Co jakiś czas w kontekście duchów i złych mocy w danych miejscach, myślę tu na przykład o obszarze przy drodze do Bobrowca, a także gdzieś w okolicach Pólka pod Piasecznem, miejsca te podejrzane były o to, że mógłby być tam cmentarz. Sugerowano nawet, że np. tuż obok Pólka nad rzeką jeszcze niedawno pokolenie pradziadów nazywały to miejsce Gróbki, od grobów. Bardzo mocno by mnie zdziwiło, żeby cmentarz choleryczny był blisko rzeki, ale dyskusja na ten temat jest bezcelowa. Bo nikt nic nie wie na pewno.
Epidemie cholery w XIX w.
Jedną z najgroźniejszy chorób bakteryjnych, jaka dotknęła w XIX w. Europę była epidemia cholery, która panowała w trzech terminach. W latach 1831-38 dotarła do Polski podczas powstania listopadowego i była przyczyną śmierci np. wielkiego Księcia Konstantego. Zmarł też na cholerę w tym czasie Georg Hegel. Zachorowało łącznie 7779 osób, z których wyzdrowiało 3187, a zmarło 4592. Wśród dzieci (do lat 14) zmarło 606 chłopców i 481 dziewczynek, a spośród dorosłych (powyżej 14 roku życia) większa śmiertelność była wśród mężczyzn – 1996 ofiar, mniejsza wśród kobiet, których zmarło 1509.
Kolejne fale zachorowań miały miejsce w latach 1848-55. Wówczas w Stambule prawdopodobnie właśnie na cholerę umarł Adam Mickiewicz. Trzecia fala epidemii miała miejsce w 1892 r. Wspomina się jeszcze o epidemii na Pradze w latach 70. XIX w. Wyszukując informacji o szerzeniu się cholery w okolicach Piaseczna, znalazłam dwa dokumenty i kilka informacji prasowych o tym, co się działo na teranie naszego miasta i okolic podczas epidemii.
Dokumenty i relacje
W 1855 został wystawiony rachunek przez pana Pawła (nazwisko nieczytelne), właściciela apteki z Góry Kalwarii dla Magistratu Miasta Piaseczna za lekarstwa dostarczone do Piaseczna właśnie w czasie panowania epidemii cholery. Z rachunku możemy odczytać niektóre lekarstwa używane wówczas w leczeniu tej strasznej choroby. Wśród nich np. węgiel w proszku, gorczycę i miętę tegoroczną (świeżą). Czy potrzebne? Wyraźnie chodziło o złagodzenie dolegliwości żołądkowych, bo właśnie te były między innymi objawem choroby. Czy były skuteczne? Nie za bardzo, na pewno nie likwidowały choroby. Wysoka śmiertelność wynikała z braku wiedzy na temat przyczyn zachorowań, a co za tym idzie – braku skutecznych metod niesienia pomocy ofiarom. Dopiero rewolucyjne badania i odkrycia w dziedzinie bakteriologii prowadzone przez Roberta Kocha, odkrycie przecinkowca cholery i opisanie procesu roznoszenia choroby sprawiły, że można było z nią skutecznie walczyć. Okazało się wówczas, że najskuteczniejszą bronią przeciwko tej zarazie jest dostęp do nieskażonej wody.
Cholera na prowincji
O przebiegu epidemii w kraju podawała prasa warszawska następujące szczegóły, tu fragment raportu z dwóch dni września: „W guberni kaliskiej w mieście Kole w dniu 22 września zachorowały na cholerę 2 osoby, w powiecie łomżyńskim zmarło 5 osób, w powiecie makowskim zachorowało 9 osób, zmarło 7. W powiecie warszawskim w ciągu 2 dni września 1893 r. zachorowały 23 osoby i zmarło 5 osób”. Niestety informacja o badaniach Kocha rozchodziła się powoli i zanim przedsięwzięto skuteczne metody ochrony następna fala epidemii, czyli ta z roku 1892 pochłonęła bardzo dużo istnień ludzkich. Choć historycy twierdzą, że tym razem jednak na polskich ziemiach nie pociągnęła za sobą licznych ofiar. Co innego w Rosji, gdzie zmarło około ćwierć miliona ludzi. Starano się robić ograniczenia sanitarne. I tak np. do Góry Kalwarii na żydowskie święta miały ściągnąć rzesze Izraelitów do miejscowego rabina. Stwierdzono, że taki tłumny zjazd wobec zdarzających się w kraju przypadków cholery jest niebezpieczny i może spowodować roznoszenie się choroby. Tym bardziej że nie było łatwo zabezpieczyć pielgrzymów w dostatecznie bezpieczny nocleg, a w nim trudno było o wodę i pożywienie odpowiednio zabezpieczone, a co ważne też zdezynfekowanie i utrzymywanie w czystości kloak. Warszawski gubernator zlecił władzom powiatowym zobowiązać rabina, aby nie przyjmował żydów spoza miasta. Poza tym zalecono sprawdzanie tożsamości osób podróżujących traktami do Góry Kalwarii. Zakazano wpuszczania do Góry wszystkich, którzy w nim nie mieszkają. Podobne zarządzenia dostało Piaseczno i inne miejscowości, gdyż przewidywano, że podróżni będą zawracać i będą chcieli zatrzymać się w okolicach Góry Kalwarii. Były też działania nieskuteczne. Chodziło o dezynfekcje kwasem karbowym. W prasie grzmiano: „Oto niedawno dr Winnicki w Warszawie miał chorą na ospę, którą leczył przez parę tygodni okładami z kwasu karbolowego (jest on doskonałym środkiem przy rozmaitych cierpieniach skóry). Cały pokój chorej był przesycony wonią tego kwasu. Działo się to podczas pauzującej już epidemii cholery w Warszawie. Chora zaledwie przychodząca do siebie po ospie, będąca jeszcze na ścisłej diecie, dostała cholery i umarła”. Ani więc teoria, ani praktyka nie uzasadniają dezynfekcji kwasem karbowym, jako środkiem ograniczającym szerzenie się zarazy. Nietrafna była też terapia opium, czyli chęć ograniczenia wypróżnień, skoro jad w nich tkwił i lepiej było je wydalić, a potem wzmocnić organizm substancjami, w takich przypadkach, skutecznymi.
Cmentarze choleryczne
Uznano, że zaraza przenosi się przez trupy zmarłych na cholerę i zarządzono, aby grzebano je w jednym miejscu, za miastem bez ceremonii pogrzebowej. Tymczasem nie zawsze przestrzegano tego prawa. Wydaje się, że wszystko zależało od zasobów finansowych rodziny i od tego, ile dostanie urzędnik państwowy, który napisze w zaświadczeniu czy ktoś zmarł na cholerę, czy na co innego i w związku z tym, czy może być pochowany na cmentarzu ogólnym, czy cholerycznym. Świadek tamtych czasów pisze również o innym przypadku łamania zasad: „Widziałem nawet dzieci ludzi obcych, które przez prostą ciekawość przychodziły w ten sposób oglądać nieboszczyków zmarłych na cholerę. Przed pogrzebem, w mieszkaniu zmarłego, a przynajmniej w domu, w którym trup leży, zbiera się grono krewnych i ciekawych, które godzinę i więcej czeka na rozpoczęcie obrzędu. Pogrzebowy pochód odbywa się środkiem miasta w trumnie niczym niezabezpieczającej od wydobywania się szkodliwych wyziewów. Liczny orszak otacza z bliska trumnę. Ale cały orszak kieruje się nie na ogólny cmentarz, lecz na cmentarz tak zwany choleryczny, gdzie zwykłym sposobem nieboszczyk obok innych cholerycznych pogrzebany zostaje. Po tym cholerycznym cmentarzu każdemu spacerować wolno”. Nie odpowiem na pytanie, gdzie był w Piasecznie (lub pod) cmentarz choleryczny. Znając historię cmentarza św. Wincentego na Bródnie, mogę się domyślać, dlaczego zniknął. Na początku była dywagacja, jakich wyznań ludzie tam są pochowani i kto ma utrzymywać cmentarz. Wyznaczono 240 rb. dla stróża, ale i tak zaczęły znikać krzyże, ogrodzenia mogił, a nawet znikła budka wartownika.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze