Dwie intrygujące kobiety, choć każda inna. Emilia – posągowa piękność, stateczna, ale energiczna, charyzmatyczna żona rejenta i sędziego Władysława Bohowicza z Kalisza, animatorka kaliskiego i piaseczyńskiego życia kulturalnego. Maria – pisarka, felietonistka, niespokojny duch, wysportowana, łamiąca konwenanse, dla której życie erotyczne miało duże znaczenie. Co połączyło te mądre i intrygujące kobiety, a co spowodowało wzajemną niechęć? Czy obecność Bohowiczowej w ogrodach przy ulicy Reytana od 1931 roku w Piasecznie była powodem, że Maria przestaje tu bywać? Czy będzie chodziło tylko o bohaterów literackich?
Pisarka Maria Dąbrowska (1889-1965), chrześnica wujenki Marianny Gałczyńskiej (rodzonej siostry Bohowiczowej) i przyjaciółka jej syna Bronisława, brata wujecznego, zafascynuje się rodzinami Gałczyńskich i Chrzanowskich tak dalece, że kilka osób z tych rodzin uczyni bohaterami swojej powieści „Noce i dnie”. Emilia Bohowiczowa to rejentowa Holszańska, bohaterka drugiego planu powieści Dąbrowskiej. Bohowiczowa nigdy nie zaakceptuje sposobu, w jaki Dąbrowska opisała środowisko kaliskiej arystokracji. Po wydaniu pierwszej części powieści w wydawnictwie Jakuba Mordkowicza w końcu 1931 roku powstanie spór między Bohowiczową i Dąbrowską, ale nie uprzedzajmy faktów... Aby oddać nieco atmosfery tamtych czasów, posłużę się cytatami z „Dzienników”. Nareszcie są dostępne. Autorka zastrzegła, że dopiero po 40 latach od jej śmierci wolno będzie wydać „Dzienniki” w całości. W 2009 roku „Dzienniki 1914-1965” zostają wydane, jakby pospiesznie, bo bez przypisów i unowocześniania języka. Trzynaście tomów, w których co jakiś czas „spotykamy” Piaseczno, nie muszę pisać, że jest to znakomite źródło informacji historycznych. Piaseczno w tekstach tego znakomitego pamiętnika jawi się jako miejsce, gdzie spotykają się ciekawi ludzie trzech epok.
Maria Dąbrowska – pisarka
W Dziennikach Marii Dąbrowskiej Emilia Bohowiczowa „pojawia się” w sobotę 13 lipca 1918 roku: „...W Kaliszu umarł p. Władysław Bohowicz, był zdaje się gruźlik. Bardzo go lubiłam, a i on mnie. Biedna Bohowiczowa w krótkim czasie straciła brata (Zenona Chrzanowskiego) i męża. W ciągu tego okresu, gdy ci dwaj ludzie, związani z moją rodziną umarli, miałam potworne sny. Między innymi sen o panu Edwardzie. Było jakieś tajemnicze czarne zjawisko na niebie, które niepokoiło ludzi. Okazało się, że była to czarna chustka, którą w pewnej chwili pan Edward, gdy go po imieniu zawołałam, z góry na mnie rzucił...”. W rok 1919 pisarka często bywa w Piasecznie. Maria jest zafascynowana „Reytanami” Gałczyńskich, pisze w swoich „Dziennikach” 8 września 1919 roku: „Dziś z Mamusią i Jadzią (przyjechała wczoraj) w Piasecznie u Bronków Gałcz.[yńskich] Zupełnie podlondyńskie garden-city. Bardzo piękne domki, budowane przez brata mojej wujenki ś.p. architekta Zenona Chrzanowskiego. Gościnność Bronków. Jego śliczny kwiatowy ogród angielski. Jego upodobania artystyczne i intelektualne. Podobieństwo do wuja. „Mickiewiczowskie rośliny” – kwaterka z „Pana Tadeusza”. Reminiscencje Szekspirowskiego ogrodu w Londynie. Ich mała Basia białowłosa i różanolica śliczna dziewczyneczka. Pogoda ciągle czarodziejska... Przychodzi do nas również czasem ciotka Gałczyńska, już całkiem siwa i przy tej siwiźnie wspaniała i efektowna jak cesarzowa.
Rano była ciocia Gałczyńska ze słusznym żalem, że do niej nie przychodzimy”. Włóczęga po okolicy daje natchnienie do pracy. W kilka lat później Maria pisze: „24.VII.[1927] Niedziela. Piaseczno. Ogród. Tenis. Pomirowscy i Kadenowie też tu na letnisku. Książki. Róże. Pogoda. Na zewnątrz wesoło. Wewnątrz tęskno i smutno. Spotykam się z panią Sobańską na dworcu Piaseczyńskim i z nią do Góry Kalwarii. Włóczymy się po miasteczku. Przytułek dla nienormalnych dzieci, zbiorowisko matołów i kretynów jak z Goy’i. Odprężenie w przyjemnym spacerze po bardzo wysokim stromym zadrzewionym brzegu Wisły. Siedzimy na ławeczce, cudny widok. Na chwilę przypomniały się czasy dawnej naszej czułości i przyjaźni. 26.VII.[1927] Wtorek. W Warszawie dla zabrania rozmaitych drobiazgów do Piaseczna. 27-28.VII.[1927] W Piasecznie. Depresja trochę mija. Dobre wiadomości od St. 27.VII.[1927] W Piasecznie. Piszę impresje z mojej podróży. Pogoda ciągle świetna. Tenis. 30.VII.[1927] Sobota. Tenis. Przyjeżdża Władek Sieroszewski (Bronkowa przez matkę jest spokrewniona z Sieroszewską). 31.VII.[1927] Niedziela. Goście. Tenis rano i popołudniu. Przemęczyłam serce. 1.VIII.[1927] W Warszawie od rana. 2.VIII.[1927] Wtorek. Oko mi spuchło. Wracam do Piaseczna. Podwieczorek u Pomirowskich z Wierzyńskimi. Spotykam literata Rymkiewicza (Szulca), wielkiego flirciarza, którego znam od Samotyhów. Okazuje się, że jego ojciec ma domek w Piasecznie i on tu mieszka. Uczy się francuskiego z panią Jarocińską-Malinowską i czyta z nią francuskiego pisarza Prousta, zachwyca się, że to rewelacja. 3-4-5-6-VIII.[1927] W Piasecznie. Tenis. Listy. Piszę. Ludzie. Pogoda. Stachno wkrótce wraca...”.
Emilia Bohowiczowa – pianistka i felietonistka
Październik 1914 roku. Emilia przebywa wraz z mężem Władysławem w nowo zbudowanym domu młodszego rodzeństwa Zofii i Zenona Chrzanowskich przy ulicy Reytana w Piasecznie. Miejsce sielankowo piękne okazuje się bardzo niebezpieczne. Miasto staje się polem walki pierwszej wojny światowej, całkowicie zaskoczeni mieszkańcy ulicy Reytana muszą uciekać z ostrzeliwanego Piaseczna do Warszawy. Emilia w panice pakuje najpotrzebniejsze rzeczy, chwyta kasetkę z kosztowną, rodzinną biżuterią, pamiątkowa biżuteria rozsypuje się na schodach, nie ma czasu na pozbieranie jej. Dom Zenona zostaje ostrzelany i zniszczony. Biżuteria, jak się można domyślić, przepada na zawsze... Zenon i Władysław nigdy do Piaseczna nie wrócą. (cdn.)
Korzystałam z „Dzienników 1914-1965” Marii Dąbrowskiej i „Kroniki rodzinnej” rodziny Chrzanowskich.
Napisz komentarz
Komentarze