Na terenie Politechniki Warszawskiej w Józefosławiu ponad miesiąc temu pojawiły się owce. Skąd się tam wzięły?
Mieszkańcy Józefosławia korzystający z parku przy Ogrodowej oraz dzieci bawiące się na Podwórku Nivei mają od ponad miesiąca nie lada atrakcję – owce, które mieszkają tuż za ogrodzeniem.
Grupa kobiet, które hobbistycznie trenują psy pasterskie, od sołtysa wsi Józefosław dostała kontakt do dziekana PW i przekonała go, aby móc na jego terenie wypasać owce. Są one im potrzebne do trenowania psów pasterskich. Potrzebny jest także duży teren, aby psy mogły się po nim poruszać.
Jedna z nich mieszka na Ursynowie, przyjeżdża do Józefosławia dwa razy dziennie, aby doglądać owiec. Ważne więc było dla nich, aby teren, na którym będą trenować swoje psy, był jak najbliżej Warszawy, a o taki przecież trudno.
Przyjechałam do Józefosławia w niedzielę, kiedy dziewczyny trenują swoje psy. Poczęstowały mnie kawą i opowiedziały, o co chodzi.
– Pasterstwo to forma sportu, dyscyplina, w jakiej organizuje się normalnie zawody. Trenując psy tutaj, przygotowujemy się niejako do zawodów.
– Przy pomocy psa chcemy kontrolować stado, czyli pies przemieszcza stado z punktu A do punktu B, w określony sposób. Chcemy, żeby to odbywało się spokojnie, pod kontrolą i teoretycznie przy najmniejszym naszym udziale. Dążymy do tego, że my siedzimy tu, mamy gwizdek i mamy psa i on przemieszcza to stado tam, gdzie akurat chcemy robić wypas.
– To nie jest proste. To jest praca z instynktem łowieckim zwierzęcia, który składa się na tropienie, gonienie, okrążanie, zapędzanie zwierzyny w stronę członków swojego stada, zabijanie itd. Instynkt pasterski to instynkt łowny pozbawiony tej ostatniej fazy, czyli zabijania. Wypasanie jest więc jak polowanie, tylko bez zabijania. Pies pasterski to pies, który nie chce tej owcy zabić. Trzeba włożyć w to dużo pracy, dużo kontaktu z psem i czasami dużo presji na psa, żeby jego instynkt przełożyć na współpracę z nami, a cała „zabawa” polega na tym, żeby te naturalne zachowania opanować i użyć ich do wykonywania konkretnych zadań.
– Dlatego czasem krzyczymy. Bo pies jest tak skoncentrowany na owcach, jest w takich emocjach, że po prostu nie słyszy. Na co dzień może być potulnym i kochanym pieskiem, ale jak wchodzi do owiec i włączy mu się instynkt, to przestaje myśleć.
– Dbamy o owce, zależy nam, aby były spokojne i niezestresowane i miały duży komfort psychiczny w trakcie przemieszczania, bo przecież te psy zostały stworzone, aby pomagać w wypasaniu, a przecież wiadomo, że zestresowane zwierzęta zaczynają chorować itd.
– Owce kupiłyśmy. Nasze owce są zarejestrowane, musiałyśmy założyć stado. Jeżeli zginie nam jakaś owca, to musimy napisać wyjaśnienie do ARMIR-u, co się stało z owcą.
– Raz nam uciekło stado, bo grający w Pokemony przecięli w nocy ogrodzenie, bo na terenie Politechniki mają jakąś arenę, na której te Pokemony walczą. Ale tak ogólnie to nie uciekają.
Dziewczyny mają teren do trenowania psów, a mieszkańcy Józefosławia, w tym głównie dzieci, mają doskonałą dodatkową atrakcję. Układ doskonały.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze