Decyzja o cofnięciu reformy rozgrywek nie przeszła bez echa.
Przed rozpoczęciem sezonu IV ligi Mazowiecki Związek Piłki Nożnej postanowił zmienić obecny system rozgrywek. Zamiast dwóch grup (Mazowiecka Południe oraz Mazowiecka Północ) liczących po 16 drużyn, powstałaby jedna 20-zespołowa liga. Mistrz rozgrywek miałby zagwarantowany awans do III ligi, a nie jak teraz, dopiero po zwycięstwie w barażach. Według pomysłodawców reformy, dzięki temu znacząco podniósłby się poziom sportowy w IV lidze. Zmiany miały obowiązywać od sezonu 2018/2019, jednakże ostatecznie do nich nie dojdzie.
Referendum na „nie”
Reforma nie zyskała przychylności czwartoligowych klubów. Nic w tym dziwnego, ponieważ w przypadku jej wejścia w życie z ligi spadłoby teraz prawdopodobnie po 9 zespołów z każdej grupy, więc nawet najmniejsza różnica punktowa miałaby ogromne znaczenie przy walce o utrzymanie. W związku z tym MZPN postanowił wziąć pod uwagę opinię klubów i zorganizował referendum. Znaczna większość opowiedziała się przeciwko reformie.
– Po konsultacji z klubami postanowiono przychylić się do woli ogółu zainteresowanych i dokonać zmiany w par. 20 pkt. 1, dotyczącym rozgrywek seniorskich i uchylić decyzję w sprawie reorganizacji IV ligi, czyli kontynuować rozgrywki czwartoligowe w sezonie 2018/19 w dwóch grupach po 16 zespołów – brzmi komunikat MZPN z 9 listopada.
„Poziom sportowy nie ma znaczenia”
Choć większość klubów jest zadowolona z braku zmian, nie wszystkim działaczom drużyn z niższych lig pomysł ten przypadł do gustu. Zdaniem prezesa Klubu Sportowego Konstancin, który po spadku będzie walczył o powrót do IV ligi, a reforma mogłaby znacznie utrudnić utrzymanie się w lidze okręgowej, działanie związku jest skandaliczne.
– Mimo że brak reformy ułatwi nam utrzymanie w lidze okręgowej, uważam, że to, co się wydarzyło, nie powinno mieć miejsca w żadnej poważnej i szanującej się organizacji. Niestety okazało się, że nasz związek cały czas jest daleko w tyle za innymi tego typu organizacjami w Polsce. Totalnie nieprzygotowany i robiący wszystko byle jak. Dla przykładu Wielkopolski ZPN bardzo dobrze odrobił pracę domową przy reformie – tworzy jedną IV ligę oraz trzy ligi międzyokręgowe pomiędzy IV ligą a ligą okręgową. Wyszli z tego obronną ręką. Dla mnie fakt, że zmienia się zasady gry w trakcie rozgrywki, jest po prostu niedorzeczny i skandaliczny. I jak mamy mówić o fair play w takim przypadku? – mówi nam Łukasz Kamiński, prezes KS Konstancin.
– Po prostu w naszym związku nie chodzi o sport, a o układy. Nie ma znaczenia poziom sportowy. Wyobraźmy sobie sytuację, że mamy bieg na 400 metrów o mistrzostwo Polski i nagle w połowie wyścigu – na 200. metrze – sędziowie podejmują decyzję, że jednak o ostatecznej klasyfikacji nie będzie decydować to, kto pierwszy przybiegł na metę, tylko kto jaki miał czas od 200. do 400. metra. Czy to ma coś wspólnego z fair play? Czy to jest poważne? Dokładnie taką samą sytuację mamy tutaj – dodaje.
„Totalny idiotyzm”
Zastanawiać może również, czy zmiana została podjęta zgodnie z obowiązującymi przepisami.
– §27 pkt 5 regulaminu, który był uchwalany przez MZPN, mówi o tym, że w okresie trwania rozgrywek nie mogą być wprowadzane żadne zmiany w regulaminie (za wyjątkiem tych narzuconych przez PZPN). Czyli co? Po co związek wprowadza taki zapis, skoro sam go łamie i się do niego nie stosuje? To znaczy, że przepis jest martwy. Oczywiście, związek może sobie uchwalić wszystko, co chce. Nawet ostateczną tabelę na koniec sezonu – wtedy nie trzeba by się męczyć i grać. Sam fakt odrzucenia tej reformy jest skandaliczny, ale już to, że został złamany przy tym punkt regulaminu, to już coś, co trudno skomentować. Uchwała XI/285 z 22.11.2013 Zarządu PZPN mówi o tym, że awans do III ligi od sezonu 2016/2017 uzyskują czterej mistrzowie IV lig. W naszym przypadku o awansie decyduje baraż pomiędzy mistrzami grup. Warto się zastanowić, czy przypadkiem takim systemem rozgrywek nie są łamane przepisy PZPN o organizacji rozgrywek – zwraca uwagę Łukasz Kamiński.
Zdaniem szefa KS-u na braku wprowadzenia reformy skorzystają czwartoligowe drużyny, ale ucierpi poziom sportowy.
– Z pewnością z punktu rywalizacji sportowej jest to totalnym idiotyzmem i jest to jedynie wygodne dla drużyn, które zajmują rok w rok miejsca pomiędzy 3-12 i o nic nie grają, a tylko przejadają samorządowe pieniądze – podsumowuje.
Napisz komentarz
Komentarze