Mieszkańcy Osiedla Konstancja oraz przedstawiciele amerykańskiej szkoły w Bielawie podkreślają, że od początku starali się osiągnąć porozumienie z inwestorem i znaleźć rozwiązania satysfakcjonujące obie strony. Niestety, właściciel działki nie wykazywał chęci do żadnych negocjacji.
– Myślę, że pierwsza rzecz wynika z arogancji inwestora. To nie jest jedyna inwestycja w okolicach naszego osiedla i do tej pory nie mieliśmy takich problemów. Mimo wielu prób kontaktu z właścicielem zawsze odpowiedź była taka sama, nie mam czasu – mówi Mariusz Wierciński, reprezentant Osiedla Konstancja.
My byliśmy tutaj pierwsi
W związku z patową sytuacją Starostwo Powiatowe otrzymało petycję od przeciwników budowy ośrodka jeździeckiego, w której zdecydowanie wyrazili swoje obiekcje wobec planów inwestora, podkreślając, że społeczność na tym terenie powstała 20 lat temu.
– My po prostu uważamy, że tak duże inwestycje powinny być konsultowane z okolicznymi mieszkańcami. Tutaj naprawdę spodziewaliśmy się dialogu, którego zabrakło. I chciałbym wyraźnie podkreślić z naszej strony, była taka wola. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, no ale byliśmy jednak tutaj pierwsi – dodaje Wierciński.
Dyrekcja American School of Warsaw również zgłosiła swoje obawy związane z budową tak ogromnego kompleksu vis-à-vis placówki.
– Moim zdaniem budowa stadniny stanowi zagrożenie dla ogólnego bezpieczeństwa dzieci i personelu szkoły ze względu na plan utrzymania dużej liczby koni na niewystarczającej powierzchni nieruchomości, co prowadzi do poważnych obaw środowiskowych i zdrowotnych. Ponadto inwestycja ta może zablokować kluczową drogę ewakuacyjną dla szkoły, stwarzając poważne zagrożenie w sytuacjach awaryjnych– mówi Jon P. Zurfluh, dyrektor American School of Warsaw.
Właściciela stajni także obowiązują przepisy
Składający petycje, mając na uwadze także dobro zwierząt, wskazali, że 8,5 hektarowa działka jest zbyt mała na zorganizowanie bezpiecznej infrastruktury i nie pozwoli inwestorowi na założenie naturalnych pastwisk z trawą, a konie będą skazane na stajnię i padok, bez możliwości swobodnego biegania. Zwrócono także uwagę, że planowany ośrodek będzie się znajdował przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w gminie, co może znacznie wpłynąć na zachowanie i zdrowie koni.
– W Polsce jest wiele stadnin, które powstały przy drogach użytkowanych przez całą dobę, a jednak konie są wypasane i nigdy nic się takiego nie stało. No ja przynajmniej nie przypominam sobie takiej sytuacji. Pamiętajmy, że właściciela takiego ośrodka też obowiązują przepisy. To on musi zadbać o to, aby teren był odpowiednio zabezpieczony, a konie były zadbane pod każdym względem – mówi właścicielka stajni.
Nie zgłoszono reprezentanta
Petycja mieszkańców i reprezentantów szkoły nie została rozpatrzona przez starostwo z powodu braku wskazania osoby reprezentującej grupę wnoszącą petycję zgodnie z obowiązującymi przepisami. Starosta Piaseczyński Ksawery Gut wskazał na konieczność spełnienia wymogów prawnych związanych z procedurą oraz zaznaczył, że strony w procesie pozwolenia na budowę to inwestor i właściciele nieruchomości znajdujących się w obszarze oddziaływania obiektu.
– Zgodnie z zapisami prawa budowlanego inwestycja nie będzie miała negatywnego wpływu na otoczenie – czytamy w odpowiedzi starosty.
Wydawałoby się, że na tym koniec sprawy. Niemniej jednak inwestycja wciąż budzi spore emocje wśród mieszkańców oraz przedstawicieli szkoły amerykańskiej. Na rozwój sytuacji trzeba będzie poczekać. Jedno jest pewne, to nie koniec kontrowersji wokół budowy centrum szkoleniowo-sportowego w Bielawie.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze