Kapelusze, paczki z penicyliną i wyglancowane buty, czyli Piaseczno końca lat 40.
Piaseczno? A przecież poznali się na stacji w Skolimowie! Ona niebieskooka blondynka, a on brunet o piwnych oczach. Ona w zwiewnej sukience, a on w bluzie typu Battle Dress i berecie fantazyjnie przechylonym na prawe ucho. Niedawno zszedł z pokładu statku płynącego z portu Calais we Francji do Gdyni. Ona napisze w lipcu 1949 roku w liście do przyjaciółki – „Pojawił się w poczekalni na stacji Ciuchci w Skolimowie czarnowłosy chłopak. Tak się boję, że już nigdy go nie zobaczę”.
Jakie były dziewczyny z tamtych lat? Tło ich życia było ponure, ale młodość ma swoje prawa i jeśli nie wypełnia jej radość choć w małej części, to gatunek ludzki jest zagrożony. Mam przed sobą 19 numer „Mody i życia” z 1 lipca 1949, w podtytule wyraz „praktycznie” i ten wyraz jest jak znamię czasu. Moda owszem, ale praktycznie musi być. I jest, bo dziewczęta z Piaseczna po szkole lub zajęciach na uczelniach jadą całą grupą odgruzowywać Warszawę, potem kopią ziemniaki w czynie społecznym, a potem biegną na spotkanie chóru „Lira”. Wszechobecny w prasie, obowiązujący model kobiety lat 40. nie jest, jak wszyscy dziś sądzą, Frosią Traktorzystką. Bardziej, jeśli już były jakieś filmowe wzory, jest nią Ingrid Bergman w filmie „Casablanca” z 1942 roku w reżyserii Michaela Curtiza. Film był znany w Polsce zanim go pokazano w kinach. Paradoks polegał na tym, że kino kreowało modę, a filmy do Polski przychodziły w kilka lub kilkadziesiąt (!) lat po premierach zagranicznych, ale czasopisma krajowe prezentowały fotosy aktorów z tych filmów wiele lat wcześniej, panny wycinały zdjęcia i wklejały do zeszytów. Każda dziewczyna miała choć jeden taki zeszyt i biegła z nim do krawcowej i fryzjerki. Jaki był styl życia piaseczyńskiej młodzieży? Zimą młodzi ludzie szusowali po drogach Zalesia Dolnego na nartach biegówkach. Latem uczestniczyli w zawodach kajakowych i pływackich na rzece Jeziorce. Liceum w Zalesiu Dolnym im. Emilii Plater kreuje piaseczyńską modę. Uczennice żeglują i chodzą na lekcje gry na pianinie. Takie są lata czterdzieste, te ostatnie chwile przed szarością tego, co ma nastąpić w następnych dekadach (ale też bez przesady). Młoda kobieta lat czterdziestych uzupełnia wykształcenie i często ponosi koszty braku wykształcenia męża. On idzie studiować na studiach wieczorowych, ona pracuje, rodzi dzieci, wychowuje je i... robi karierę zawodową. I chce być piękną. Instytucja niepracujących babć i prababć jest niezbędna.
W modzie 1949 roku najważniejsze są kapelusze i fantazyjnie upięte włosy. Włosy do ramion spięte nad czołem w misterny lok. Kręcone mozolnie wieczorem na papiloty z gazety lub gałganka. Sukienki z płótna, kretonu lub perkalu. Krój z obcisłym stanikiem, wąskimi lub nieco poszerzonymi ramionami i bardzo obszerna spódnicą. Sukienki przerabiane z babcinych kreacji wyjmowanych z kufrów, nicowane, udające nowe jakby były prosto z Paryża. Dziewczęta z Piaseczna paradowały wtedy w bluzkach szytych z materiału z czaszy spadochronu. Pozostałość po wojennych zrzutach alianckich w lasach chojnowskich. Złośliwi twierdzili, że to jedyne, co z tych zrzutów było przydatne – materiał na bluzki dla dziewczyn. Do tych bluzek szerokie spódnice układane w kontrafałdy. Modne były szorty i krótkie plisowane spódniczki plażowe, ale to tylko na plażę nad Jeziorką lub ostatecznie na kort tenisowy, wtedy majtki pod spódniczkami obowiązkowo z tego samego materiału. Spodnie typu „korsarskie” lub „rybaczki” ściągnięte poniżej kolana. W sezonie letnim 1949 spodnie szyte były z materiałów w groszki lub pepitkę. Nieodłączny strój wakacyjny, kostium kąpielowy, pod koniec lat czterdziestych obowiązkowo jednoczęściowy. I co ciekawe! Mógł być z włóczki lub wełnianego lastexu. Taki kostium kąpielowy widzimy na fotografii zrobionej przed upustem w Zalesiu Dolnym (jeszcze drewnianym) nad rzeką Jeziorką. Z kostiumami kąpielowymi i opalaczami dla kobiet polski przemysł odzieżowy nie poradził sobie nigdy. Piękny wygląd na plażach dziewczyny zawdzięczały paczkom z zachodu. Paczki dostawały rodziny żołnierzy, którzy po wojnie nie wrócili do domów, dla osamotnionych matek było to jedyne źródło utrzymania. Ciekawostką jest w tych czasach handel nie tylko kawą, odzieżą z paczek, jedwabnymi pończochami, przysyłano też penicylinę.
Lata czterdzieste to też oczywiście długie spodnie. Najczęściej z lnu, pojawia się też gabardyna w czasie wojny niedostępna. Jak moda to i fotograf, i jego atelier. Do Piaseczna przybywa fotograf, którego zdjęcia będą dokumentować przez kilka dekad wszystkie uroczystości rodzinne mieszkańców Piaseczna i okolic. Pan E. Renau, przednia marka. Ech, kto nie był w jego maleńkim studiu, to mało wie o Piasecznie. W wystawowej witrynie zakładu fotograficznego królowało duże zdjęcie małego chłopczyka udającego pisklę w jajku, zdumiewało i bawiło. Obok zakładu była pralnia chemiczna i w następnej kamienicy studio kosmetyczne pani Basi, obok pracownia krawiecka pana Zwierzyńskiego i na rogu budynku sklep mięsny. Zakłady ulokowane w pomieszczeniach parteru kamienic z ulicy Sienkiewicza, wtedy ruchliwe centrum miasta. Czasopisma z działami o modzie zachęcają do robienia kapeluszy w domu, z wełny lub z pół metra lnianego płótna. Fantazyjne kapelusze prezentują panie z piaseczyńskiego chóru „Lira”. Jaka niesamowita pomysłowość. Buty, z tymi jest problem. Wszechobecne błoto i kurz, ulice bez chodników, nie miały znaczenia, bo buty musiały być lśniące, wyczyszczone na glanc, czyli wypolerowane na błysk. W każdym domu istniała szafeczka na przyrządy do czyszczenia butów – kilka szczotek, pasty w co najmniej trzech kolorach, flanelowe ściereczki dodawane do pasty i inne akcesoria do pucowania. Każdy posiadał w kieszeni lub w torebce flanelową szmatkę podróżną. Schodki sklepów i domów posiadały metalowe szyny służące do oskrobywania błota z pantofli. Torebki damskie, to cała poezja smaku i gustu, były kopertowe noszone pod pachą, wielkie skórzane teczki licealistek dziedziczone po pradziadku, ale też maleńkie torebki, do których obowiązkowo należało mieć rękawiczki, latem z koronki. Pojawiają się torebki plecione z wikliny noszone na rzemyku. Powrócą w latach sześćdziesiątych jako wielki hit polskich twórców ludowych z „Cepelii”.
Cenzorzy z ul. Mysiej 5 nie dali szansy „Casablance” i Ingrid Bergman do zaistnienia na polskich ekranach. Z rodzimej produkcji filmowej widzowie dostali film w reżyserii Leona Buczkowskiego pod tytułem „Skarb”, wszedł na ekrany kin w 1948 roku. Ten kultowy film jeszcze pozostawał w klimacie lat przedwojennych. Ekipa filmu, po części przedwojenna włącznie ze scenarzystą filmu Ludwikiem Starskim (ojcem Allana, późniejszego zdobywcy Oscara za scenografię do „Listy Schindlera”) i parą młodych aktorów Danutą Szaflarską i Jerzym Duszyńskim, stworzyli świat, który nawiązywał modą i stylem życia do przedwojnia. Powrót po wojnie do normalności był pragnieniem wielu, niełatwo było dostrzec nową rzeczywistość, dlatego lata 1945-1949 są w Polsce takie ciekawe obyczajowo.
Napisz komentarz
Komentarze