Reklama

Tato, nie pomagasz

Tato, nie pomagasz

Presja ze strony rodzica ma ogromny wpływ na rozwój dziecka. Kluby sportowe starają się edukować szalejących przy linii bocznej ojców i matki.
– Ty dzisiaj nie wchodzisz – mówi na wstępie trener drużyny do ojca jednego z dziecka trenującego w klubie piłkarskim.
– Ale dlaczego? – odpowiada zdumiony rodzic.
– Daj mu spokojnie potrenować – słyszy w odpowiedzi.
Mężczyzna wolnym krokiem wychodzi poza teren boiska, po krótkiej chwili jednak pojawia się przy ogrodzeniu i nerwowo zaczyna nawoływać w stronę swojego dziecka: „nie tak, Kuba...”, „no podaj!”, „myśl, myśl, chłopie!”, „no co ty robisz, Kuba...”. Przygnębiony, bezradny i zestresowany chłopak w pewnym momencie bezczynnie staje na środku murawy i nagle wypowiedziane zostają dwa znamienne zdania: „Tato, nie pomagasz. Nie patrz, jak gram”.
Powyższa scena dotyczy uruchomionej niedawno wspólnej kampanii ekstraklasowego klubu Piast Gliwice i gliwickiej Akademii Piłkarskiej Team, która ma na celu edukowanie rodziców dzieci trenujących sport. Krótki film pokazuje, że dobra zabawa, jaką jest gra w piłkę nożną czy uprawianie innej dyscypliny sportu, przez pewne nieodpowiedzialne zachowania obserwatorów może zamienić się w istne piekło.
Rodzic zawsze wie lepiej
– Tak naprawdę na każdym meczu spotkać można rodzica, który stara się zza boiska sterować dzieckiem, mówić, jak ma zagrać, podać, strzelić itd. Spotkałem się nawet z mobilizacją w postaci materialnej – strzelisz X bramek, to dostaniesz nagrodę. Uważam, że presja ze strony rodzica ma ogromny wpływ na rozwój dziecka, nastawienie na wynik u młodego zawodnika ma odwrotny skutek, zawsze się to odbija negatywnie, często po długim czasie – mówi nam koordynator Akademii Piłkarskiej KS Konstancin Michał Madeński. – Przykład przejścia z boiska 6-osobowego na 9-osobowe: na małym boisku tata krzyczy do syna „strzelaj!”, dziecko jest najlepsze. Na małym boisku zdobywa bramki seriami, padają gole nawet z połowy. Jednak im większe boisko i większa liczba zawodników, tym robi się trudniej, a dziecko się potem demotywuje, ponieważ z gwiazdy staje się jednym z wielu.
– O tym, że problem, uwypuklony w materiale Piasta Gliwice, istnieje, świadczy choćby ankieta przeprowadzona u nas kiedyś przez trenera Mariusza Araka, który prowadzi w MKS-ie rocznik 2006. Jego piłkarze wskazali, iż największą „blokadę” powoduje u nich... właśnie presja wywierana przez rodziców – sygnalizuje z kolei Robert Iwanek, członek zarządu MKS Piaseczno.
Jak to zazwyczaj bywa, matki i ojcowie dzieci – podobnie jak tata Kuby z materiału Piasta Gliwice – najczęściej nie zdają sobie sprawy ze swojego postępowania i lekceważą słowa szkoleniowców.
– Ciężko jest przekonać rodzica do swojej racji, ponieważ dany rodzic zawsze „wie lepiej, co jest dla jego dziecka najlepsze”. Przerost ambicji rodzica. To chyba można spotkać w każdym klubie – dodaje Michał Madeński.
„Wychowywać” nie tylko dzieci
Kluby na każdym kroku podkreślają, jak ważne jest, by nie nakładać na dziecko dodatkowej presji i pozwolić mu najzwyczajniej cieszyć się z tego, co robi.
– Każdy z naszych trenerów grał – z mniejszym lub większym powodzeniem – w piłkę, dlatego wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, iż „wychowywać” muszą nie tylko dzieci, ale i rodziców. Nasi szkoleniowcy starają się zwracać uwagę matkom i ojcom najmłodszych graczy, by nie wywierali na swoje pociechy negatywnej presji, by ewentualne podpowiedzi po treningu czy meczu były jedynie w formie pozytywnej motywacji itp. – oznajmia Robert Iwanek.
Pozostaje jednak pytanie, czy takie kampanie jak ta Piasta Gliwice, rzeczywiście mogą wyeliminować karygodne zachowania żądnych sukcesów swych pociech rodziców.
– Czy kampania może coś zmienić? Może, ale pod warunkiem, że wszystkie kluby i wszyscy trenerzy razem będą uświadamiać rodziców o konsekwencjach za tym idących. Spotykam się z sytuacjami, że rodzice nie mają wstępu na treningi itp, ale to i tak nic nie zmienia, bo rodzic może w domu, w drodze na trening czy mecz mówić dziecku, co ma robić – podsumowuje trener Madeński.
Apelujemy, aby nie nakładać na dzieci dodatkowej presji. Sport to przede wszystkim dobra zabawa i aktywny sposób spędzenia wolnego czasu. Rodzicu, jeśli nie potrafisz tego zrozumieć, to lepiej „nie patrz, jak Twoje dziecko gra”...


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama