Wywiad z panem Zygfrydem Mieczysławem Bińkowskim zrobiłam w lipcu 2016 roku. Pan Mieczysław opowiedział mi niemało ciekawych historii o rodzinach Bińkowskich i Paprockich, ale ja uważałam, że nie mam kompletu informacji do artykułu. Opowieść o domu przy ulicy Kościuszki 34 w Piasecznie odłożyłam na później.
W grudniu tego roku zdarzyło się, że przy ulicy Sienkiewicza rozbierano stary dom należący też do rodziny Paprockich, w którym od lat był zakład krawiecki pana Ryszarda Zembrzuskiego i pewien kolekcjoner staroci i pasjonat historii Piaseczna przeszukał rumowisko i... znalazł stylową tabliczkę z interesującym napisem – „Sklep spożywczy chrześcijański – M. Paprocka”. Tabliczkę wykonał, jak sądzę, przed 1939 rokiem pan Radzikowski, tabliczka jest cenną pamiątką dla miasta Piaseczna i dowodem na to, że tradycje kupieckie w rodzinie Paprockich istniały od pokoleń. Szyld sklepu zaprezentowany na portalu społecznościowym wywołał duże zainteresowanie mieszkańców Piaseczna. Posypały się ciekawe informacje. Wiedziałam, że przyszedł czas na zaprezentowanie historii kamienicy przy ul. Kościuszki 34.
Do końca wojny był pod tym adresem drewniany, parterowy budynek, w którym mieściły się sklepy i przypuszczam, że stąd jest szyld. Po wojnie w 1946 roku Aleksander Bińkowski i Kazimierz Paprocki postanowili wspólnymi siłami rozebrać drewniak i postawić solidną kamienicę ze sklepami na froncie budynku. Budowa rozpoczęła się wiosną i już jesienią dom był gotowy do zamieszkania. Był to pierwszy przy Kościuszki skanalizowany dom, posiadający łazienki. Mieszkania ogrzewane były węglowymi piecami kaflowymi. Piece solidne i ładne stawiał zdun z Piaseczna nazywany przez wszystkich mieszkańców Niechno – „niech no mi poda...”. W oficynie budynku Kazik Paprocki uruchomił masarnię, do dziś mieszkańcy Piaseczna wspominają jego pyszne serdelki, pasztetową i najlepszej jakości mięso, a wszystko to sprzedawane w sklepie od frontu. Sklep mięsny był, stojąc twarzą do kamienicy, po prawej stronie od bramy, po lewej pani Bińkowska otworzyła sklep z przyborami krawieckimi. I tak by mogło być do końca świata, bo komu przeszkadzało to, że pasztetowa była pyszna? A sklep po lewej stronie dobrze zaopatrzony? Przeszkadzało oczywiście politykom. Około roku 1950 pani Bińkowska na święto pracy udekorowała wystawę z fantazją, w dekoracji przeważał kolor żółty i „czynnik polityczny” w mieście Piasecznie zadecydował, że to jest parszywa prowokacja i kontrabanda. Żółty to kolor papieski i widocznie pani Bińkowska woli papieża niż klasę robotniczą. I za karę zabrano jej koncesję na prowadzenie sklepu. Zaanektowano lokal i ulokowano w nim bar mleczny. Wtedy Aleksander Bińkowski zatrudnił się w Spółdzielni Inwalidów Podstołeczna jako krawiec i miał tam jak u pana Boga za piecem, bo podatków płacić nie trzeba było, pensja szła, szyli na obstalunek, czyli na miarę – garnitury, spodnie i marynarki. Chętnych klientów prywatnych i „państwowych” było dużo. Synowie Aleksandra – Edmund zwany Mundkiem, Mietek i Stefan chowali się zdrowo. Mietek rocznik 1935 poszedł do szkoły podstawowej w czasie wojny. Szkoła była wtedy w prywatnej willi przy ulicy Poniatowskiego, bo szkołę przy ulicy Świetojańskiej zajęli Niemcy. Mietek uwielbiać grać w piłkę nożną i wyrósł na najlepszego napastnika w piaseczyńskiej powojennej drużynie. W czasie wojny rodzina Bińkowskich wywędrowała z Piaseczna do ciotki Anieli Wysiadeckiej w Chylicach, gdzie było bezpieczniej niż w centrum miasta Piaseczna. Po wojnie można było wrócić do nowo wybudowanego budynku przy ulicy Kościuszki 34 i posłać dzieci do szkoły przy ul. Świętojańskiej. Szczęśliwe dzieciństwo – wakacje i kąpiele w Jeziorce, zabawy na plaży „na bielach” (na wprost ul. Staszica) i „na grabego” (Pólko), pierwsza miłość do Lilki ze Stefanowa, tej co jej Mietek nosił teczkę aż do domu, minęło. Przyszedł czas, gdy trzeba było pomyśleć o tym, co będą robić w życiu. I Mieczysław z Mundkiem postanowili otworzyć własną firmę. Produkowali gumowy element, z którego szewcy wykrajali podeszwy do butów. I to był strzał w dziesiątkę. Firma szła doskonale, popyt na produkt był ogromny, szczególnie wtedy gdy buty były na kartki. Mundek miał kontakty z urzędnikami, konfliktów z władzą nie było. Zawsze, jak mówi pan Mieczysław, można było wypić „kawę” z panią inspektor ze skarbowego i spokojnie iść do pracy. Ktoś, kto prowadził w tych czasach prywatną firmę, wie, o czym piszę. Oczywiście zdarzały się też przypadki, że władza się denerwowała i robiła rewizję, szukając zielonych pieniędzy po domu prywaciarza, albo wymyślała domiary.
Wróćmy do lat 60. XX wieku. Do sklepu mięsnego mieszkańcy Piaseczna ustawiają się w kolejce po pyszne wędliny, wtedy to się nazywało „stać w ogonku”, aż pewnego dnia... sklep zamknięty i masarnia nieczynna. Władza rekwiruje mięso z masarni. Niedługo cała Polska dowie się o „nieprawidłowościach w handlu mięsem”, co się okazuje – ogólna bieda i zachwianie się ustroju socjalistycznego jest winą... wędliniarzy, afera mięsna. Trochę to strywializowałam, ale w 1964 roku nikomu nie było do śmiechu. Rozpoczęły się procesy sądowe w trybie doraźnym, z rażącym łamaniem prawa skazywano niewinnych ludzi na kary dożywotnego więzienia i kary śmierci w imię wyższych interesów państwa socjalistycznego. Kazimierz Paprocki zamyka sklep mięsny i w lokalu po nim otwiera sklep spożywczy, aż w końcu od 1986 roku sklep motoryzacyjny. Pamiętam też mały sklepik pani Bronisławy Paprockiej, w którym kupowałam kapcie, spinki do włosów, torebki i różne drobiazgi. Pani Bronisława mieszkała na tyłach sklepu.
W latach 80. zlikwidowano bar mleczny i lokal wynajął pan Romanowski na sklep RTV. Kupiłam tam pierwszy w życiu mojej rodziny magnetowid, natychmiast się zepsuł. Pan Romanowski wymienił nam na inny, potem na jeszcze inny i w końcu chyba miał dosyć tego interesu, bo w miejsce sklepu RTV powstał sklep spożywczy, do lad chłodniczych powróciło mięso przedniej jakości. Opowieść o barze mlecznym postaram się napisać w innym opowiadaniu. Pozdrawiam całą rodzinę Bińkowskich i Paprockich, pracowitych, solidnych ludzi, którym fanaberie kolejnych władz i zmiany ustrojów zupełnie nie przeszkodziły w uczciwym życiu.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze