Wspomnienia tu spisane są subiektywne i być może ktoś, kto żył w tych czasach i uczestniczył w budowie i rozruchu największego w dziejach Piaseczna zakładu przemysłowego, przypomni sobie inne zdarzenia lub te same zdarzenia opisze inaczej. Pierwszą informacją, jaką ja pamiętam na temat Polkoloru, to była wiadomość, że do Piaseczna przyjeżdżają Amerykanie i będą budować duży zakład.
Początek budowy Polkoloru to rok 1976. Zakłady funkcjonowały w Piasecznie w latach od 1976 r. do 1991 r. W 1991 r. przeistoczyły się w spółkę w wyniku porozumienia zawartego pomiędzy Ministerstwem Przekształceń Własnościowych a francuskim koncernem Thomson Consumer Electronics, wówczas utworzona została spółka joint venture Thomson Polkolor, której udziałowcem większościowym był partner francuski. W kolejnych latach zakłady zmieniały nazwę na Thomson Multimedia Polska, Thomson Displays Polska i w końcu TDP Sp. z o.o. Kto pamięta te czasy w Piasecznie, to zapewne przyzna mi rację, że nastąpił w nich ogromny rozwój północnej części miasta.
Budowa zakładu – pierwsi dyrektorzy
Na 38 ha rozpoczęła się budowa potężnej fabryki. Część załogi nadzorującej budowę złożono z pracowników zakładów ZELOS, które należały do Zjednoczenia Przemysłu Elektronicznego Unitra. 30-osobowa kadra z Zelosu miała stanowić zaczątki dyrekcji i zespołu kierowniczego Polkoloru. Na czele tej grupy stał Zdzisław Kleczko. Pan Kleczko był nawet mianowany na pierwszego dyrektora. Nazywany był przez załogę krwawym Zdzisławem, bo był bezwzględny dla tych co podpadli, czyli nie wykazali się solidną pracą. Niestety do grupy, która miała przejść do Polkoloru nie był włączony pewien księgowy, który postanowił się odegrać na dyrektorze za pominięcie jego osoby, a że księgowy potrafi zawsze w kolumnach cyfr odszukać haka na każdego, to i w tym przypadku tak się stało. Poszedł donos do partii i dyrektora wyrzucono. Tymczasem w Markach kończono budowę zakładu tarczy ścieralnych i stąd przyszedł pan Kalinowski. Niestety nowy dyrektor przyszedł z „własnymi ludźmi”, a że wynagrodzenia w Polkolorze od razu były solidne, to chętni na stanowiska z otoczenia nowego dyrektora szybko się znaleźli i nie trzeba było ich długo namawiać.
Budowa zakładu - obiekty
Rozpoczęto budowę następujących hal i budynków: stanęła Montownia na powierzchni ponad 4,6 ha, Huta 3,7 ha (część piecowa i biurowa), stanął reprezentacyjny budynek biurowy w pierwszej wersji przeznaczony na administrację i laboratoria. Powstawały budynki: Wodorowni, Zestawiarni, Tlenowni, Luminoforów, Budynek Energertyczny, Magazyny Chemiczne niektóre w formie wiaty, oczyszczalnia ścieków, mnóstwo przepompowni podziemnych, GSZ czyli Główna Stacja Zasilania (poza terenem). Osobno wspomnę o budynku Luminoforów, bo ten budynek sprawił budowniczym największy kłopot. Trzeba było podwyższyć fundamenty nawet o 6 m w stosunku do stojącego obok budynku Huty. Dlaczego? Okazało się, że pod spodem są źródła wody i wybudowanie solidnych fundamentów było trudne. Budowano specjalną konstrukcję hal, ponieważ montownia miała piętro instalacyjne, ale też pod budynkami były kanały podziemne, gdzie też były różne instalacje. Niewysoki człowiek mógł się tam swobodnie poruszać krecim szlakiem. Wybrano dwóch generalnych wykonawców prac, były to potężne firmy warszawskie Żelbet i Budo-Montaż, dziś trudno mi ustalić pisownię obu zakładów, a nawet ich pełną nazwę. Pierwsza została wybudowana montownia i zanim stanęła, położono pod nią uroczyście kamień węgielny. Hutę budowała firma Żelbet. Firmy generalne zatrudniały firmy podwykonawcze i tak został włączony do budowy Mostostal kierowany przez mgr inż. Romana Bryma. Budowa szła błyskawicznie, fundamenty były prefabrykowane, co znaczy, że robiono wykopy, zalewano betonem i przywożono gotowe prefabrykaty. W czasie dużego natężenia prac na terenie pracowało około 1300 pracowników.
Przyjechał towarzysz Edward Gierek, o jego wizycie wspomina pani mgr inż. Bogumiła Gaweł. – Szliśmy w gromadzie obok niego, nikt nas nie instruował, nikt nie robił paniki, dyskretna zupełnie niewidoczna ochrona pewnie była, ale niewidoczna. Wyznaczono pracowników, specjalistów, którzy byli kompetentni do udzielania informacji pierwszemu sekretarzowi partii. No i pierwszy sekretarz był wyraźnie dumny z postępu prac. Gierek lubił rozmawiać z załogą, rozmawiał, z kim chciał, był bezpośredni, ciekawiło go wiele tematów – wspomina.
Gdy ruszyła produkcja, jeszcze na jakiś czas w zakładzie pozostali konsultanci amerykańscy. Coraz to nowocześniejsza technologia wymuszała zmiany w produkcji. Elektronika na świecie ruszyła z coraz to nowszymi unowocześnieniami.
Polkolor w Piasecznie był tuż po wybudowaniu, pięknym zakładem, bardzo nowoczesnym jak na standardy światowe. Huta zaczęła produkować szkło, które miało najwyższy stopień jakości, to sprawiało, że produkowane kineskopy były też wysokiej jakości. Stopień czystości i ładu w zakładzie, a także wysokie wymagania co do wiedzy pracowników sprawiły, że wszędzie się nim chwalono, na przykład czasie wizyty w Polsce wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych w 1987 roku, zaproszono go do Piaseczna, w zakładzie gościł George Bush.
Film
Pani inżynier Bogumiła Gaweł wspomina kręcenie filmu „Alicja” na terenie zakładu. To nie tylko ciekawostka z dziedziny kinematografii, ale też dziś zarejestrowana na taśmie filmowej historia. Jest to film nakręcony w koprodukcji polsko-belgijsko-amerykańsko-brytyjski. Film muzyczny z 1980 roku. „Alicja” to dziwny film muzyczno-fantasy w reżyserii Jacka Bromskiego i Jerzego Gruzy. Nie o sam film tu chodzi, tylko o wizerunek ciekawej firmy. Jak piękny i intrygujący był Polkolor w początku lat 80. można obejrzeć w filmie, którego wiele scen dzieje się właśnie tu. Lśniące posadzki, wysokie hale, którymi majestatycznie jak na wyciągach narciarskich płyną kineskopy, przesuwając się do dalszej obróbki. Główną rolę w filmie gra Sophie Barjac i Jean Pierre Cassel. Dużym walorem filmu jest muzyka Henri Seroka i słowa Gyllianny. Wokal Barjac został zdubbingowany przez szkocką piosenkarkę Lulu. Film jest stosunkowo mało znany pomimo udziału znanych aktorów. Wyszukałam go i z dużym sentymentem obejrzałam, polując na sceny nagrywane w zakładzie. Wspominam ten film, ponieważ odszukanie zdjęć zakładu jest trudne, obowiązywał zakaz fotografowania na całym obszarze, co dziś skutkuje tym, że mamy niewiele zdjęć do prezentacji. Ciekawe jest to, że królowała tu w latach 80. kolorystyka brązowa, w chwili, gdy zakład przejęli Francuzi, ściany zmieniono na kolor szary. To może niezbyt istotna uwaga w skali tego, o czym można napisać o Polkolorze, ale też każdy ma swój obraz tego ciekawego zakładu. CDN.
Napisz komentarz
Komentarze