Przedstawiamy pierwszą część wywiadu z księdzem Tomaszem Sadłowskim.
Ksiądz Tomasz Sadłowski to postać doskonale znana większości mieszkańców Góry Kalwarii. Od wielu lat w Zgromadzeniu Marianów. Obecnie przebywa na misji w Kazachstanie, gdzie pełni rolę opiekuna Oratorium Dobrego Pasterza w Karagandzie. Prywatnie miłośnik gór, dobrej muzyki, kawy i poezji.
Rafał Lipski: Jak to się stało, że wyjechał ksiądz do Kazachstanu?
Ks. Tomasz Sadłowski: Trzy lata temu widziałem potrzebę zmiany, w parafii, w której dotychczas byłem, kończyła się pewna historia. Zgłosiłem, że właśnie widzę koniec tego etapu w Górze Kalwarii. Wyszła wtedy taka sytuacja, że zachorował jeden z księży, którzy pracowali w Kazachstanie. Był bardzo poważnie chory i właściwie musiał w trybie natychmiastowym wracać do Polski. Wobec tego w naszej parafii w Karagandzie został tylko jeden ksiądz i była potrzeba, żeby ktoś do niego dołączył, żeby nie był sam. I ja się zgodziłem. Pojawiła się propozycja, wtedy akurat tego dnia czytałem ewangelię, że „jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie” i tak sobie założyłem, pojechałem.
RL: Jakim krajem jest Kazachstan?
TS: Kazachstan jest bardzo duży obszarowo, a także bardzo mało zaludniony, to znaczy, że jest ogromnie dużo pustych przestrzeni, czyli stepów, aczkolwiek step stepowi nierówny i ma on w sobie tak dużo piękna, bo na północy jest inny, w centralnym Kazachstanie jest inny, w zachodnim inny, na południu również. Jest to kraj, który ulega ogromnym przeobrażeniom w ostatnim czasie i właściwie ciągle nie wiadomo, co będzie w przyszłości. Kraj postkomunistyczny, w którym jakby cały czas czuć to brzemię imperium radzieckiego i państwo, które jest wielokulturowe. Dominuje tam islam, natomiast to, co jest ogromnym atutem, nawet można powiedzieć pewnym wzorem dla innych krajów, to fakt, że istnieje rzeczywiście na poziomie oficjalnej polityki państwa takie poszanowanie kultur.
RL: Z jednej strony jest to kraj, w którym żyją biedni ludzie, z drugiej zaś wydaje się tam ogromne pieniądze np. na działalność klubów piłkarskich.
TS: Rzeczywiście. Kazachstan jest na liście krajów mało zamożnych, natomiast, kiedy przylatuje się do Astany, ląduje się na nowiutkim lotnisku i widzi się ultranowoczesne miasto, które powstało 15-20 lat temu. Są same wieżowce, stara część miasta właściwie nie funkcjonuje, jest w cieniu tej nowoczesnej części. Można pojechać do kurortu na północ po pięknej autostradzie i być zdziwionym – drogi są świetne, wszystko jest doskonałe, aczkolwiek jak pojedzie się gdzieś dalej, to będzie diametralnie inaczej. Drogi będą zupełnie inne, poziom materialny, wygląd miast również. Dysproporcje są przeogromne, to znaczy, że jest ogromnie bogata grupa ludzi i wielka bieda. Bierze się to z braku tak zwanego społeczeństwa obywatelskiego, czyli sytuacji, w której obywatele czują odpowiedzialność i wiedzą, że mają różne możliwości działania – mogą założyć stowarzyszenia, organizacje, mogą starać się o jakieś dofinansowanie ze strony państwa. Tam tego nie ma, to nie funkcjonuje. Natomiast bieda graniczy z bogactwem.
RL: Wy w Oratorium Dobrego Pasterza w Karagandzie staracie się tę biedę czynić mniej odczuwalną.
TS: To jest właściwie ta nasza działalność. To, że oratorium służy biednym, między innymi, ponieważ nie tylko, wynika z tego, że nasza parafia znajduje się na terenie dzielnicy, gdzie po prostu jest trochę takich biednych ludzi, patologii i my w pewien sposób próbujemy temu zaradzać. Młodzież, dzieciaki chcą do nas przychodzić, dobrze się czują. I to jest też dowód na to, co mi się bardzo podoba, że rzeczywiście ta idea oratorium, która została wypracowana we Włoszech, czyli w warunkach europejskich, w XIX wieku, się sprawdza. Miejsce, które ma w sobie te elementy, że to ma sens i że łączy się z naszym spojrzeniem na działalność misyjną w ogóle, to bardzo pasuje do kontekstu misyjnego. Nie tylko sama ewangelizacja, nie samo działanie charytatywne, ale wszystko razem współgrające. I jest to wdzięczne, naprawdę fajne, gdy np. pierwszy raz wieziesz dzieci do kina. Kiedy wyjechaliśmy na Światowe Dni Młodzieży, prawie połowa naszej grupy pierwszy raz w życiu leciała samolotem. Posiadasz taką radość, gdy wiesz, że oni by nigdy nie byli w stanie uzbierać takich pieniędzy, bo nie stać ich na to. Niektórzy nawet z kieszonkowych sobie odkładali, żeby potem mieć na okulistę, bo oni nie mają takich pieniędzy.
W następnej części wywiadu ksiądz Tomasz Sadłowski opowie naszym Czytelnikom o znanej już w całej Polsce historii Saszy, o atmosferze w czasie Światowych Dni Młodzieży, swoim okresie pracy w Górze Kalwarii oraz planach na przyszłość. Zapraszamy!

Napisz komentarz
Komentarze