Aleja Kalin oraz kładka czekają… na złożenie dokumentów do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami PKP PLK posadowiona przed ponad rokiem kładka nad torami przy piaseczyńskim dworcu miała być oddana do użytku dopiero po zakończeniu budowy peronów. Te ostatnie funkcjonują już od pewnego czasu, a na terenie inwestycji trwają prace porządkowe przy nasypach. Zapytaliśmy rzecznika PKP PLK, czy są szanse, że mieszkańcy uzyskają dostęp do kładki wraz z końcem wakacji, jak zapowiadano na początku inwestycji.
– Niestety wciąż czekamy na uzupełnienie dokumentacji przez wykonawcę. Dopiero kiedy będzie kompletna, możemy ja złożyć u inspektora nadzoru budowlanego, który musi wydać decyzję o dopuszczeniu obiektu do użytkowania – wyjaśnia Karol Jakubowski. Niemniej jednak bariery zabezpieczające dostęp do kładki zniknęły już jakiś czas temu i część mieszkańców już z niej korzysta, choć oficjalnie wciąż nie jest to obiekt oddany do użytku.
Podobnie sytuacja wygląda z wiaduktem w al. Kalin. Z tą różnicą, że ten ostatni miał być oddany do użytku… 30 września 2016 roku. Prace zakończyły się w marcu i od tamtej pory gotowy wiadukt czeka na otwarcie. Nie czekają jednak mieszkańcy, którzy najpierw na tyle przesunęli barierki ograniczające ruch, by można było je wyminąć samochodem, a obecnie poziom desperacji osiągnął takie apogeum, że stojące do niedawna znaki zakazujące ruchu na wiadukcie również zostały usunięte i spora grupa kierowców omija tędy gigantyczne korki na ul. Sienkiewicza, które powstają w związku z zamknięciem jedynego w tej sytuacji alternatywnego przejazdu przez tory w Piasecznie, czyli ul. Orężnej/Jana Pawła II. Kiedy wiadukt zostanie oficjalnie otwarty nadal nie wiadomo. Jakubowski podkreśla, że PKP PLK naciska na wykonawcę o jak najszybsze uzupełnienie dokumentacji, ale dopóki jej nie ma, nie może zwrócić się do WINB z wnioskiem o dopuszczenie obiektu do ruchu. Innymi słowy, my mieszkańcy nadal albo czekamy, albo jeździmy nielegalnie.
Napisz komentarz
Komentarze