Czy granie na boiskach ze sztuczną nawierzchnią może wywoływać różnego rodzaju choroby?
„Orlik 2012” to program rządowo-samorządowy, którego celem było utworzenie w każdej gminie tzw. „orlików”, czyli nowych boisk ze sztuczną nawierzchnią do gry w piłkę nożną oraz tartanowych boisk wielofunkcyjnych przeznaczonych do uprawiania innych sportów wraz zapleczem. 1 czerwca 2008 roku w podkarpackiej wsi Izdebki został oddany do użytku pierwszy kompleks sportowy wybudowany w ramach programu. Rok później w grudniu w Kwidzynie powstał już tysięczny obiekt, w tym samym roku orlik stanął również przy Liceum im. I Dywizji Kościuszkowskiej w Piasecznie. Ogółem przez pięć lat w Polsce pojawiło się około 2600 kompleksów boisk, na które w latach 2008-2012 państwo przeznaczyło blisko miliard złotych. Cieszą się one ogromną popularnością. Korzysta z nich praktycznie każdy – zarówno ci młodzi marzący o profesjonalnej karierze adepci futbolu, jak i 40-letni amatorzy z piłkarskim zacięciem. Od pewnego czasu jednak wskazuje się na wady obiektów związane z nawierzchnią.
Orlik jak Nutella?
O szkodliwości boisk ze sztuczną nawierzchnią dla zdrowia zrobiło się głośno między innymi za sprawą trenerki żeńskiej drużyny piłki nożnej Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle Amy Griffin. Odkryła ona związek pomiędzy pokrywającym sztuczne boiska granulatem oraz zachorowalnością zawodników na choroby nowotworowe. Amerykanka sporządziła listę graczy (większość występująca na pozycji bramkarza), u których zdiagnozowano białaczkę, a także inne nowotwory. Uwagę na tę kwestię zwrócili również duńscy dziennikarze. Problem dostrzeżono także w Holandii, gdzie niektóre kluby zdecydowały się na zmianę boisk.
Według przeciwników sztucznych muraw za wszystko odpowiedzialne są pochodzące często z recyklingu – o wiele tańsze od tych z gumy technicznej – gumki, po których biegają zawodnicy. Do ich produkcji wykorzystuje się np. stare opony samochodowe. Zawierają one rakotwórcze substancje takie jak kadm, które później dostają się do organizmu poprzez oddychanie czy kontakt z krwią spowodowany przetarciami. Można go wyczuć szczególnie w upalne dni, kiedy w powietrzu unosi się charakterystyczny, nieprzyjemny zapach. Do objawów zatrucia kadmem można zaliczyć kaszel, nudności, zawroty głowy czy też wysypkę.
– Syn świetnie gra w piłkę (w tym roku wygrał ze swym klubem finał wojewódzki Pucharu Tymbarku) – prowadzam go na treningi 3-4 razy w tygodniu, łudząc się, że zdrowo się rozwija, wdychając świeże powietrze, a tutaj okazuje się, że wdycha opary wydzielane przez 20 ton sproszkowanych zdezelowanych opon! – pisał jakiś czas temu na portalu Wirtualna Polska reportażysta Zbigniew Masternak, którego dziecko po półtorej godziny grania na orliku trafiło do szpitala.
Nic nie zastąpi naturalnej murawy
W naszym kraju wypełnienie nawierzchni na boisku powinno posiadać atest Państwowego Zakładu Higieny lub równoważny, jednakże tak naprawdę ciężko jest stwierdzić, co dokładnie zawiera granulat i nierzadko okazuje się, że zwyciężyła tańsza opcja. W niektórych miastach – jak np w Szczecinie – planowane jest przeprowadzenie badań boisk ze sztuczną trawą. Mimo wszystko niezwykle rzadko się zdarza, by ktoś uskarżał się na problemy zdrowotne spowodowane grą na orliku. Kwestia ta z pewnością będzie wywoływać dyskusje przez dłuższy czas. Nie ulega jednak żadnym wątpliwościom, iż naturalna murawa zawsze będzie górować nad sztuczną.
– Ja osobiście jestem zwolennikiem grania na naturalnych boiskach, jest to lepsze dla zdrowia piłkarzy, ale gdy warunki atmosferyczne na to nie pozwalają, przechodzimy na boisko sztuczne i korzystamy z niego. Sztuczne boisko bardzo obciąża stawy oraz kręgosłup zawodników. Dla mnie jako trenera sztuczne boisko to ratunek w okresie zimowym, możemy wtedy trenować na boisku, a co ważne mamy możliwość rozgrywać mecze kontrolne na równej i niezaśnieżonej murawie, co patrząc nawet 5-6 lat wstecz było rzadkością – mówi nam koordynator akademii piłkarskiej KS Konstancin Michał Madeński.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze