Przypomnijmy, pod koniec czerwca w rejonie ulicy Puławskiej i Geodetów doszło do fatalnych w skutkach zdarzeń z udziałem dwóch łosi. Oba zwierzęta dosłownie nadziały się na ogrodzenie z ostrymi elementami. Jednemu łosiowi udało się oswobodzić, ranne zwierzę zostało jednak potrącone przez samochód. Drugi z łosi rozpruł się na ogrodzeniu. Oba trzeba było uśpić. O sprawie informowaliśmy w artykule Koszmarny los łosi, które krążyły przy ul. Puławskiej i Geodetów. Zawiedli ludzie?
Do podobnych zdarzeń dochodziło wcześniej m.in. w Konstancinie-Jeziornie. W lutym tego roku łoś „rozrabiał” w ogrodzie na jednej z posesji w Górze Kalwarii. Młody osobnik porożem demolował trampolinę, a ogród opuścił dopiero po około dwóch godzinach.
Dziki widziane były przy rynku w Piasecznie, a lis nieopodal, bo w rejonie piaseczyńskiego sądu. Mieszkańcy zastanawiają się, skąd obecność dzikich zwierząt w tak gęsto zamieszkałych terenach.
Płoszymy je z lasu
Jak wyjaśnia Dawid Fabjański z Animal Rescue Poland, zauważalna jest częstsza obecność dzikich zwierząt na terenach miejskich, ale przyczynia się do tego człowiek. – Coraz bardziej wchodzimy z zabudowaniami w domy tych zwierząt. Budujemy się w lesie, w dodatku widząc obecność tych zwierząt niepotrzebnie je dokarmiamy, zachęcając je do wracania do naszych domostw po pożywienie – wyjaśnia Dawid Fabjański. – Poza tym płoszymy je z lasu, choćby wchodząc do niego z psem, puszczonym luzem. Szczekanie psa może wystraszyć łosia. Dzikie zwierzę wpada w popłoch i wówczas może właśnie pojawić się w terenie dla niego nieodpowiednim. Poza tym oznaczony przez psa teren dla sarny czy łosia może oznaczać teren niebezpieczny – dodaje.
Jak wyjaśnia ratownik Animal Rescue Poland, do wychodzenia poza swoje naturalne środowisko dzikie zwierzęta mogą też zmuszać anomalia pogodowe. – One oddziałują także na zwierzęta, które mogą szukać życia gdzie indziej, na przykład z uwagi na dostęp do wody – podkreśla.
Kto spotyka w lesie dzika...
Warto wiedzieć, że zbyt bliski kontakt z dzikimi zwierzętami może być dla nas wręcz niebezpieczny. – Ludziom wydaje się, że łoś jest ślamazarny, a prawda jest taka, że porusza się dość szybko. Może nas kopnąć, poranić, a gdy już dopadnie ofiarę, to musi ją zabić – podkreśla Dawid Fabjański.
Z kolei dokarmianie lisów, co niestety się zdarza, to nie tylko zagrożenie dla tych zwierząt, które mogą stracić instynkt polowania. Mogą nas ugryźć i zarazić wścieklizną. Natomiast w przypadku dzików, które mogą ważyć nawet 300 kg, można skorzystać z rady z wiersza Jana Brzechwy: „kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka”, o ile takowe rośnie w pobliżu. Najczęściej wystarczy jednak nie straszyć tych zwierząt i po prostu zejść im z drogi.
Napisz komentarz
Komentarze