Pan Misiewicz jest zadowolony. Drodzy czytelnicy, nie wiem jak Wy, ale ja doszedłem do wniosku, że urodziłem się tylko i wyłącznie po to, by p. Misiewicz był zadowolony. I mam już w życiu tylko jedno zadanie – zrobić wszystko, aby Prezes i cała masa Misiewiczów była zadowolona, bo inaczej grozi mi cały zestaw kar. Okazało się, że żyjemy w cudnym kraju i to wszystko dzięki „dobrej zmianie”. USA, gdzie wciąż żywy jest amerykański sen – „od pucybuta do milionera” to przy Polsce małe miki. U nas z pomocnika aptekarza na... no, dokładnie, nie wiadomo w kogo się zmienił, ale jest blisko p. Macierewicza i kosi pieniądze, o których my, małe suwerenki, możemy tylko pomarzyć, a nie zapominajmy o złotych orderach. A wszystko dzięki Patriocie Roku, p. Macierewiczowi. I znowu dokładnie nie wiadomo za co ten dostojny tytuł ponieważ mgła tajemnicy otacza tę nominację. Tytułem Patriota Roku im. Kazimierza Odnowiciela został nasz minister obrony uhonorowany 22 października w sali Opery Krakowskiej w czasie II Dnia Patrioty organizowanym przez Stowarzyszenie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz wydawnictwo „Biały Kruk”. Można się tylko domyślać, ale wydaje się, że ten tytuł p. Macierewicz otrzymał „za całokształt” swojej działalności oraz za budowę sił terytorialnych, które są oczkiem w głowie pana ministra. Niestety, nie każdy patriota może wejść na salę, ponieważ obowiązuje rezerwacja choć sama impreza jest w zamyśle imprezą otwartą i wstęp jest wolny... Wspominałem już w swoich felietonach o pozorach i mąceniu prawda? Nic się nie zmieniło. I mnie się to bardzo podoba, bo ja bardzo lubię, gdy władza jest stabilna w swoich poglądach. I bardzo cenię wybór p. Macierewicza na tego największego z patriotów. Ostatnio odszedł i został pochowany (nomen omen) w Krakowie p. Andrzej Wajda, ale... On całe życie nauczał historii Polski, ale tej niewłaściwej jak się okazało, a poza tym co to za reżyser? Porównywany do jakiegoś Kurosawy, Felliniego... a kim są, na miłość boską, ci panowie? I do tego chyba z zagranicy, a przecież powszechnie wiadomo, że dobre tylko polskie jest. Albo jakiś Wałęsa? Podobno facet jakiś płot przeskoczył, też mi patriota... I mógłbym tak długo, bo przed nastaniem nam jaśnie panujących mieliśmy jednak tych paru patriotów, ale... okazało się, że to tylko plotki były. Okazało się również, że całą historię Polski można do kosza wyrzucić, ale na szczęście już jest pisana całkiem nowa i choć jeszcze pisać nie skończyli, to przecież „nie od razu Rzym zbudowano”, a mają na to jeszcze przynajmniej trzy lata.
Zmieniło się coś jeszcze – teraz do patriotów nikt nie strzela, nie zamyka w więzieniach, nie pozbawia ich pracy (wręcz przeciwnie, czeka na nich praca na najwyższych stanowiskach) i do tego dzisiejszy patriota zarobki ma niebotyczne. Jedno mnie w tym wszystkim martwi. W Madrycie wroga nam policja pobiła naszych patriotów spod znaku Legii, a p. Błaszczak NIC z tym nie zrobił, nie ocalił, z pierdla nie wyciągnął i orderu nie dał. Chociaż... z tymi orderami to jeszcze nie wiadomo.

Napisz komentarz
Komentarze