KS wciąż czeka na zwycięstwo na własnym terenie.
Sobotnie starcie KS Konstancin – LKS Chlebnia nie należało do najszczęśliwszych w wykonaniu zawodników z Konstancina, którzy ostatecznie musieli pogodzić się z wysoką porażką 5:2.
Pierwsza część spotkania była całkiem wyrównana i obie drużyny stworzyły sobie kilka dogodnych sytuacji. Już na początku do siatki KS-u trafił Michał Ocipka, ale konstancinianie wyrównali nieco później za sprawą gola Huberta Skrzypka, przy którym asystę zaliczył Dominik Bartnik. Wyrazy uznania należą się przy tej akcji Mateuszowi Kwiatkowskiemu, który znakomitym długim podaniem rozpoczął całą akcję. Pierwsze 45 minut zakończyło się remisem 1:1, każdy z zespołów liczył na objęcie prowadzenia w drugiej połowie, ale to Chlebnia, wykorzystując błędy, mogła cieszyć się z wygranej.
Dwa kolejne gole Ocipki, po jednej bramce Kamila Pawlikowskiego i Adama Michalaka rozstrzygnęły całe spotkanie. KS mógł się cieszyć tylko z trafienia po rzucie wolnym, kiedy to po interwencji golkipera piłka została dobita do bramki. Na wynik wpłynęło wiele różnych czynników.
Po pierwsze brak napastnika. Kontuzjowany jest Tomasz Folwarski, więc na tej pozycji pojawia się ogromny kłopot. Niektóre sytuacje stuprocentowe były całkowicie zaprzepaszczane właśnie z powodu braku wykończenia. Zaglądamy w statystyki – tylko 13 strzelonych bramek całego KS-u w tym sezonie (drugi najgorszy wynik pod tym względem w lidze) – i staje się to jeszcze bardziej klarowne.
Druga rzecz to gra w obronie. Tutaj znowu dały o sobie znać kontuzje, jednakże to, co momentami wyprawiali obrońcy, doprowadzało do wściekłości kibiców na stadionie. Zbyt łatwo dawali się ogrywać, Chlebnia momentami wchodziła w defensywę KS-u jak w masło. Do tego dochodzą problemy z odbiorem piłki i zupełnie niepotrzebne straty. Sytuacja, w której środkowy defensor próbuje mijać dryblingiem kilku zawodników przeciwnika, jest już zupełnie niezrozumiała.
Kolejny aspekt – pojedynki główkowe. Ostatnio selekcjoner reprezentacji Szkocji powiedział, że drużyna nie awansowała na mundial, ponieważ z powodu słabych warunków fizycznych jego zawodnicy przegrywali walkę w powietrzu. Na pierwszy rzut oka idiotyczne tłumaczenie, ale jeśli spojrzymy np. na grę konstancinian, gdzie każda górna piłka pada łupem rywala, ma to jednak jakiś sens. Po samych rzutach rożnych mogły paść jeszcze dwa gole dla Chlebni, zabrakło precyzji w strzałach. Zresztą ofensywne stałe fragmenty gry nie wyglądały wcale lepiej, pomysł rozegrania bardzo dobry, ale wykonanie o wiele gorsze, chaotyczne.
KS Konstancin dalej czeka na zwycięstwo na własnym boisku, do tej pory dwa wygrane spotkania miały miejsce na wyjeździe. W weekend derby z rezerwami Sparty Jazgarzew.
Na koniec tekstu anegdotka z trybun. Trzech starszych kibiców lokalnej piłki rozmawia o swoich planach na sobotę:
– Teraz KS, na 14:30 jedziemy na mecz do Chylic, a potem zapier*** na Złotokłos! – po prostu szacunek.
Napisz komentarz
Komentarze