W 2023 roku piaseczyńska Straż Miejska przyjęła blisko 270 zgłoszeń związanych z bezdomnymi zwierzętami. Wiele z nich trafia do schroniska Na Paluchu, które w ramach współpracy z gminą Piaseczno otrzyma z programu nawet 550 tys. złotych. Jednak program ten ma także na celu zapobieganie bezdomności czworonogów. Zresztą akcja darmowego chipowania oraz bezpłatnej sterylizacji i kastracji psów oraz kotów cieszy się w gminie ogromnym powodzeniem wśród mieszkańców, a miejsca dla pupili w lecznicach, wykonujących zabiegi, rezerwowane są w tempie ekspresowym. Na ten cel miasto przeznaczyło w programie 170 tys. złotych.
Zdaniem radnej i sołtyski Wólki Kozodawskiej Joanny Morawskiej kwota ta mogła by być wyższa. – Zwierzęta niezachipowane trafiają do schroniska, za co ponosimy ogromny koszty, a potem wcale nie jest tak łatwo, żeby zwierzaka ze schroniska adoptować. Wiem to, bo sama przez taką procedurę przechodziłam – podkreślała. – Nawet w mojej miejscowości są obecnie dokarmiane koty wolno żyjące, które powodują depopulację ptaków. Pytanie kto i w jaki sposób ma dokonać tego, że te zostaną odłowione, wykastrowane i zaczipowane, żeby nie mogły się dalej rozmnażać, bo to będzie potęgować problem. Mieszkańcy zgłaszają też, że możliwość darmowego zachipowania i wykastrowania zwierzęcia bardzo szybko znikła, po tym, jak gmina poinformowała o akcji – dodała Joanna Morawska.
Bezdomności nie ma?
– Kwota na sterylizację w stosunku do roku ubiegłego i tak jest wyższa, bo dołożyliśmy 30 tys. zł oraz uzyskaliśmy 20 tys. dofinansowania z urzędu marszałkowskiego – tłumaczył Jacek Anczarski, komendant Straży Miejskiej w Piasecznie. Z kolei wiceburmistrz Hanna Kułakowska-Michalak wyjaśniła, że koty wolno żyjące są potrzebne, co potwierdzają specjaliści, z którymi gmina współpracuje. – W dużym stopniu panujemy nad tym, co się z nimi dzieje. Jesteśmy na bardzo dobrej drodze jeżeli chodzi o kontrole wolno żyjących kotów na terenie miasta i gminy. W tej chwili nie mamy więcej środków na akcję czipowania, kastraci i sterylizacji na ten rok, ale można o nie wnioskować – powiedziała Hanna Kułakowska-Michalak.
Wiceprzewodniczący rady miejskiej Michał Rosa ocenił, że program jest bardzo skuteczny i dzięki niemu problem bezdomności zwierząt w gminie przestał istnieć. – Nie mamy watah psów, nie ma skupisk kotów wolno bytujących, które powodowałyby dyskomfort u mieszkańców. Sam adoptowałem kocura wolno żyjącego w listopadzie ubiegłego, roku i udało się go uratować. Zgodnie z procedurą został wykastrowany. Każdy chce ratować takie zwierzę, ale nie zawsze należy to robić – podkreślał, prosząc urzędników o przygotowanie pigułki wiedzy na temat kotów wolno żyjących. Hanna Kułakowska-Michalak zapowiedziała, że takie opracowanie pojawi się najszybciej, jak to tylko możliwe.
Wyleczą i dokarmią
W ramach gminnego programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi mieszkańcy mogą zgłaszać straży miejskiej i to przez cały rok koty wolno żyjące, wymagające kastracji lub leczenia. Ponadto przewiduje on środki na dokarmianie tych zwierząt.
Według specjalistów, na których powołuje się gmina, koty wolno żyjące są potrzebne do walki z gryzoniami. Ponadto powinno się je pozostawić w środowisku, w którym bytują, gdyż w schronisku po prostu się nie odnajdują. Lokalnie można jednak znaleźć przykłady udomowienia takiego „dzikiego” zwierzęcia. – Od miesięcy dokarmialiśmy wychudzoną kotkę, która kręciła się w rejonie stadionu miejskiego przy u. 1 Maja. Dzięki współpracy ze strażą miejską udało się ją wysterylizować, czego dowodem jest wycięcie w uchu – opowiada pan Krzysztof. – Po tym, jak kotka doszła do siebie, wypuściliśmy ją na wolność, jednak z każdym dniem podchodziła do nas coraz bliżej. Rok temu weszła do naszego domu i tak już została. Okazało się, że w tym dzikim kocie drzemał prawdziwy pieszczoch – dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze