Rynek, czyli plac Marszałka Józefa Piłsudskiego to serce miasta Piaseczna. I jak w każdym mieście miejsce, które kryje wiele tajemnic. Są tu miejsca związane z dawnymi mieszkańcami Piaseczna, których historii nie da się opowiedzieć do końca. Takim miejscem/domem jest kamienica zwana kamienicą Bendera.
Kamienica Bendera
Ciekawe, że do dziś wskazując tę kamienicę nazywa się ją właśnie tak - Bendera. Po wojnie były tu różne instytucje, najdłużej komenda Milicji Obywatelskiej. Dom pobudował Izrael Bender wraz ze swoją żoną Bajlą Mindla. Bender najpierw prowadził handel alkoholem w domu Hofmanów przy ul. Kościuszki 4, tam mieszkał. Tak się dorobił ponoć na tym handlu, że pobudował dom przy rynku, jak twierdził śp. Staszek Hofman mieszkaniec domu pod adresem Kościuszki 4. Tu była przed wojną restauracja i handel alkoholem mógł przynosić niezłe zyski. Ale nie to mnie intrygowało. Niemcy po wkroczeniu do Piaseczna we wrześniu 1939 robili zdjęcia szczególnie rynku i widać było na nich dom Bendera nietknięty działaniami wojennymi. To dziwiło mnie bardzo, bo w innej części miasta wiele domów było zniszczonych. Dziwiło dlatego, że zdjęcia późniejsze pokazują dom przy ul. Kościuszki 1 z wypalonymi lokalami. Czyli pożar kamienicy nie nastąpił w czasie walk o Piaseczno tylko później? Ewa i Włodzimierz Bagieńscy ciekawie wyjaśniają tę historię w swojej książce „Żydzi w Piasecznie w świetle archiwów miejskich”. Chodzi o to, że jak już Niemcy „rozgościli” się w Piasecznie to rozpoczęła się dewastacja domów żydowskich. Część domów spalono, część rozebrano i rozdano materiał rodzinom niemieckim. Kilka domów nagle zniknęło. Na początku wojny został rozebrany np. piętrowy hotel, dom stojący długim bokiem do rynku i przylegający do wschodniej pierzei. Jest na kilku zdjęciach i np. na zdjęciu z defilady „Sokoła” z lat 30. XX w. i nagle znika.

Jan Lafery prowadzi biznes w kamienicy u Bendera
Jan Lafery to dla mnie legendarna postać Piaseczna. Dużo ciekawostek znajdziemy tam, gdzie on się pojawia. Bohater budowy Domu Ludowego, czyli Starej Mleczarni i spotkania z prezydentem prof. Ignacym Mościckim w dniu, gdy prezydent kładł pierwszą cegłę pod Dom Ludowy. Po tej ceremonii prezydent wraz ze swoją świtą odwiedził Laferego w domu i zjadł u niego śniadanie, obejrzał nowe, wzorowo zmeliorowane pola. To był niezwykły zaszczyt dla prostego piaseczyńskiego rolnika i jego rodziny. Dziś, gdy patrzę na ruiny Starej Mleczarni to myślę o nim, ciągle jestem ciekawa, gdzie go los poprowadził. 8 lipca 1928 r. prezes Rady Ministrów Kazimierz Świtalski odznaczył piaseczyńskiego rolnika Jana Laferego Srebrnym Krzyżem Zasługi za organizowanie Kółek Rolniczych, budowę Domu Ludowego ze zlewnią mleka i prowadzenie gospodarstwa z doświadczalnym zasiewem zbóż. Jest i smutna część historii. Odnajduję Laferego w domu Bendera. Gdy Bendera w nim już być nie mogło. Prowadzi w 1943 r. Kaufhaus czyli Dom Towarowy tylko dla Niemców i nazywa się Johan Laferi, a na ul. Sierakowskiego 2, już nie Jan tylko Johan ma sklep spożywczy. Żydowi wojna odebrała dom, dała folksdojczowi, a komuniści po wojnie zatuszowali wszystkie te historie, bo lepiej żeby ich nie analizować? To co dziś zobaczymy przy pl. Piłsudskiego, czyli w rynku w Piasecznie to rekonstrukcja domu Bendera, bo po rozpoczęciu remontu budynku, okazało się, że stropy są do rozbiórki, fundamenty do wzmocnienia. Postawiono nowy budynek łudząco podobny do dawnego, czyli elewacja prawie identyczna, prawie. Losy Laferego czy Laferiego są nieznane, jak większości obywateli Piaseczna, którzy zostali wciągnięci na volkslistę, czyli udowodnili swoje niemieckie pochodzenie.

Jeszcze w 5 października 1942 r. Jan Lafery razem z Piotrem Kazubkiem i Janem Knedler zakładają Spółdzielnię Mleczarską i spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, co jest zanotowane w Dzienniku Ustawowym dla Generalnego Gubernatorstwa, a na początku roku Johan Laferi melduje się w księgach jako właściciel domu towarowego tylko dla Niemców. W dwa lata później znika z Piaseczna. Sądząc po losach pani Elżbiety Lange, Niemki mieszkającej w domu Poncyliuszów przy ulicy Sienkiewicza 5, gdzie prowadziła restaurację w 1943 r. i w 1944 r. nie wyjechała z Piaseczna z ludnością pochodzenia niemieckiego, los rolnika Laferego jest tajemniczy i wszystko o nim niepewne. Pani Lange pozostała w Piasecznie, ale była aresztowana i przesłuchiwana, szykanowana przez władze powojenne, jej życie było w niebezpieczeństwie. Uratował ją chłopak, któremu ona uratowała życie w czasie okupacji. Czy Jan i Johan to ta sama osoba? Nigdy się już nie dowiemy, bo analiza akt z tego czasu jest niemożliwa na dzień dzisiejszy? Może znajdzie się uparty historyk co zagrzebie się w stertach zakurzonych akt, jeśli je w ogóle znajdzie. Będzie znał kilka języków: polski, niemiecki, rosyjski, może będzie mu potrzebny angielski i wyjaśni losy bohatera trzech epok, co gościł prezydenta w swoim domu na śniadaniu.
Siedzę na piaseczyńskim rynku i otwieram książkę Ewy i Włodzimierza Bagieńskich na stronie 552 i czytam o Izraelu Benderze co handlował w swoim sklepie spożywczym bajglami (róg rynku i ul. Kościuszki) razem z żoną Bajlą i myślę o jego dzieciach Gitli i Abramie roczniki 1923 i 1925 i też nie znam ich losów. Autorzy książki wskazują następny adres Benderów ul. Nadarzyńska 4. Dom przy ul. Nadarzyńskiej 4. został dekadę temu rozebrany, ale znamy jego historię. Widocznie losy domów są prostsze.

Ślady nagrobków w płytach posadzki
I zaraz jak to pomyślałam przyszedł mi na myśl budynek kościoła św. Anny. Tu jest dopiero zagadka. Jak wiemy do roku 1794 zmarli w Piasecznie byli chowani na cmentarzy dookoła kościoła. Zwykli mieszczanie na pewno tak, ale były też osoby z piaseczyńskiej arystokracji, niektórych z nich grzebano w Warszawie, ale nie wszystkich. I tu przyszło mi na myśl, że zapewne są w kościele krypty, w których spoczywają wielcy Piasecznianie. Dlaczego ślady zniknęły? Co mnie zainspirowało do tego tematu? Tekst z 1914 roku historyka z Biesiady Literackiej, który napisał felieton o historii Piaseczna w kontekście zniszczeń wojennych pierwszej światowej wojny i użył następującego zdania: „ślady dawnych nagrobków przechowały się w płytach posadzki”. Jeśli takie ślady były, to dlaczego zostały zniszczone, zakryte nową posadzką? Czy są może gdzieś opisane? A może nawet ktoś sprzed kilku dziesięcioleci zrobił zdjęcia? Następna dziwna historia.

Napisz komentarz
Komentarze