Za nami manifestacje i marsze z okazji Dnia Niepodległości. Z żalem, ale jednak trzeba było porzucić nocne występny na ulicach stolicy. Wygraliśmy z Rumunią, a Lewandowski znowu pokazał klasę. „Klasę” w czasie marszu pokazali również narodowcy. To nie moje stwierdzenie, ale jest niezwykle trafne i bardzo mi się podoba: „Narodowcy umówili się na Facebooku, by się spotkać i spalić flagę z logo Facebooka po to, by pokazać potem fotki na Facebooku”. Spalili również flagę narodową Ukrainy. Jak znam życie, za jakiś czas, w Ukrainie, znajdzie się paru chętnych i spalą polską flagę, co z kolei wywoła oburzenie naszych narodowców i... I wystąpi publicznie p. Macierewicz z dronem w ręku i zacznie nawoływać do obudzenia w nas uczuć patriotycznych. Niestety, coś jest nie tak z komunikacją pomiędzy panem ministrem i narodowcami, bo uczucia patriotyczne kojarzą im się z burdami, paleniem flag i biciem każdego, kto mówi albo wygląda, jakby urodził się gdzie indziej niż w Polsce. To bicie obcych próbuję nawet zrozumieć. Wynika to z ograniczenia wiedzy i dość ciasnego umysłu, ponieważ nie mają oni zbyt wielu okazji do kontaktów z ludźmi z innych krajów. Jedyną okazją są wyjazdowe mecze piłki nożnej. Nie muszą wyjeżdżać sami, a wtedy się mniej boją. W sposób zorganizowany umieszcza się ich w autobusie, który opuszczają dopiero na miejscu, więc spożycie alkoholu nie ma specjalnie znaczenia i wysiadają tam, gdzie wysiąść powinni. A wtedy są mniej zagubieni w obcym świecie. Tu jednak zdarzają się pewne problemy (tak jak ostatnio w Bukareszcie), ponieważ na miejscu ktoś się może do nich odezwać w języku dla nich niezrozumiałym, a to rodzi frustrację. Tym razem okazali frustrację w bukaresztańskich barach i znowu, zła rumuńska policja zatrzymała sześciu naszych patriotów. Reszcie udało się jakoś uciec. A potem znowu autobus i wreszcie wysiadka na polskiej ziemi, gdzie piwo i wódka mają lepszy (bo nasz, rodzimy) smak.
Na łamach „Przeglądu Piaseczyńskiego” pisałem już na ten temat i przyznam się, że chyba nie do końca rozumiałem działania rządu, który nie przeciwstawia się w ostry sposób działaniom narodowców. A teraz rozumiem – chodzi o tolerancję. Przecież ci młodzi chłopcy i dziewczęta spod znaku falangi wciąż podejmują próby poznania nieznanego. Na razie przerasta to ich percepcję, ale... przecież próbują. Wyjeżdżają za granicę (na razie nie poznają muzeów i architektury obcych miast, a wyłącznie stadiony), poznają na ulicach nieznajomych (czasem poprzez bezpośredni kontakt fizyczny), spożywają potrawy z innych części świata (a kupują je u tych których nienawidzą – są dobrym ludźmi)... Bądźmy cierpliwi, dajmy im więcej czasu, a i młodość ma swoje ograniczenia. Rząd to rozumie i wspomaga naszych patriotów, jak może – dobra zmiana.

Napisz komentarz
Komentarze