i to, że na mocy dekretu Zygmunta Augusta w 1556 roku zapłata za pozwolenie produkowania piwa została zryczałtowana. Można było płacić beczkami, zwanymi wówczas kłodami. Czyli 104 kłody rocznie, rozłożone na raty tygodniowe od jednego piwowara. Beczka piwa urosła do rangi waluty.

Zbyt takiej ilości bursztynowego napoju był sprawny. Część beczek brał dwór, część karczmy i część kupowali mieszczanie i chłopi. Pod koniec XVI wieku, około roku 1590, gdy miasto zaczęły nękać pożary, produkcja piwa nieco się załamała. Zmieniły się też obyczaje i piwo zaczęła wypierać produkcja gorzałki. Taki oto był świat piaseczyński, w okresie, gdy miasto należało do Anny Jagiellonki. Anna zmarła w 1596 roku w Warszawie, pochowana została w krypcie na Wawelu. Mowę w czasie jej pogrzebu wygłosił Piotr Skarga. Wraz ze śmiercią Anny przestał istnieć w Polsce dwór o charakterze rodzinnym. Annę często nazywano „ostatnią gałązką” Jagiellońskiego rodu.

Zabudowania pałacowe z murowanymi piwnicami, w których przechowywano beczki z piwem i inne trunki zniknęły. Może kiedyś, gdy zacznie być budowane kolejne osiedle mieszkaniowe, ktoś natrafi na średniowieczne cegły w wykopie fundamentowym. Życie ludzkie to chwila. Jedyne to, co w nas i po nas pozostaje to wspomnienia. Warto, aby te Święta Zmartwychwstania Pańskiego dla wszystkich z Was były najmilszym wspomnieniem.

Sarkofag Anny Jagiellonki w kaplicy zygmuntowskiej fot: Polona
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama