„W tym powiecie nie ma pracy... dla ludzi z moim wykształceniem” – powiedział pewien pan po wyjściu z Powiatowego Urzędu Pracy w Piasecznie. I wcale nie był to żaden Ferdek czy inny Badura.
Przedstawiamy kolejny artykuł dotyczący zastanawiających, dziwnych, niekiedy zabawnych sytuacji z naszego powiatu. Dzisiaj na tapet wzięliśmy temat „obserwatorów” w Górze Kalwarii, intrygujących wymagań znajdujących się w ofertach urzędu pracy oraz psów, które nie mają wstępu do parków.
*
Ostatnio pisaliśmy o rajdowcach w Piasecznie, którzy za nic mają sobie zasady bezpieczeństwa i na jednym z parkingów próbują swoich sił w driftingu. Swoich kierowców ma również i Góra Kalwaria, aczkolwiek tam sytuacja wygląda nieco inaczej. Otóż niezwykle często późnym wieczorem na ulice miasta wyjeżdżają oni – „lokalni obserwatorzy”. W sportowych samochodach, z których zazwyczaj wydobywa się muzyka, patrolują rejon centrum. Ich „praca” polega na powolnej jeździe i dokładnej analizie każdej napotkanej osoby. Droga, którą zwykle przemierzają, tworzy prostokąt składający się z ulic: Piłsudskiego, Księdza Sajny, 3 Maja i Dominikańskiej. Trasę tę pokonują zazwyczaj dużą liczbę razy, w międzyczasie, gdy nie ma kogo obserwować, popisując się wydajnością silnika swojego auta. Taki oto pomysł na spędzenie wolnego wieczoru.
*
„Do pracy by się wzięli, a nie wożą się tylko” – powiedziałby któryś z mieszkańców. Trudno się nie zgodzić, aczkolwiek trzeba także zauważyć, iż ze znalezieniem pracy w naszym powiecie również może być problem. No... chyba że ktoś posiada dobrą znajomość języków orientalnych. Teraz na poważnie. Zerknijmy na oferty pracy, które na swojej stronie internetowej zamieszcza Powiatowy Urząd Pracy w Piasecznie. Propozycji dosyć wiele. Jaka praca mogłaby być ciekawa dla młodego, ambitnego, pełnego werwy człowieka? Może coś związanego z marketingiem bądź handlem? Zobaczmy. Ofert mnóstwo, problem jeden – wymagany język. Po kolei: wietnamski, wietnamski, urdu, pendżabski, wietnamski, hindi, turecki, chiński i tak ciągnie się to dalej. Jak na pracę za 1 000 złotych to dosyć srogie te wymagania. A skąd ten nagły wzrost zapotrzebowania na absolwentów sinologii, indologii itp. lub osoby, które mają zamiłowanie do nauki języków zupełnie obcych? Otóż tak naprawdę te oferty nie są wcale skierowane do bezrobotnych Polaków, w zasadzie wiszą na tej stronie tylko po to, żeby wisiały. Generalnie cała ta sytuacja związana jest z procedurą zatrudniania obcokrajowców w naszym państwie. Aby uzyskać zezwolenie na pracę dla obywatela państwa spoza UE, jego pracodawca musi wpierw zgłosić do odpowiedniego PUP chęć zatrudnienia pracownika na określonym stanowisku. Urząd będzie poszukiwał na to miejsce lokalnego kandydata, a gdy nikt chętny się nie zgłosi (trudno, żeby się zgłosił...), otwiera się dla pracodawcy droga do ściągnięcia do firmy cudzoziemca. To wszystko. Na koniec pozostaje tylko wyjaśnić, skąd się biorą te oferty w naszym powiecie. Odpowiedź prosta, wystarczą dwa słowa: Wólka Kosowska.
*
Zawsze można zająć się czymś innym np. wyprowadzaniem psów. Chociaż z tym też mogą łączyć się pewne trudności. Nie od dzisiaj wiadomo, że nasi czworonożni przyjaciele nie są zbyt mile widziani w parkach, w których ludzie zazwyczaj pragną z nimi spacerować. Takim miejscem jest np. Park Zdrojowy w Konstancinie-Jeziornie, gdzie na każdym kroku można się natknąć na tabliczki z napisem „zakaz wyprowadzania psów”. Podobny pomysł pojawił się w Piasecznie, co wywołało spore niezadowolenie części mieszkańców, a także wcześniej w Józefosławiu, który „na osłodę” stworzył specjalny „dog park”. Plac zabaw dla piesków chciano wybudować również i w Konstancinie, ostatecznie jednak nic z tego nie wyjdzie. Dla zwierzaków zostają na razie tylko łąki. W każdym razie w parku jest czysto, aczkolwiek poza jego granicami już nie za bardzo – wystarczy przejść się np. uliczkami Skolimowa i człowiek zaczyna się zastanawiać, czy nie powinno się w ogóle zakazać posiadania psów... A rozwiązanie jest bardzo proste – zamiast zakazów wystarczyłoby edukować właścicieli czworonogów i zachęcać ich do dbania o czystość poprzez np. ustawianie koszy z torebkami. Do tego kontrola. Gdy człowiek raz posprząta po swoim zwierzaku, wejdzie mu to w nawyk, a wtedy i park będzie czysty, i ulice także.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze