Gdy byłem małym dzieckiem, z niecierpliwością czekałem na dzień, w którym rodzice kupią choinkę i będziemy razem zawieszać ozdoby. Ozdoby i światełka. Lampki choinkowe wykonał własnoręcznie mój Ojciec. Był koniec lat pięćdziesiątych i nasz handel w Polsce Ludowej miał większe problemy niż dostarczać obywatelom jakieś tam lampki choinkowe. Swoje pierwsze Boże Narodzenie pamiętam od roku 63 i wtedy sytuacją powszechną były pożary drzewek choinkowych, ponieważ praktykowano jeszcze umieszczanie na choince świeczek, co skutkowało tajemniczymi i gwałtownymi pożarami drzewek, od których zajmowała się reszta chałupy. Tak więc Ojciec zrobił te lampki, a ja gdy już trochę podrosłem, patrzyłem na nie z niesmakiem, gdyż w tzw. „międzyczasie” w sklepie zaczęły się jednak pojawiać lampki wykonane w fabryce, o co zadbała nasza władza ludowa. Patrzyłem na lampki z niesmakiem, bo marzyło mi się, że i na naszej choince będą świeciły ładne i kolorowe lampki z fabryki. Ale niesmak mijał od razu, gdy rodzice wreszcie lampki włączali, bowiem dawały ciepły i piękny blask, zaczarowując ten zielony badyl w bajkowe drzewko, pod którym za sprawą jakichś czarów pojawiały się prezenty.
Przypominam tę historię, ponieważ zbyt często nie chcemy pamiętać o tym, co posiadamy oraz o tym, dzięki komu posiadamy to co nasze. Zwykle jest to przypadłość, która dopada człowieka w młodym wieku, ale z przerażeniem dostrzegam to, że niestety nie tylko dzieci dopada cud niepamięci, coraz więcej dorosłych nie docenia rzeczy podstawowych. Ten przemijający rok w bolesny sposób przypomniał nam o tej nieładnej przypadłości. Bo był to rok samych strat zarówno dla Polski, jak i dla nas samych. Mogą się w jakiś sposób pocieszać beneficjenci „500+”, ale przecież i oni (jeśli już tego nie dostrzegli) zorientują się, że więcej stracili, niż zyskali. Tymczasem nadchodzi nowy, 2017 rok i we wszystkich sercach zagościła nadzieja, że nowy rok będzie lepszy, że przyniesie nam jaśniejsze, wspaniałe dni.
Nie wiem, czy tak się stanie (nie jestem wróżem), ale wiem jedno. Moja Babcia, która przeżyła okupację niemiecką, sowiecką, a w końcu i wszystkie lata panowania władzy ludowej, miała piekielnie ciężkie życie, ale zawsze na Jej twarzy gościł ciepły uśmiech, który sprawiał, że i mnie się lżej żyło. I to jest recepta na życie, w którym cieszą nas małe, codzienne rzeczy pozwalające przetrwać w zdrowiu psychicznym nawet najcięższe uderzenia losu.
Drodzy Czytelnicy, dziękuję Wam z całego serca, że Jesteście z nami, że czytacie i często dajecie wyraz uznania dla pracy naszej redakcji. Dziękuje i życzę Wam wspaniałych, rodzinnych i bardzo ciepłych świąt Bożego Narodzenia. Życzę Wam zdrowia i dostatku w nadchodzącym nowym roku, życzę, byście pomnażali swoje dobra i nigdy nie zapomnieli, dzięki komu weszliście w ich posiadanie, bo bardzo ważne jest docenienie pracy naszych bliskich, czym w najlepszy sposób możemy im podziękować za ich przyzwoite życie.

Napisz komentarz
Komentarze