Z sołtys Wólki Kozodawskiej, Joanną Morawską, o atutach miejscowości, mieszkańcach i wydarzeniach, które organizują, rozmawiała Agnieszka Deja.
Jak zmieniła się Wólka Kozodawska przez ostanie lata?
Joanna Morawska: Jestem sołtysem od ponad ośmiu lat, teraz zostałam wybrana na trzecią kadencję. Wydaje mi się, że udało się sporo zmienić przez ten czas. Gdy porównuję zdjęcia sprzed lat, które są namacalnym dowodem zmiany, to widać, że powstało kilka ulic asfaltowych, a większość tych gruntowych jest w dość dobrym stanie. Powstał plac zabaw dla dzieci. To wspólna praca moja i mieszkańców . Wykonanie tych prac było możliwe dzięki dobrej współpracy z gminą. Na pewno duży wpływ na rozwój miejscowości ma też fundusz sołecki, który mamy do dyspozycji.
Nasz plac zabaw cieszy się ogromną popularnością. Nawet osoby spoza Wólki przyjeżdżają na niego. Co roku, po kolei, dodajemy nowe zabawki, sprzęty. Widzę, że przychodzą tu nie tylko dzieci, ale też młodzież, która nie ma się gdzie spotykać po szkole. Tu mogą usiąść, porozmawiać. Plac zabaw jest też ważny, dlatego że rodzice mogą się poznać. Dzięki temu jesteśmy bardziej czujni, gdy widzimy jakieś dziecko na ulicy bez opieki, wiemy, gdzie ono mieszka, do kogo zadzwonić. To zwiększa bezpieczeństwo w naszej miejscowości.
Co według Pani jest bolączką tej miejscowości?
J.M.: Bardzo brakuje mieszkańcom miejsca w którym moglibyśmy się spotykać i gdzie mogłyby się odbywać zajęcia dla dzieci, młodzieży, a także dorosłych. Wólka Kozodawska jest jedną z najstarszych miejscowości w okolicach Piaseczna. Dawniej były to tereny rolne i niestety nie powstał tu budynek straży lub dom ludowy – choć wiem, że był okres, kiedy w naszej miejscowości była szkoła. Z pewnością także cały czas drogi pozostawiają wiele do życzenia. Tylko na jednej drodze jest chodnik i ścieżka rowerowa. Mieszkańcy oczekują podobnego standardu także na pozostałych drogach.
Można powiedzieć, że naszą piętą achillesową jest oczyszczalnia. Niestety nadal są dni, kiedy czuć odory, jakie z niej się wydobywają. To przeszkadza mieszkańcom.
Poza tym są też miłe rzeczy, które mnie spotykają z racji bycia sołtysem. Zawsze opowiadam historię, która przydarzyła mi się jakiś czas temu. Odebrałam telefon od pani z Warszawy, która znalazła psa z adresem z Wólki Kozodawskiej. Po kilku telefonach udało się zlokalizować właściciela czworonoga i sprawa została wyjaśniona. Takie rzeczy naprawdę cieszą.
Czy organizujecie jakieś wydarzenia sołeckie, imprezy?
J.M.: Raz w roku mamy piknik sołecki. To doskonała okazja do spotkania się, poznania. Zorganizowaliśmy też piknik z Jesówką. Staram się raz-dwa razy w roku zorganizować jakiś koncert. Kilka lat temu mieliśmy fantastyczny występ Chóru Uniwersyteckiego z Warszawy – były m.in. kolędy. U mnie w domu, z braku miejsca, odbywały się teatrzyki dla dzieci, były zajęcia baletowe. Na placu zabaw organizowaliśmy zajęcia sportowe. W zeszłym roku podczas pikniku sołeckiego była u nas scena, na której występował zespół flamenco. Zorganizowaliśmy również olimpiadę dla dzieci. To wszystko wymaga organizacji, czasu, zaangażowania, ale co roku staram się wraz z Radą Sołecką coś przygotowywać dla mieszkańców.
Czy mieszkańcy są zaangażowani w rozwój miejscowości?
J.M.: Przez te osiem lat bycia sołtysem nauczyłam się aktywizować społeczność lokalną. Gdy ich o coś proszę, pomagają. W większości mieszkańcy pracują w Warszawie czy okolicach. Przyjeżdżają do domu i chcą odpocząć. Nie dziwię im się. Jednak gdy jest potrzeba, potrafią się zmobilizować, znajdują siły do działania.
Co według Pani jest mocną stroną Wólki Kozodawskiej?
J.M.: Oczywiście mieszkańcy. Sympatyczni ludzie, którzy tworzą tę miejscowość. Poza tym mamy piękne tereny, doskonałe położenie. Atutem jest to, że żyjemy na uboczu. Nie mamy drogi przelotowej przez środek miejscowości, co bardzo nas cieszy. To chyba najmocniejsze strony Wólki Kozodawskiej.
Napisz komentarz
Komentarze