Reklama

Chłopcy silni jak stal

Chłopcy silni jak stal

Powstanie Warszawskie jest jednym z tych wydarzeń historycznych, które, mimo sprzecznych opinii na temat jego sensu, genezy czy przebiegu, jednoczą naród. W jednym jesteśmy zgodni, my Polacy – bohaterstwo żołnierzy biorących udział w powstaniu jest niezaprzeczalne.


Jednak wydarzenia z 2 sierpnia 1944 roku w Pęcicach są dla mnie tak dramatyczne, że wracam co rok myślami do nich i zadaję pytanie – „Kto podjął tak ryzykowną decyzję?”. Nikt nie został rozliczony z tych postanowień, nikogo oficjalnie nie zapytano o strategię bitwy. Kilka osób biorących udział w tej bitwie znałam osobiście, znałam piaseczyńskie rodziny, które straciły swoich bliskich w tym strasznym boju. Pokolenie Powstańców Warszawskich jeszcze do lat 90. XX wieku brało udział w obchodach rocznic bitwy w Pęcicach, ale powoli weterani walki odchodzili do wieczności i dziś niewiele osób pamięta, aby pojechać 2 sierpnia do Pęcic. Piaseczno powinno być tam reprezentowane co roku, a nie jest.
Praca w konspiracji
Młodzież piaseczyńska bardzo licznie zaangażowała się w działania konspiracyjne, w mieście powstała drużyna, która przyjęła w pewnym okresie kryptonim OC 600 w ramach Szarych Szeregów. Drużynę tę prowadził Jurek Rowiński, pseudonim „Rybowicz”. Z upływem czasu drużyna rozrastała się, w wyniku czego powstawały kolejne. Drużyny przydzielono do obwodu „Ochota”.
Zanim wybuchło powstanie, harcerze brali udział w akcjach małego sabotażu Wawer – Palmiry na terenie Warszawy, Piaseczna i okolic. Było to malowanie haseł i symboli na murach, zrywanie flag niemieckich z instytucji publicznych, pełnienie dyżurów na rogatkach warszawskich. W domach z dobrym punktem obserwacyjnym notowano ruchy wojsk, rozrzucano ulotki lub podrzucano ulotki do koszar niemieckich, ale jednocześnie prowadzone było regularne szkolenie wojskowe. Tak o udziale swoim i Wojtka Hassa (pseudonim „Bocian”) w szkoleniach pisze Bohdan Szermer (pseudonim „Lwowicz” ).Obaj pochodzą z Piaseczna.
„Najpierw podstawowy kurs, potem kursy podoficerskie, tak zwany „Wiarus”. Przeszliśmy „Wiarusa”, egzamin z „Wiarusa”, to był chyba już początek 1943 roku. Tak się złożyło, że egzaminatorem kursu podoficerskiego dla naszej klasy był porucznik „Jacek”, czyli Zürn. Myśmy tego nie wiedzieli, dopiero po Powstaniu się dowiedziałem, on był szefem wyszkolenia wojskowego „Szarych Szeregów”. Dość wysoko widocznie ocenił naszą klasę „Wiarusa”, bo myśmy bezpośrednio potem weszli do „Agrykoli”, czyli szkoły podchorążych szaroszeregowej. To był trzeci turnus szkoły podchorążych, a pierwszy szaroszeregowej, czyli pierwszy de facto „Agrykoli”, której instruktorem był właśnie Zürn. Myśmy mieli skrócony tok, dlatego że myśmy weszli na miejsce jakiejś klasy, która miała wsypę i się rozpadła. Ponieważ nie chciano tracić miejsca, Zürn zaryzykował i uznał, że jesteśmy w stanie pociągnąć. Zrobiliśmy „Agrykolę”. W październiku chyba był egzamin końcowy”. Następnie szkolono klasę u Seroczyńskiego na Nowym Świecie w Warszawie w zakresie znajomości obsługi pojazdów, kurs był płatny i niekonspiracyjny. Nie było istotne, aby posiadać dokument „prawa jazdy”, bo w razie uczestniczenia w akcji dostarczano kenkarty i inne potrzebne dokumenty, istotne natomiast było posiadanie perfekcyjnych umiejętności obsługi pojazdów. Następnym szkoleniem były „Filtry”, ogólnopolski kurs wielkiej dywersji. To były kursy prowadzone przez skoczków spadochronowych z Anglii, specjalne, w małych klasach trzyosobowych, ściśle zakonspirowane.
Po zaliczeniu kursu „Wiarusa” młodzież wcielano do plutonów „Grup Szturmowych” Tak pisze o nich Tadeusz Zieliński: „Dowódcą naszego plutonu był Iwo Rygiel pseudonim „Bogusław”, który mieszkał przy ulicy Niemcewicza 7/9 w Warszawie. Byłem w drużynie Janusza Urbańskiego „Kosa” (z Piaseczna), byłem łącznikiem między dowódcą drużyny a dowódcą plutonu. Znałem jego numer telefonu i adres i mogłem w trybie alarmowym zawsze skontaktować się z Iwo Ryglem „Bogusławem”.
1 sierpnia 1944, „Godzina W”
Punktem zbiórki są lokale w okolicach placu Narutowicza. W nocy z 1 na 2 sierpnia pada rozkaz wycofania „Ochoty” z Warszawy. Żołnierze zostają rozbrojeni, broń przekazują „Zośce” i idą ulicą Niemcewicza, a następnie Szczęśliwicką do stacji kolejki podmiejskiej EKD. Kolejka EKD, kursując kilkakrotnie, podwozi ich do miejscowości Reguły. Dowódcą ewakuacji jest 46-letni podpułkownik WP i AK Mieczysław Sokołowski „Grzymała”, dowódca IV Obwodu „Ochota”. W sumie zbiera się około 700 osób, w tym trochę cywili. Harcerze, między innymi siedemnastoletni Cyzik Orłowski (z Zalesia Dolnego), zostają przydzieleni do pomocy cywilom i rannym. „Grzymała” dowiaduje się od przygodnie spotkanej kobiety niosącej konwie z mlekiem, że w pałacu w Pęcicach nie ma właściwie Niemców, no może kilkunastu rannych żołnierzy frontowych.
Wszyscy idą lewą stroną szosy. Po prawej stronie idzie 50-osobowa szpica, potem straż przednia. Za nimi „Grzymała” z około 600-osobową nieuzbrojoną grupą harcerzy i sanitariuszkami – Marysią Szymańską i Aliną Deręgowską.
Szturm na pałac
Nadjeżdżają niemieckie samochody, wywiązuje się walka. Powstańcy zdobywają kilka sztuk broni. Idą w stronę parku i dworu. Dochodzą do drogi do parku, jest tu suchy głęboki rów otaczający park pałacowy, rodzaj fosy. „Lwowicz” mówi do swojego przyjaciela „Bociana”, zastępcy dowódcy: „Wojtek, z lewej, ze wsi, podchodzą Niemcy”. „To idź, ubezpieczaj lewe skrzydło”. „Lwowicz” w szyku, z kilkoma chłopakami, przekraczają rzekę Raszynkę. Tymczasem z Okęcia nadlatują samoloty i ostrzeliwują ich z broni pokładowej, z tyłu ostrzeliwuje ich samochód pancerny. „Bogusław” wydaje rozkaz „Rojem, schodami, na lewo marsz” – to jest typowy rozkaz harcerski. Relacja Zielińskiego: „Posuwamy się, strzelając ze wzgórza, na którym jest cmentarz w Pęcicach... Ogień jest coraz gęstszy... Deprymująco wpływają na nas pociski świetlne, to widać, tylko nie widać tego pocisku, który ma trafić. Pociski nas mijają. Staramy się wtulić w ziemię, „Bogusław” ginie, ginie zastępca dowódcy plutonu Wojciech Hass „Bocian”, ginie „Grzywa”, zostaje tylko dwóch dowódców drużyn. Posuwam się dalej w kierunku pałacu z grupką kolegów, trafiamy na kartoflisko, kryjemy się w naciach kartoflanych, biegniemy jeszcze bliżej ku skraju drogi... Jesteśmy wtuleni prawie w ziemię, ktoś przeskakuje, zostaje trafiony. Wydaję rozkaz: „Skokiem przez drogę, naprzód”. W tej drodze pięciu zostało zastrzelonych, ja z kolegą wpadliśmy do rowu. Pod pałacem strzały są gęste, widzę Wieśka Skudlarskiego „Benitę”, jak zbliża się z pistoletem w ręku do pałacu, pada. Inni się wycofują. My wycofujemy się przez stawy. Pada deszcz...”.
Cdn.

Tekst na podstawie relacji mieszkańców Piaseczna biorących udział w walce w Pęcicach. Również cytaty z archiwum MPW.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama