„ABC – nowiny codzienne” z dnia 24 sierpnia 1935 roku podają, że Maksymilian Kałuża, mieszkaniec Piaseczna, zamieszkały w domu przy ulicy Zdrojowej, jechał szosą rowerem i chciał skręcić w stronę stacji PKP Warszawa–Radom. Mimo dawanych sygnałów przez jadący pociąg grójeckiej kolejki wąskotorowej w stronę Grójca (pociąg nr 9 wagon motorowy nr 102), „Kałuża nie zatrzymał się, lecz obejrzawszy się (!) usiłował przejechać tory, licząc, że zdąży”. Niestety wagon potrącił rowerzystę tak silnie, że ten upadł nieprzytomny. Motorowy pan Mieczysław Śliwiński uruchomił hamulce, lecz było już za późno. Natychmiast wezwano doktora Aleksandra Skorko mieszkającego przy ulicy Kopernika 16, niedaleko miejsca wypadku, a vis-à-vis stacji kolejki grójeckiej. Lekarz udzielił panu Kałuży pierwszej pomocy, niestety stwierdził złamanie kręgosłupa i zadecydował natychmiastowe przewiezienie rannego do szpitala św. Rocha w Warszawie. Czytając tę lakoniczną notatkę prasową, pomyślałam o tym, że były czasy, w których nikt nie był anonimowy to po pierwsze i po drugie, pomyślałam o doktorze Skorko. Zadałam sobie pytanie – która to była walka tego znakomitego lekarza o życie ludzkie?
Ulica Kopernika, obecnie nomen omen Wojska Polskiego, jest położona wzdłuż ogrodzenia stacji kolejki grójeckiej. Na tej ulicy stoi niezwykle urokliwy dom, ciekawy architektonicznie wybudowany przed wojną w dużym ogrodzie przez kapitana rezerwy doktora Skorko dla żony Zofii ze Stanikowskich i dwojga dzieci. Pierwsze dziecko, synek Aleksandra i Zofii Skorko, zmarło w 1922 roku. Mały Tadziulek Skorko (taki jest napis na pomniku) jest pochowany na cmentarzu parafialnym w Piasecznie. Później przyszła na świat córka i syn. Córka odziedziczyła po ojcu miłość do medycyny, przez kilka dekad była cenionym w powojennym Piasecznie lekarzem stomatologiem. O doktorze Skorko w latach 50. i 60. XX wieku w Piasecznie mało wspominano. Lepiej było cicho siedzieć – sanacyjny oficer, lekarz, uczestnik wojny z bolszewizmem, dziś już wiem, dlaczego wszyscy milczeli. Rodzina doktora i tak podlegała szykanom lokalnej władzy. W mojej rodzinie przetrwała pamięć o wojskowym lekarzu, to „wojskowy” zawsze budziło szacunek, skromnym i perfekcyjnie wykonującym swoją pracę człowieku. Dyspozycyjny o każdej porze dnia i nocy. Jedna z anegdot piaseczyńskich mówi o tym, że doktor na wieść o wysokiej gorączce małego Jurka Duszy biegł nocą z ulicy Kopernika na Nadarzyńską w bamboszach i szlafroku, bo każda minuta była ważna dla zdrowia małego dziecka. Piaseczno odwdzięczało mu się szacunkiem. Kiedyś doktor poprosił kogoś, aby ten poszedł na targ właśnie odbywający się na rynku i zaproponował spotkanym tam rolnikom pracę przy koszeniu trawy w ogrodzie. Dość szybko znalazł się chętny. Należało kosiarzowi wytłumaczyć gdzie trzeba się stawić do pracy – „A! To tam mieszka doktor Skorko, trzeba było od razu mówić, że to u niego kosić trzeba. Dla doktora za darmo, on mi nogę uratował, a już chcieli amputować...”.
Emilia Bohowiczowa, przed wojną mieszkająca w domu przy ulicy Reytana, kuzynka Stefana Grota Roweckiego, w „Kurjerze Warszawskim” w sierpniu 1924 roku pisze z troską o Piasecznie, o zaniedbaniach w mieście, ulicach bez chodników, niewybrukowanym rynku i co najważniejsze o zacofanej oświacie, brakuje szkół powszechnych i szkoły średniej. Z nadzieją jednak patrzy w przyszłość: „...dzięki energicznej pracy w tym kierunku wybranego komitetu...”. A komitet ten stanowią: Skorko, Gałczyński, Rowiński, Rutkowski, Jaszczołt i Kaun. Same tuzy piaseczyńskiej społeczności. Tworzy się Towarzystwo Przyjaciół Piaseczna. Emilia Bohowiczowa pisze: „Na zakończenie zwrócić uwagę należy również powyższemu Towarzystwu na zaopiekowanie się dawnemi starożytnemi pomnikami, których jest kilka i to b. cennych. Między innemi na razie opieki i gwałtownej restauracji wymagają dwa piękne pomniki na tutejszym cmentarzu. Napisy świadczą, że tam leżą zasłużeni wojacy z czasów ks. Poniatowskiego, mianowicie komendant 3. pułku strzelców konnych Korczyc i Feliks Deskur, porucznik lekkiej jazdy....Tablica jednego z nich roztrzaskana w kawałki, tak że z trudnością złożyć już i odczytać ją można”. Doktor Skorko angażuje się w pracę społeczną na rzecz miasta.
Aleksander Skorko urodził się 6 stycznia 1894 roku w Sołach powiecie oszmiańskim, rodzicami jego byli – Józef Skorko i Konstancja Skorko z domu Urbanowicz. W 1917 roku ukończył Wydział Lekarski uniwersytetu w Kijowie. Lubił góry, witano go w Zakopanem w pensjonacie „Szałas” w latach trzydziestych. W 1930 prenumerował tygodnik „Mój Przyjaciel”. Wykładał w Szkole Podchorążych w Warszawie, na przykład w dniu 11 stycznia 1929 roku prowadził wykład na temat „Przypadek wypadnięcia żołądka do jamy opłucnej”. Kapitan Aleksander Skorko zginął w Katyniu w 1940 roku. Na stopień majora Wojska Polskiego awansowany pośmiertnie w wolnej Polsce.
I gdy już wydawało się, że zamknę teczkę z napisem „Doktor Aleksander Skorko” zadzwoniła Barbara Lau z Radzymina. Nigdy nie byłam w Radzyminie i mogłabym napisać, że zdziwił mnie ten telefon, ale tak nie było. Mało wydarzeń mnie dziwi, wydarzeń dotyczących ustalania i szukania wiadomości na temat interesujących mnie ludzi, ustalania ich życiorysów. W tym przypadku informacje przyszły wraz z Basią Lau, motocyklistką z klubu MotoCud z Radzymina. Motocykliści na corocznych zlotach, a przyjeżdża na te spotkania ponad tysiąc maszyn, sadzą „Dęby Pamięci” dla żołnierzy, którzy zginęli w Katyniu. W samym Radzyminie posadzono już sześć dębów i dąb majora Aleksandra Skorko będzie siódmy. Basia telefonuje do mnie, bo organizatorom zlotu zależy na nawiązaniu kontaktu z rodziną doktora Skorko. Jakimś cudem znalazła numer mojego telefonu w Internecie. I co się okazuje? Nasz piaseczyński lekarz jest znaną i cenioną postacią historyczną w okolicy Radzymina, Ossowa i Ząbek. Burmistrz miasta Ząbki wie na temat majora Skorko sporo. Wyruszam na poszukiwanie wnuków i prawnuków doktora... (cdn.)
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze