Bohdan Szermer, pseudonim „Lwowicz”, urodzony 18 sierpnia 1923 roku we Lwowie, żołnierz AK, związany w czasie wojny z Piasecznem. Szukam jego śladów na terenie Piaseczna. Pewien splot okoliczności pozwala na uzupełnienie piaseczyńskiego życiorysu Lwowicza.
Na początku 2014 roku przeprowadzam historyczną wręcz rozmowę z Jackiem Mrówczyńskim, który na moją prośbę opowiada mi o spotkaniach w domu przy ulicy Kościuszki róg Sienkiewicza, tym domu drewnianym „Przy Krzyżu” (nazwa miejsca). Dom własność babki Jacka, Stanisławy Szymańskiej, w czasie wojny odegrał ogromną rolę. Był tu punkt kontaktowy Szarych Szeregów i znakomity punkt obserwacyjny AK, ponieważ z okien domu można było zobaczyć dużą część miasta, widzieć ruchy wojsk niemieckich i wiele interesujących zdarzeń bezcennych dla wywiadu AK. Stanisława prowadziła restaurację, często wpadali tu na wódkę Niemcy i różnej maści folksdojcze, co też sprzyjało zasięgnięciu języka, bądź usłyszeniu ciekawej informacji. Po wojnie, gdy doktor Marianna Szymańska-Mrówczyńska, córka Stanisławy, rozpoczęła w Piasecznie praktykę lekarską, mieszkała w tym domu z mężem i synami. I tu co roku 2 sierpnia był punkt startowy grupy osób udających się w podróż do Pęcic. I tu co roku trwała dyskusja nad sensem i przebiegiem tej strasznej bitwy. Mały Jacek przysłuchiwał się tym dysputom i opowiada o nich dość dużo, w tych opowieściach padają dwa nazwiska uczestników spotkań – Szermer i Urbański. O ile z doktorem Januszem Urbańskim pseudonim konspiracyjny „Kos” nie mam problemu, bo informacji na jego temat jest dużo, to o Bohdanie Szermerze początkowo nie mam nic. Wskazówką jest jedynie życiorys poległego w bitwie pod Pęcicami Wojtka Hassa pseudonim Bocian, przyjaciela Bohdana. Obaj chłopcy byli ponoć nierozłączni – razem w jednej drużynie harcerskiej, potem w konspiracji i w końcu w Powstaniu Warszawskim. O Wojtku też mało informacji. Przełomem w moich poszukiwaniach jest pewne spotkanie.
W maju 2014 roku w piaseczyńskiej kawiarni Fryderyk spotykam się z panem Wojciechem Garsteckim, krewnym Wojciecha Hassa, bohaterskiego dowódcy drużyny Szarych Szeregów z Piaseczna. Pan Wojciech, urodzony po wojnie, swoje imię zawdzięcza Wojtkowi Hassowi. Jadwiga Hass, matka Wojtka Hassa, była matką chrzestną Wojtka Garsteckiego. Dostaję od pana Garsteckiego kilka prezentów – zdjęcia do zeskanowania, listy Wojtka i coś, co mnie wprawia w ogromne zdziwienie. Obrazek. Okazuje się, że w 1943 roku Bohdan Szermer narysował dla przyjaciela na imieniny obrazek, treścią tego obrazka w kształcie koła (Czy to bulaj? Pewnie tak!) jest morze i płynący statek. Potem okaże się, że to jest niesamowita wskazówka. Jakaś wręcz czarodziejska historia, patrząc na to w kontekście czasu i tego co potem się okaże, czego się dowiem, a dotyczyć będzie życiorysu Bohdana Szermera. Potwierdzają się też w tej rozmowie miejsca spotkań konspiracyjnych. Dostaję zdjęcie domu przy ul. Staropolskiej w Piasecznie, w którym zamieszkiwali Hassowie latem, a w czasie wojny na stałe. Następnym domu, który odegrał ważną rolę w „konspiracyjnym” Piasecznie. Kto był uczestnikiem spotkań konspiracyjnych i kto poszedł walczyć w Powstaniu Warszawskim w oddziale IV Obwódu „Grzymała” (Ochota) Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej – 2. Rejonu – 438. plutonu (harcerski) osłony sztabu Komendy Obwodu pod dowództwem Iwo Rygla.
W pierwszej części opowieści zatrzymaliśmy się na relacji Bohdana Szermera pseudonim „Lwowicz” z przebiegu bitwy pod Pęcicami, oto dalszy ciąg. Bohdan Szermer wraz z częścią powstańców wydostaje się spod Pęcic, idą w stronę lasów sękocińskich: „W Walendowie jako tako to zorganizowano, dostaliśmy oczywiście obiad u sióstr, troszkę się niektórzy osuszyli. Kapitalnie było, bo nie mieliśmy żadnych nakryć głowy, a deszcz padał cały czas. Siostry się ulitowały, dały swoje furażerki czy inne nakrycia głowy. Okazało się, że były niestety farbowane i fioletowe. Wszyscy potem byli w paski. Byłem przemoczony kompletnie. Miałem cebulę, zegarek w kieszonce, to woda była pod szkłem. Otworzyłem, zacząłem wodę wytrząsać. Wytrząsałem, wytrząsałem, ale chodzić nie chciał. Schowałem go. Nocą też deszcz padał, jak żeśmy szli przez Mroków, jeszcze Złotokłos chyba. Dookoła Lasów Chojnowskich. Wzięli jakąś podwodę, na tę podwodę załadowali niektóre rzeczy, trochę amunicji, dwie osoby ranne i tak nocą żeśmy się ciągnęli.
Już była pewna organizacja, z tym że nas wtedy rozdzielono, bo na przykład był kolega, podchorąży, którego wzięli na oficera broni. Tam działał głównie nie tyle pułkownik „Grzymała”, ile kapitan „Korwin”. On to organizował. Pułkownik „Grzymała” dosyć biernie szedł przy wszystkim, a organizatorem był kapitan „Korwin”. Myśmy grupą szli, doszliśmy do leśniczówki, zdaje się nieoficjalnie ją nazywano Zimny Dół, na skraju Lasów Chojnowskich. Tam cała grupa zapadła, z tym że ona była bardzo słabo uzbrojona i wyglądało na to, że się w ogóle nie kwapią do Warszawy.” I dalej: „Ponieważ większość naszych ludzi pochodziła z Piaseczna i Zalesia, tośmy postanowili dojść tam, zobaczyć, czy naszych nie ma – może się jakimiś drogami dostali – i zebrać większą grupę. Zwolniliśmy się u pułkownika „Grzymały” na przejście do Piaseczna, Zalesia, przeszliśmy tam i zaczęliśmy szukać naszych. Okazało się, że jeszcze się grupka znalazła, w sumie chyba jedenaście osób, jedna łączniczka i jedna sanitariuszka. Dwie sanitariuszki potem się znalazły, dopiero po dwóch tygodniach. Maryśka ( Marianna Szymańska -Mrówczyńska) a była dosyć ciężko ranna pod Pęcicami: strzaskana kość ramieniowa. Miały i tak wielkie szczęście, bo większość wziętych do niewoli Niemcy w Pęcicach rozstrzelali, a one trafiły na jakiegoś podoficera, który trochę umiał po polsku, być może był Ślązakiem. Coś im powiedział, że ma córkę taką i jak zobaczył, że nikogo nie ma, kazał im iść w stronę Tworek. Polami we trzy, bo ona pomagała rannej – Alka, z domu Deręgowska, późniejsza Riedel – i do nich jeszcze udało się dołączyć „Małej Marysi”, łączniczce, która w ostatniej chwili dołączyła do naszego plutonu. Te trzy znalazły się później w Piasecznie”. ( Treść cytatu z Muzeum Powstania Warszawskiego) cdn.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze