Tablica upamiętniająca cierpienia Polaków stanie przy ulicy Wierzejewskiego 9.
„Biały Dworek” w Konstancinie-Jeziornie został zaprojektowany w 1912 roku przez młodego architekta Tadeusza Zielińskiego i stał się własnością łódzkiego potentata przemysłu chemicznego Józefa Landaua. W 1944 roku Landau zginął razem z żoną i po wojnie w budynku mieścił się Oddział Dziecięcy Skolioz i Ofiar Choroby Heinego-Medina Stoceru. Mniej więcej tyle o historii tego miejsca możemy dowiedzieć się z informacji zamieszczonej na stronie internetowej Wirtualnego Muzeum Konstancina. Jednakże zaglądając w kalendarium, można przeczytać, iż budynek ten był kiedyś siedzibą Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
– Latem w Konstancinie instaluje się placówka Urzędu Bezpieczeństwa, obierając za siedzibę willę „Biały Dworek”, przy ówczesnej ulicy Słowackiego, obecnie Wierzejewskiego. Rozpoczyna się, trwająca blisko pół wieku, epoka PRL, która radykalnie zmieni oblicze Konstancina i doprowadzi do prawie całkowitej wymiany jego mieszkańców – widnieje przy roku 1946.
Nieludzkie tortury
Obraz tego miejsca przedstawia w Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego Barbara Kulińska pseudonim „Zula” – mieszkająca w Klarysewie bohaterka Powstania Warszawskiego, sanitariuszka oraz łączniczka Samodzielnego Batalionu brygadiera Czesława Mączyńskiego.
– Istnieje do dzisiejszego dnia piękna willa, wtedy jeszcze piękna, pod tytułem „Biały Dworek”, rzeczywiście był piękny biały dworek, za którą to siedzibę wybrał sobie pan Zbigniew Trams – szef UB w 1946–1947 roku. Zaczęło się z jego strony postępowanie takie, jak wszystkich UB-owców, z tym że różnie to robili, w różny sposób, różnymi metodami. Ja wówczas miałam lat siedemnaście – wspomina. – I tam się zaczęło dopiero to, co powiedziałam na wstępie, że zaczęło się drugie życie za patriotyzm. Najpierw kazali mi się rozebrać, później musiałam wysłuchać całej masy różnych uwag na temat swojego ciała, że tu trochę jest za dużo, tu trochę za mało, był tam właśnie pan Zdzisław Trams, mówię to po raz pierwszy: pan Trams, bo się nigdy nikt nie interesował, co się z nim stało, a bił tutaj, maltretował, dziesiątki młodzieży. Ale poza panem Tramsem moim głównym katem, to był mój kolega, z lasu, pan Roman Wernio, też mówię nazwisko, nie ma już tajemnic w tej chwili żadnych. Był to parobek z dawnego majątku państwa Branickich w Wilanowie, który przyszedł do nas do lasu, do nas mówię, do naszego lasu chojnowskiego, powiedział, że ma broń i że bardzo chętnie będzie walczył w partyzantce. Został przyjęty jako ochotnik, rozpracował całe środowisko i po wejściu Sowietów i NKWD i UB naszego polskiego, wszystko miał gotowe. Tak że mnie lejąc, bijąc, ja właściwie nic nie musiałam mówić, oni wszystko wiedzieli. Odwrotnie, ja się od nich dowiadywałam, czego mam nie mówić, bo wiedziałam, że oni już to wiedzą – opisuje „Zula” to, co działo się w „Białym Dworku”.
Miejsce pamięci
W 1945 roku podczas przesłuchania w „Białym Dworku” zamordowany został żołnierz Armii Krajowej Henryk Stokowski pseudonim „Jaskółka”. W najbliższym czasie osoby, które przeżywały cierpienia, zostaną upamiętnione za sprawą umieszczenia specjalnej tablicy przy dawnym posterunku UB.
W czasie sesji rady miejskiej z dnia 28 czerwca, na wniosek mieszkańców oraz środowisk patriotycznych, rada postanowiła przeznaczyć 30 tysięcy złotych na budowę miejsca pamięci. W planach jest opracowanie dokumentacji i wykonanie obelisku z tablicą upamiętniającą miejsca kaźni dokonanej przez służby bezpieczeństwa PRL.
Napisz komentarz
Komentarze