Brak trybun ewidentnie nie służy piłkarzom MKS-u, którzy zanotowali swoją trzecią porażkę z rzędu.
Gorsze chwile obecnie przeżywają zawodnicy klubu MKS Piaseczno – na 15 możliwych punktów zdobyli oni dotychczas tylko 4 i zajmują aktualnie 11 miejsce w tabeli IV ligi. Pod koniec sierpnia podopieczni Tomasza Grzywny zmierzyli się na wyjeździe z Mszczonowianką Mszczonów. Mecz rozstrzygnął się już w pierwszej części spotkania, ponieważ goście nie mogli poradzić sobie tego dnia z kluczowym graczem Mszczonowa Marcinem Gregorowiczem. Mszczonowianka wygrała 2:0 po bramkach Pociecha i Cudnego, MKS ożywił się w drugiej połowie, ale ich ataki na niewiele się zdały. Następna okazja na komplet punktów – w teorii o wiele łatwiejsza – nadarzyła się w ostatnią sobotę, kiedy to na stadion w Piasecznie przyjechała Energia Kozienice.
Do tej pory Energia na wyjazdach spisywała się dosyć słabo, o czym świadczą dwie porażki z klubami z powiatu piaseczyńskiego – 2:3 ze Spartą Jazgarzew oraz 0:2 ze Złotokłosem. Jedyne wygrane zanotowała zaś z dwoma najsłabszymi zespołami ligi, czyli LKS-em Promna i Naprzodem Skórzec. W Piasecznie kozieniczanie, na nieszczęście gospodarzy, rozegrali naprawdę dobre zawody.
Na wstępie zauważmy, że ważnym czynnikiem tego dnia był brak trybun, które, jak wynika z naszych informacji, pojawią się dopiero 15 września, czyli dzień przed starciem z rezerwami Znicza Pruszków. Na każdym poziomie ligowym ciężko gra się mecze bez kibiców, a co dopiero można powiedzieć o sytuacji, w której obok boiska mamy plac budowy? Na murawie również mieliśmy budowanie, ale nie przyniosło ono efektów. W pierwszej połowie zdecydowanie brakowało klarownych okazji do strzelenia bramki zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Wpływ na grę ekipy z powiatu piaseczyńskiego z pewnością miała absencja dwóch kontuzjowanych piłkarzy – Kamila Matulki oraz Cezarego Michalaka. Bardzo dobrze w defensywie działały boki obrony MKS-u – nowo sprowadzony z Konstancina Marcin Oleksiak czyścił każdą groźną akcję Energii, kilka ważnych interwencji miał również Kamil Ziemnicki. Mimo to piłkarze nie radzili sobie z wyprowadzeniem piłki, efektem czego szybko oddawali ją zawodnikom z Kozienic.
– Czas! – podpowiadali sobie piasecznianie, ale piłka i tak momentalnie wracała do przeciwnika.
Kluczowym momentem tego meczu mogła być końcówka pierwszej połowy, gdy z prawego skrzydła wyszedł Dominik Witkowski, a interweniował bramkarz Emil Piaseczny.
Dopiero co się zaczęła druga odsłona gry i uśpiony MKS przegrywał już 1:0 – po akcji z prawej flanki piłkę do boku wybił bramkarz Radosław Wąszewski, przejął ją Roman Skowroński i wysunął Energię na prowadzenie. Ataki rywali nie ustępowały, praktycznie każdy rajd po skrzydle wywoływał niepokój w szeregach gospodarzy. Apatia – to słowo dobrze oddaje z kolei obraz piaseczyńskiej ofensywy tego dnia. Brak dynamiki i dokładności w kreowaniu okazji do wyrównania. Wykorzystali to rywale, którzy dołożyli drugą bramkę za sprawą trafienia Bartosza Zawadzkiego. Dopiero po ponad godzinie gry MKS się obudził – Tomasz Doliński świetnie rozciągnął grę do lewej strony, piłkę dośrodkował Kamil Ziemnicki i Dominik Witkowski mógł cieszyć się z gola kontaktowego. Dalsza część meczu, poza jedną groźną akcją Energii, to szarża gospodarzy, która jednak nie przyniosła wyrównania.
W sobotę MKS jedzie na mecz z Błonianką, być może teraz uda się przerwać złą passę.
Napisz komentarz
Komentarze