Mieszkańcy Piaseczna od dwóch tygodni żyją wydarzeniami, które miały miejsce w jednym z klubów muzycznych w centrum miasta. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Jacka Krupnika i apeluje, aby do momentu wyjaśnienia sprawy wstrzymać się z wydawaniem wyroków.
- Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Piasecznie. Jedyną osobą, która w wyniku zajścia, do jakiego doszło w nocy z 15 na 16 grudnia br., odniosła poważne obrażenia, jest Jacek K. Z pozyskanych informacji wynika, że Jacek K. zmarł w trakcie hospitalizacji. Prokuratura zleci wykonanie jego sekcji zwłok celem ustalenia przyczyny zgonu – informuje prok. Szymon Banna, rzecznik prasowy PO w Warszawie.
Prokurator dodaje, że dotychczas przeprowadzone dowody wskazują, że zdarzenie miało charakter bójki, a nie pobicia, co oznacza, że obie strony konfliktu były zarówno atakującymi, jak i broniącymi się.
W związku ze zdarzeniem pięć osób – trzech Ukraińców i dwóch Polaków- usłyszało zarzuty. Zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze w postaci dozoru Policji oraz zakazy kontaktowania się z innymi podejrzanymi i świadkami.
Trzy dni temu 58-letni Jacek Krupnik zmarł w szpitalu. Lekarze przez ponad 10 dni walczyli o jego życie. Niestety obrażenia były na tyle poważne, że nic więcej nie dało się zrobić. Ze wstępnych informacji wynikało, że zmarły miał między innymi krwiaki mózgu, poważne obrażenia płuc i nerek.
Wielu mieszkańców Piaseczna nie ma wątpliwości, że przy takich urazach jest jasne, że to było pobicie. Jednak, czy tak było, wykaże prowadzone śledztwo.
- Nie ma nadal dowodów, że to bijatyka była przyczyną śmierci Jacka Krupnika. Na razie nie możemy wykluczyć, że przyczyny były inne – powiedział Gazecie Wyborczej prok. Szymon Banna.
I dodaje, że kwalifikacja czynu może zostać zmieniona, bo bójka ze skutkiem śmiertelnym to dla prokuratury dużo poważniejsza sprawa.
Mimo zapewnień prokuratury i policji o rzetelnym prowadzeniu sprawy wyjaśniającej i dążeniu do prawdy sprawa budzi kontrowersje wśród mieszkańców Piaseczna.
Właścicielom Klubu mieszkańcy zarzucają, że twierdząc, iż organizują tylko imprezy zamknięte, kłamią, aby przykryć brak koncesji na alkohol. Dowodem na to ma być informacja zamieszczona przed tragicznym wydarzeniem w mediach społecznościowych, z której jasno wynika, że nie była to impreza zamknięta. Na plakatach promujących wcześniejsze wydarzenia też nie ma informacji, że są to imprezy zamknięte, a na plakatach widnieje informacja, że podawane są drinki.
- Ja nie mogę zrozumieć tego, co mówią ci ludzie z klubu, że oni mają tylko imprezy zamknięte. Ja tam wchodziłam za każdym razem. I bawiłam się , ale naprawdę tam było łatwo się dostać. A jeśli chodzi o alkohol ,nie pamiętam, żeby barman mi powiedział, nie serwujemy – mówi mieszkanka gminy Piaseczno, która chce zachować anonimowość.
Urząd Gminy dwukrotnie zawiadamiał KPP Piaseczno o podejrzeniu sprzedaży alkoholu bez zezwolenia w tym klubie. Ostatni raz 20.11.2023 roku.
- Potwierdzam, że posiadamy koncesję na sprzedaż alkoholu na imprezach zamkniętych. Na początku października policja prowadziła już w tej sprawie dochodzenie wszczęte na wniosek urzędu gminy, które po przedstawieniu koncesji zostało umorzone. Prowadziliśmy imprezy zamknięte, lecz owszem czasem zdarzało się, że w klubie przebywały osoby z zewnątrz, ale byli to znajomi personelu lub moi. Na naszych plakatach widnieje napis o zaproszeniach do odbioru na wejściu. Takie zaproszenie było wydawane po sprawdzeniu, czy dana osoba jest na liście. – mówi Anna Nowakowska, właścicielka klubu przy Puławskiej.
Nowakowska dodaje, że wielokrotnie osoby, które nie były wpuszczane awanturowały się.
- Pamiętam zdarzenie. Pani wraz z towarzystwem po takiej odmowie wdarła się siłą do lokalu i na schodach rozpyliła gaz łzawiący. Wezwana policja niestety nie ukarała tej pani – mówi właścicielka.
Mieszkańcy zarzucają policji, że przymykali oko na to, co się dzieje przed Klubem i w jego bliskiej okolicy.
- Tamtędy strach przejść w piątek wieczorem. Widziałam, że policja stoi, ale nigdy nie widziałam, żeby cokolwiek robili z tymi, co się awanturują – mówi mieszkanka Piaseczna.
Zwróciliśmy się do policji z prośbą o informację czy przeprowadzała interwencje w okolicy lokalu. Otrzymaliśmy następującą odpowiedź.
„W odpowiedzi na Pani zapytanie dotyczące interwencji informuję, że w oparciu o zapis w Systemie Wspomagania Dowodzenia w okresie od 1 stycznia do 19 grudnia 2023r w obrębie ulic Puławska 30, ul. Puławska 30A oraz Młynarska 1 odnotowano 38 zgłoszeń ( 1357 na terenie całego miasta Piaseczna)".
a) 6 interwencji odnośnie bójek i pobić; (59)
b) 3 interwencje odnośnie przestępstw narkotykowych; (64)
c) 9 interwencji odnośnie spożywania alkoholu; (224)
d) 12 interwencji odnośnie zakłócania porządku publicznego; (960)
e) 1 interwencja dotyczyła zniszczenia mienia na szkodę sklepu BEST MARKET; (33).
Od 1 stycznia do 21 grudnia 2023r w związku z interwencjami w rejonie ww. ulic wystawiono:
- 9 mandatów karnych w tym 8 mandatów porządkowych za wykroczenie z art. 43' Ustawy o Wychowaniu w Trzeźwości i Przeciwdziałaniu Alkoholizmowi, a pouczono 1 osobę;
- zatrzymano 8 osób w tym 2 osoby doprowadzono do Pomieszczenia dla Osób Zatrzymanych celem wytrzeźwienia.”
Anna Nowakowska właścicielka Klubu Muzycznego przy Puławskiej 30A podtrzymuje, przedstawioną uprzednio relacje personelu co wydarzyło się feralnego 15 grudnia. Dodaje, że wszyscy pracownicy łączą się w bólu z rodziną i przyjaciółmi zmarłego.
- Na koniec pragnę poinformować, że wobec zaistniałej sytuacji zapadła decyzja o permanentnym zamknięciu klubu – mówi na koniec właścicielka.
Apelujemy o zachowanie spokoju i nieferowanie wyroków, choćby ze względu na pamięć o zmarłym Jacku Krupniku, ale także ze względu na jego najbliższych. Nad sprawą pracuje prokuratura, która przedstawi fakty, a sąd wyda wyrok.
Redakcja Przeglądu Piaseczyńskiego składa rodzinie prezesa Jacka Krupnika wyrazy głębokiego współczucia.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze