W tym roku szczęśliwie nie było zajączków lepionych ze śniegu. Słoneczna pogoda i wysoka temperatura sprawiły, że w niedzielne południe Rynek zapełnił się uśmiechniętymi ludźmi w porozpinanych kurtkach i płaszczach.
Frekwencja dopisywała, co poznać można było tez po próbie znalezienia miejsca do zaparkowania samochodu w relatywnie bliskiej okolicy. Organizatorzy nie zdecydowali się na zamknięcie Placu Piłsudskiego dla ruchu samochodów, więc impreza nie niosła za sobą wielkich utrudnień komunikacyjnych. Już na miejscu, po odstaniu swojego w kolejkach, można było zapoznać się bliżej, a nawet wejść w posiadanie, szeregu wyrobów.
Patrząc na kolejne odsłony Kiermaszu z uznaniem muszę przyznać, że coraz mniej jest plastiku i chińskiej tandety, a coraz więcej ciekawych produktów regionalnych. I nie chodzi tu tylko o regionalne (np. litewskie bądź tatarskie) mięsa i wędliny, ale choćby o miody, których nie spotkamy w żadnym super-hiper-dyskont-markecie.
Miły świąteczny akcent dobrze zrobi nam wszystkim, nie tylko w aspekcie zbliżających się świąt, ale też w kontekście ostatnich, mocno emocjonujących nas wszystkich wydarzeń.
Napisz komentarz
Komentarze