Mamy w naszej tradycji narodowej modlitwy o to, żeby nam chleba nie zabrakło, szanujemy każdą kromkę, warto więc opowiedzieć, skąd ten nasz chleb powszedni kupowaliśmy. Dziś opowieść o piekarni „Społem” przy ulicy Dworcowej 4 w Piasecznie. Udaję się na miejsce, gdzie jeszcze przed kilku laty stała hala nowoczesnej piekarni zaopatrującej w chleb mieszkańców powiatu piaseczyńskiego. Mam zdjęcie z 1970 r. i chcę sprawdzić co z tego, co na zdjęciu pozostało. Była tu kiedyś dzielnica, którą jak sądzę, można nazwać przemysłową. Składy węgla, piekarnia, sklep, mleczarnia, kuźnia i kiosk. Produkowano w tym miejscu sery, masło no i podłużne bochny chleba. Mleczarnia jeszcze stoi, trochę w oddali widać nowoczesny budynek szkoły i biblioteki w pomarańczowym i czarnym kolorycie, przystanek autobusowy. I tyle. W miejscu hali piekarni pole z chwastami. Piekarnia przeszła już do historii.
Piekarnia powstała pod koniec lat 60. Była całkowicie zautomatyzowana. Chleby pieczono na trzy zmiany. Zatrudniano do tej pracy 23 osoby, z czego przy samej produkcji na każdej zmianie po 5 osób. W 1969 r. podano koszt budowy tego dość dużego zakładu – 6 milionów złotych. „Kurier Warszawski” w swoim reportażu chwalił warunki pracy piekarzy i personelu pomocniczego w piekarni „Społem”. Na zdjęciach widać ładne szafki na ubrania, umywalki z bieżącą wodą. Problemem były częste wyłączenia prądu, bo wówczas maszyny stawały, zamierały wodociągi i wówczas na rynek chleb trafiał z dużym opóźnieniem. Czy chleb ze „Społem” konkurował z chlebem z prywatnych piekarni, których w Piasecznie w tym czasie było kilka? Był trochę inny, ale smaczny. W latach 70. jedliśmy tego chleba bardzo dużo. Nawet na spotkaniach towarzyskich częstowało się gości kanapkami ułożonymi na dużych talerzach w piramidy.
Dziś wróciły piekarnie prywatne, mają swoje zadbane, ładne sklepy, pieczywo jest zróżnicowane, tylko coraz mniej go jemy i narzekamy na jakość. Ciekawe, że wielu moich znajomych piecze chleb w domu.
Napisz komentarz
Komentarze