Reklama

Nie oceniaj

Nie oceniaj

Macierzyństwo to jest ogólnie zaskakująca funkcja życiowo społeczna. Można o tym pisać książki (najlepiej poradniki). Zaskakuje na każdym kroku, mnie na przykład coraz intensywniej.


Jedną z rzeczy zaskakujących jest ocenianie matek przez wszystkich. WSZYSTKICH. Przez inne matki, nie matki, ciocie, babcie, przechodniów, panie w sklepie, wujków i księży.
Zaczyna się w fazie prenatalnej, tzn. jak dziecko jest w fazie prenatalnej. Idziesz na zwolnienie – za szybko, nie chce ci się pracować, wykorzystujesz sytuację. Nie idziesz na zwolnienie to ryzykujesz, stawiasz karierę nad zdrowiem dziecka, twoje ambicje są ważniejsze niż dziecko! Chociaż jeszcze się nie urodziło.
Rodzisz przez cesarkę, to nie rodzisz. Upierasz się nad porodem naturalnym, jesteś wariatką. Karmisz krócej niż 6 miesięcy, noo... nie postarałaś się. Karmisz dłużej niż 6 miesięcy, to jesteś co najmniej dziwna.
Dziecko kończy pół roku i dostaje marchewkę ze słoiczka? Słyszałaś wyraz chemia? Natychmiast jakiś spec od chemii wyjaśni ci, co robisz, kupując zresztą w tym samym czasie marcheweczkę z supermarketu albo z targu (bo to od rolnika zdrowiutka, wiadomo że rolnik ma przebadaną glebę i niczego nie pryska).
Matką zostałaś 4 tygodnie temu i wychodzisz na wieczór? Do klubu? Karmisz piersią i jedziesz samochodem, będziesz pić wodę, wrócisz o 22, bo inaczej zaśniesz za kierownicą. Ale co z tego? Jak możesz wyjść po miesiącu sama bez dziecka? Nabawi się twoje pacholę choroby sierocej, to pewne. Nigdzie nie wyszłaś przez 3 miesiące i dziecko ci wystarczy? Zgłupiałaś do reszty.
Zostawiasz niespełna roczne dziecko pod opieką dziadków i wyjeżdżasz z ojcem jego na tydzień na narty? Urlop macierzyński nie jest po to, żebyś wypoczywała. Masz roczny urlop macierzyński i jesteś zmęczona? Pomyśl o pracujących matkach i nie narzekaj już.
Miłość wygasa, bo nie spędziłaś z ojcem dziecka wspólnego wieczoru od 5 lat? Zostajesz sama? Czemu nie walczyłaś o ten związek? Zresztą nie dziwne, że zostawił matkę wariatkę. Bo przecież każda matka to wariatka.
Wracasz do pracy i zostawiasz roczne dziecko w żłobku? Przecież ci nie powie, że coś jest nie tak, bo nie mówi. W dodatku wszyscy wiedzą, że dziecko matki potrzebuje na wyłączność przez trzy lata co najmniej. Zostajesz w domu i nie zarabiasz? Ojciec dziecka cię utrzymuje? Jesteś leniem i utrzymanką. Przecież inne kobiety pracują.
Kiedy Twoje dziecko krzyczy w autobusie lub na chodniku, lub co gorsza rzuca się na podłogę w sklepie z ciuchami, no to wiadomo jaka z ciebie matka. Hodujesz małego bandytę, wychowujesz go bezstresowo. Wszystko wiadomo, a na pewno co z niego wyrośnie. Nic nie wyrośnie z taką matką. Kiedy jednak puszczą ci nerwy na przejściu dla pieszych, bo pacholę prawie wbiegło pod samochód i wydrzesz się na nie, to też wiadomo kim jesteś. Jesteś matką przemocową – no bo zastosowałaś przemoc. Nikogo nie interesuje z iloma ekstremalnymi sytuacjami sobie tego dnia poradziłaś albo tego tygodnia. Nikogo nie interesuje, jaką masz sytuację. Nie poradziłaś sobie. Wrzasnęłaś. Może nie każdy powinien mieć dzieci.
Oceniać matki bardzo lubią w ogóle inne matki. Inne matki zawsze wiedzą, ile powinnaś mieć dzieci, jak powinnaś je karmić i jak je wychowywać. Ja nie mówię oczywiście o dawaniu rad, bo te rady są czasem bardzo potrzebne. Ja mówię o ocenianiu, a raczej krytykowaniu.
Ostatnio przeczytałam wpis pewnej znanej mi matki dorosłego syna, która się kiedyś przyznała, że jak syn był malutki, to wyjechała do Szwecji i dopiero tam zrozumiała, że bicie i szarpanie dziecka to zło. W zeszłym tygodniu napisała natomiast w internecie, krytykując zachowanie jakiejś matki (które nie było biciem ani szarpaniem), że nie każda kobieta powinna mieć dzieci...
No i ja się oczywiście z tym zgadzam, nie każda kobieta musi mieć dzieci. Ale jak już ma (czy chciała, czy nie), to zapewne bardzo je kocha i chce dla nich jak najlepiej. A że to najlepiej jest czasem dyskusyjne i może nie zawsze jej wychodzi, to naprawdę trudno jest ocenić, jaką jest matką, po jednym zaobserwowanym zachowaniu, najczęściej na ulicy.
A co z ojcami? No ojców jakoś nikt nie krytykuje ani nie ocenia. Wina zawsze leży po stronie matki, a nawet jeśli po ojca to i tak matka do tego dopuściła (co z niej za matka). Ojcowie są aktualnie w porządku. Wychodzą w soboty na spacery, są i ogarniają, więc nie ma co oceniać. Matki natomiast... Matki powinny być nieskazitelne i idealne. Wiadomo.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama