Okolice Pólka w Piasecznie, to niezmiernie ciekawe miejsce. Rzeka Jeziorka tworzy tu pętle, nad samą rzeką wybudowano pod koniec XIX wieku ciekawy dworek, istniał tu upust wodny na rzece i wiele drewnianych domów wybudowanych przez Warszawiaków w celach letniskowych, które to domy powoli znikają. Była tu kiedyś drewniana karczma kryta gontem i opowieści o księciu Józefie Poniatowskim, że tu przyjeżdżał i raczył się gorzałką i nie tylko. Trudno dziś oddzielić legendy od faktów. Do dziś zachowały się starodrzewia pamiętające czasy końca XIX i początków XX wieku. Dworek od rzeki dzielił ogród z basenem i fontanną, dom po wojnie pełnił funkcję restauracji. Z ogrodu i tarasu restauracji widać most na rzece Jeziorce, drogę do Konstancina i Piaseczna. Ukształtowanie terenu też jest ciekawe jakby lekko pagórkowate. Ozdobą tego miejsca są stawy po obu stronach drogi, kiedyś zarybiane przez miejscowe koło wędkarskie.
Krótka historia miejsca
W lustracji z 1766, czyli w czasach jeszcze przed objęciem starostwa piaseczyńskiego przez kamerdynera królewskiego Franciszka Ryxa, o którego działalności na terenie Piaseczna i Chyliczek wiemy dość dużo, nazwa folwarku Pólko pojawia się po raz pierwszy. Folwark, gdy odbywała się tu lustracja, liczył 21 mieszkańców. W opracowaniach monograficznych wspomina się, że pod koniec XVIII w., już za czasów Ryxa, były tu dwa młyny w tym jeden prochowy. Wśród nazwisk właścicieli folwarku lub jego części wymienia się nazwiska Grabau, Trzeciakowskich, Kowalskich, Stefani Jeżyńskiej. Z dużym zdziwieniem kilka lat temu przeczytałam w rejestrze zabytków, że na początku XX wieku stworzono tu park. Najwidoczniej był to czas, gdy nad rzeką Jeziorką powstawała dzielnica letniskowa, wzdłuż rzeki budowano ciekawe, w większości o eklektycznym stylu wille z przeznaczeniem na letniska. Wille murowane i drewniane. Był tu jeszcze do niedawna starodrzew o bogatej kolekcji klonów i dębów. Do innych gatunków tu spotykanych należały: olcha, brzoza, platan, świerk i lipa. Ciekawy zestaw krzewów i ciekawie zaplanowane nasadzenia drzew musiały tworzyć niezwykłe kolorystyczne zespoły roślinne, co wyjaśnia fakt, że patrząc na park, doznaje się dużych wrażeń estetycznych szczególnie wiosną i jesienią. Choć dziś park jest w większości bardzo zaniedbany, jest w nim urok. Jeszcze można tu spotkać takie krzewy jak śnieguliczka, bez pospolity i jarzębinę.
Trzeciakowscy przebudowują park Pólko
W 1930 roku na licytacji folwark Pólko kupuje Witold Trzeciakowski i porządkuje majątek. Wówczas powstaje tu basen z fontanną, platforma do tańca i alejki. Projektantem całości jest jeden z najznakomitszych ogrodników przełomu XIX i XX w. Franciszek Szanior. Dziś aż trudno w to uwierzyć patrząc na zarośnięty chaszczami obszar. Szanior był do roku 1906 głównym ogrodnikiem miasta stołecznego Warszawy. Jego projekty były wzorowane na angielskich parkach krajobrazowych. To on razem z Edmundem Jankowskim wydawali jako pierwsi czasopismo „Ogrodnik Polski”. Tereny zielone wyścigów na Służewcu, park w Oblęgorku dla Sienkiewicza, park krajobrazowy Sobańskich w Guzowie itd. długo wymieniać, to jego dzieła. No i park na Pólku.
W poszukiwaniu zabytkowej figury
Ciekawe i zarazem przykre zdarzenia wiążą się z figurą Matki Boskiej, która została postawiona tu w XIX w. blisko dworku. W czasie prac prowadzonych przez Franciszka Szaniora przesunięta została bliżej rzeki Jeziorki. Trudno dziś jest ją znaleźć. W poszukiwaniach bierze udział Sebastian Bryciński, kolega z zespołu historyków piaseczyńskich. Przedziera się przez zarośnięty krzewami teren i w końcu odnajduje niestety tylko postument figury. Ktoś skradł samą figurę. Na postumencie tajemniczy napis: ”Linia ta wzniesiona na 126 stóp nad podłogę żłobów przy wylocie 19 czerwca/1 lipca 1872 r.” Nie mamy zdjęcia rzeźby sprzed kradzieży, ogromna strata. Powoli tracę nadzieję, że będziemy wiedzieć, jak wyglądała cała figura. Poszukiwania kończą się sukcesem. Sebastian dostaje zdjęcie od braci Słowików. I jest to naprawdę duży sukces. Ktoś przechował ważne dla historii Piaseczna zdjęcia.
Duchy Pólka
Jak dziś wygląda Pólko i okolice? Dla mnie to magiczne miejsce. Dworek jest odnowiony, obok części parku powstało nowe osiedle mieszkaniowe. Nie ma śladu po starym młynie, który spłonął w 1972 r. Po zabudowaniach dawnego folwarku pozostały jeszcze ślady w postaci leciwych folwarcznych domów jak ten stojący w niedalekiej odległości od rzeki, tuż przy drodze. W jednym z tych domków w latach 80. XX w. mieszkało młode małżeństwo. Kobieta była wyjątkowej urody, smukła szatynka o pięknych, arystokratycznych rysach twarzy, bogini gracji i wdzięku. Mężczyzna parał się mechaniką samochodową. Był wyjątkowo zdolnym i sprawnym mechanikiem. I co nie bez znaczenia – tanim. W latach osiemdziesiątych jeździłam garbusem z 1958 roku, bardzo awaryjnym autem. Często przyjeżdżałam do warsztatu i parkowałam na niewielkim podwórku przy chałupince, bo z samochodem coś tam się wydarzało. Niezwykła para fascynowała mnie. Była w tych dwojgu ludziach jakaś tajemnica, coś tak dziwnego, że do dziś jak o tym myślę, to ogarnia mnie smutek. Kobieta nie pracowała. Ilekroć pukałam do drzwi drewnianej sionki, o każdej porze dnia, wychodziła ubrana w błyszczący szlafrok, lekko zaspana i informowała mnie, kiedy wróci mąż. Raz tylko z nią rozmawiałam i to, co mi powiedziała, było zdumiewające. Opowiedziała mi, że często z młyna przybiega do nich biały pies i ona daje mu wodę, bo pies jest zawsze spragniony. Początkowo zlekceważyłam tę informację, ale po powrocie do domu uświadomiłam sobie, że już mi ktoś kiedyś, bardzo dawno temu opowiadał o duchu białego psa biegającym w tych okolicach, ale to były opowieści sprzed 20 lat i dotyczyły okresu przedwojennego. No i z którego młyna? Młyn nie istniał już wtedy od 10 lat. Chciałam wypytać żonę mechanika o szczegóły związane z psem, ale mijał czas, auto zamieniliśmy na nowsze. I kiedy w końcu zawitałam na Pólko do mechanika, okazało się, że jego żona zmarła pół roku temu. Dziwne miejsce to Pólko.
Napisz komentarz
Komentarze