Wszystko zaczęło się od tego, że Patrycja i Daniel Grądzcy pomalowali kask, w którym jeździ ich córka. – Spontanicznie postanowiliśmy, że za darmo będziemy malować kaski dzieciom z okolicy markerami, które sami kupiliśmy, aby uatrakcyjnić ich wygląd, ale też uświadomić konieczność noszenia kasków przez dzieci i dorosłych – tłumaczy Daniel Grądzki. – W międzyczasie w Józefosławiu doszło do tragicznego w skutkach wypadku i stwierdziliśmy, że trzeba zrobić coś więcej – dodaje.
Małżeństwo skontaktowało się z piaseczyńską komendą policji, która z entuzjazmem zareagowała na tę inicjatywę i zapewniła wsparcie w organizacji wydarzenia promującego bezpieczeństwo dla dzieci i ich rodziców. Do współpracy zaproszono ratowników z SRS - Służba Ratownictwa Specjalistycznego, a warsztaty odbyły się w bibliotece publicznej przy ul. Julianowskiej, która udostępniła jedną z sal.
Nie są drogie, a mogą uratować życie
Na spotkanie przybyło kilkadziesiąt osób. – Za chwilę policjanci będą mówili o ważnych rzeczach, dla was najważniejszych na świecie, bo dotyczących waszego bezpieczeństwa – zwrócił się do najmłodszych uczestników Daniel Grądzki. – Jeżdżenie w kasku jest konieczne. Jeżeli wasi rodzice nie jeżdżą w kaskach, przypominajcie im o ich założeniu. Kaski nie są drogie, a mogą uratować życie – dodał.
Jednak o właściwych zachowaniach na drodze posłuchać mogli także ich rodzice. Asp. szt. Leszek Barkowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie przypomniał wszystkim podstawowe zasady, takie jak obowiązek pieszych poruszania się lewą stroną jezdni. – Wchodząc na przejście dla pieszych, mimo że macie pierwszeństwo, bądźcie czujni, nawiążcie kontakt wzrokowy z kierowcą – przestrzegał policjant. – Do większości potrąceń dochodzi właśnie na przejściach. Jako piesi bierzcie pod uwagę, że kierowca może być rozkojarzony, bo np. rozmawia przez telefon, jest zmęczony, bo ma milion spraw na głowie. Jeśli jesteście kierowcami, zawsze zwalniajcie przed przejściem dla pieszych. Ja tak robię i zawsze dziesięć razy sprawdzam, czy na pewno nikogo na nim nie ma lub na nie wchodzi – dodał.
Arbuz jak głowa
Asp. szt. Leszek Barkowski zwrócił też uwagę na fatalne skutki urazów głowy. – Złamana ręka czy noga się zrośnie, głowa nie – podkreślał. – Dziewięćdziesiąt procent dzieci trafiających z urazami głowy do szpitala, w którym pracowałem, nie miało kasków na głowie – przyznał Nikodem Drobiecki, ratownik z SRS - Służba Ratownictwa Specjalistycznego. – Dlatego dzieci, zakładajcie kaski, a wy rodzice przypominajcie im o tym - dodał.
Następnie ratownicy SRS zaprezentowali na przykładzie upadającego arbuza, co może stać się z głową przy upadku z niewielkiej wysokości.
Później po krótkim instruktażu dzieci z pomocą rodziców i wolontariuszy malowały swoje kaski. Specjalne markery do wykonywania rysunków zakupiono dzięki jednej z mieszkanek, która uzbierała na ten cel 1200 zł.
Akcja mająca zachęcać nie tylko do zakładania kasków, ale też dbania o bezpieczeństwo na drogach, będzie kontynuowana. Jej inicjatorów, ale także służby, zaprosiły pierwsze placówki w celu przeprowadzenia podobnych zajęć.
Napisz komentarz
Komentarze