Reklama

Lata 50. XX w. – opowieść o początkach piaseczyńskiego liceum – część II

Lata 50. XX w. – opowieść o początkach piaseczyńskiego liceum – część II

Opowieść Jadwigi Słowińskiej-Samek:
Był marzec 1951 roku. Ulicą Kauna szedł młody człowiek, aktywista ZMP. Pełnił w szkole funkcję przewodniczącego międzyklasowej organizacji ZMP. Funkcja ta dawała pewne przywileje, jednym z których była możliwość uczestniczenia w radach pedagogicznych. Młody człowiek, którego na użytek tekstu nazwiemy Iksem (nazwisko znane redakcji), z chęcią korzystał z przywilejów i miał wpływ na wystawiane uczniom oceny ze sprawowania. Jakimi kryteriami się kierował? Na przykład: pochodzenie społeczne, postawa ideologiczna, przynależność do Sodalicji Mariańskiej, maniery, kolor skarpetek lub długość włosów...
Na jednej z rad pedagogicznych Iks oświadczył, że w szkole działa grupa wywrotowców, która nie ma czasu na rozwój prawidłowych postaw społecznych, ale ma czas na zabawę! Iks przedstawił radzie członków tej grupy i stwierdził, że należy się poważnie zastanowić nad sensem dopuszczenia ich do matury. Zrobiło się duszno i nieprzyjemnie.
Do grupy „przestępców” z klasy XI należeli m.in.: Jadwiga Słowińska, Zbyszek Staniszewski, Iza Tomczykówna, Adolf (Dolek) Uliasz, Alusia Przedpełska. W rezultacie uchwałą rady pedagogicznej prawie połowie klasy obniżono stopnie ze sprawowania do czwórki, co było jednoznaczne z niedopuszczeniem do egzaminu maturalnego.
Wszyscy stawili się przed dyrektorem szkoły – Stanisławem Strzyżewskim. Dyrektor Strzyżewski był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Z natury spokojnym i zamyślonym. Cenił sobie klarowną i przyjazną atmosferę pracy. W szkole uczył przedmiotu o nazwie „Wiedza o Polsce i świecie współczesnym”. Należał do partii. Gdyby nie należał, to zapewne nie uczyłby w szkole i nie byłby jej dyrektorem.
Całe to zajście bardzo go zasmuciło, tym bardziej że publiczne podważanie oceny natury moralnej w czasach szalejącego stalinizmu było niebezpieczne. Przecież każdy przejaw zdrowego rozsądku mógł wzbudzić podejrzenie w oczach wyznawców nowej i najlepszej władzy. Dla takiej władzy dylemat sumienie czy więzienie nie jest dylematem, jest okazją do pokazania siły.
Po zlikwidowaniu ZHP w 1950 roku najbardziej hołubioną przez reżim organizacją młodzieżową w Polsce stał się właśnie Związek Młodzieży Polskiej. Zetempowcy działali w szkołach. Byli przygotowywani do służby na specjalnych politycznych kursach. Tam przechodzili pranie mózgów. Nasz piaseczyński Iks należał do tych zdolniejszych i bardziej wypranych prymusów.
Sprawa grupy uczniów nabrała rozgłosu w całym Piasecznie. W szkole wrzało. Rodzice się denerwowali. Na uczniów padł blady strach. Ale cudem jakimś nauczyciele przebudzili się z myślowego osłupienia i podjęli rzeczową dyskusję. Zaczęto stawiać racjonalne pytania i podawać argumenty. Co się właściwie stało?! Iks szedł ulicą Kauna i usłyszał w jednym z domów dźwięki fortepianu. Ktoś grał tango, a ktoś tańczył, śpiewał. I Iks rozpoznał przez uchylone okno swoich kolegów z klasy. I co zobaczył? Czy działalność antypaństwową, o której teraz trąbi na zebraniach?
A kim jest właściwie Iks? – ostro zapytała Irena Dobrowolska, wychowawczyni klasy XI.
Pani Dobrowolska była pięknym człowiekiem i wspaniałą nauczycielką. Uczyła języka angielskiego. Będąc Żydówką, musiała uciekać przed Holokaustem za ocean. Ale po wojnie wróciła do Polski, aby móc pracować w polskiej szkole. Uczniowie ją bardzo lubili i szanowali.
I to właśnie ona pierwsza zareagowała na zachowanie Iksa. Oświadczyła, że nie zgadza się, aby uczeń, który ma mierne wyniki w nauce i nie rozumie swoich obowiązków wobec szkoły, stawiał wszystkich w tak kompromitującej sytuacji. Podobne zdanie wyraziła Irena Sobczak – polonistka. Mając solidne wsparcie, dyrektor Strzyżewski z ulgą zdecydował, że „wywrotowcy” zostają oczyszczeni z zarzutów i mogą przystąpić do egzaminu maturalnego.
Tu warto zauważyć, że matura we wczesnych latach powojennych była – w porównaniu z dzisiejszym egzaminem – wyjątkowo trudnym doświadczeniem. Wszyscy uczniowie musieli zdawać egzamin z języka polskiego i matematyki (pisemny i ustny), a następnie z fizyki, historii i nauki o społeczeństwie (tylko ustny). Na egzamin ustny wchodziło się trójkami. Uczniowie losowali pytania i mieli parę minut na przygotowanie się do odpowiedzi. Zdarzało się, że w komisji egzaminacyjnej zasiadał tzw. „czynnik społeczny”. Byli to kontrolerzy świadomości ideowej maturzystów. Najczęściej sami nie mieli matury, więc nie zawsze rozumieli znaczenie pozytywnej oceny na świadectwie dojrzałości.
Wszyscy uczniowie z tego rocznika – a wśród nich i Jadwiga Słowińska – zdali maturę bez problemu. A jak ją zdał Iks? Nie wiadomo, bo na egzamin ustny wszedł sam. Nikt z uczniów nie był świadkiem poziomu jego odpowiedzi. Szybko wyfrunął z Piaseczna. Ponoć błyskawicznie dostał się na studia i po ich ukończeniu został wziętym... prokuratorem. Dyktatura potrzebowała swoich prokuratorów. – Tak zakończyła swoją opowieść pani Jadwiga Słowińska-Samek.
Stanisław Strzyżewski był dyrektorem szkoły do 1953 roku, po nim przez rok pełnił tę funkcję Wiktor Korniszewski, od 1954 roku do 1958 roku Kazimierz Lewkowski. 1 maja 1959 roku objęła stanowisko dyrektora Aniela Andryszczak, zmarła w sierpniu 1961 roku. Trumna z jej zwłokami była wystawiona w nowym budynku szkoły.
W latach 1954-1958 rozpoczęto starania o budowę nowego budynku. Budowa trwała tylko dwa lata i już 31 stycznia 1958 roku LO przeniosło się do nowego budynku. W marcu tego roku dołączyła duża grupa młodzieży ze Szkoły Podstawowej nr 1. Pierwszym dyrektorem szkoły podstawowej został Romuald Veidt. Ale to już inna opowieść.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama